Schulz ostro o Polsce: "Kanclerz musi powiedzieć: nie!“
"Nie ugnę się przed Erdoganem“ - powiedział kandydat SPD na kanclerza Martin Schulz w wywiadzie dla DW. Stanowczo wypowiedział się także o Polsce i innych krajach, które nie chcą przyjąć uchodźców.
- Jeżeli jutro byście pojechali do Turcji i przysłali stamtąd korespondencję, nie ma gwarancji, że nie poszlibyście tam za nią za kratki - powiedział przewodniczący SPD i kandydat tej partii na kanclerza Martin Schulz o sytuacji w Turcji. Za rządów prezydenta Erdogana kraj ten notorycznie łamie prawa człowieka - podkreślił Schulz w wywiadzie dla Deutsche Welle.
Stwierdził, że teraz rozmowa z Erdoganem nie ma sensu. Schulz już wcześniej opowiadał się za zerwaniem negocjacji akceskyjnych Turcji do Unii Europejskiej. W razie konieczności Schulz chce nawet zrezygnować ze współpracy z Turcją w rozwiązywaniu kryzysu migracyjnego. - Nie ugnę się przed Erdoganem. Nie wolno dać się szantażować - powiedział ostro.
Europejska ustawa imigracyjna
Schulz zapowiada także, że jako kanclerz zajmie jasne stanowisko wobec krajów takich jak Polska i Węgry, które nie chcą przyjmować uchodźców. Kandydat socjaldemokratów na kanclerza grozi im przesunięciem środków w budżecie unijnym. W okresie następnych siedmiu lat mogłoby chodzić nawet o 900 mld euro. - Solidarność polega na tym, że zasada ta obowiązujezarówno przy rozdziale pieniędzy jak i uchodźców - powiedział Schulz. Opowiada się on jednoznacznie za wprowadzeniem europejskiej ustawy imigracyjnej z konkretnymi kontyngentami i kwotami. Bez naruszania przy tym prawa azylowego - zastrzegał. Schulz wyraził także przekonanie, że w celu powstrzymania migracji w kierunku Europy możliwa jest współpraca z krajami afrykańskimi, nawet z niedemokratycznymi, tyle że pod nadzorem międzynarodowych organizacji.
Zobacz także: "Zero tolerancji". Australia wobec uchodźców
"Merkel zarządza status quo”
Na kilka dni przed wyborami Schulz pozostaje w sondażach daleko w tyle za kanclerz Angelą Merkel i jej CDU. Mimo wszystko się nie poddaje i chce walczyć w kampanii do końca. W wywiadzie dla DW ostro zaatakował kanclerz: - Angela Merkel chce tylko utrzymać status quo. Na plakatach wyborczych zachwala Niemcy jako kraj, "w którym dobrze i chętnie żyjemy‘. Tak, to prawda. Żyjemy w tym kraju dobrze i chętnie, ale jutro też chcemy tak żyć. Dlatego narodowi trzeba powiedzieć, dokąd podążamy – powiedział socjaldemokrata.
Politykom brakuje odwagi
Według Schulza wielu obywateli jest zdezorientowanych co do przyszłości Niemiec. Zapytany przez dziennikarzy Deutsche Welle o to, jak on zareagowałby na kryzys migracyjny w 2015, powiedział, że w orędziu w telewizji wyjaśniłby obywatelom powody swojej decyzji. – Powiedziałbym ludziom: to tylko część tego, czego będziemy musieli dokonać w następnych latach – odparł. Dodał, że politykom brakuje odwagi, by powiedzieć ludziom, że w szybko zmieniającym się świecie, nic nie jest trwałe i na zawsze. Dotyczy to nie tylko Niemiec, ale wielu europejskich krajów. – Proszę spojrzeć na zwolenników brexitu, Ligę Północną czy Ruch Pięciu Gwiazd we Włoszech. To rodzaj gniewu, który w gruncie rzeczy nie jest niczym innym jak niechęcią do zaakceptowania, że świat znajduje się w dramatycznym przełomie.
"Mam wewnętrzną równowagę”
O swoim nastroju przed wyborami kontrkandydat Angeli Merkel powiedział: - Mam się dobrze. Mam wewnętrzną równowagę, która mi mówi: sondaże to sondaże. 24 września wypowie się naród i wtedy zobaczymy.
Zapytany o to, którego z liderów partii zabrałby ze sobą na bezludną wyspę, Schulz nie musiał się długo zastanawiać. Zdecydował się na lidera Zielonych Cema Özdemira: - Znam go najlepiej, był ze mną w Parlamencie Europejskim. To porządny człowiek..
Jens Thurau / Katarzyna Domagała