"Schowa pan pół litra?". Przemyt kwitnie na granicach

Drobni przemytnicy zagadują po cichu innych pasażerów: może weźmie pani dwie paczki papierosów, a pan schowa pół litra? Towar odbierają po przekroczeniu granicy. Jeżdżą tak nawet trzy razy dziennie. Większe transporty ukrywa się w wagonach z węglem albo upycha w podwoziu pociągu. Każdego roku do Polski wjeżdżają miliony papierosów z Białorusi i Ukrainy.

"Schowa pan pół litra?". Przemyt kwitnie na granicach
Źródło zdjęć: © www.nadbuzanski.strazgraniczna.pl
Piotr Barejka

Przemytników podzielić można na dwie kategorie: tych, którzy zbijają na swojej działalności fortunę i tych, którzy dorabiają na codzienne potrzeby. Aby zarobić fortunę, trzeba za jednym razem przewieźć kilka tysięcy paczek papierosów. Aby dorobić - wystarczy kilkanaście.

Ogólne statystyki robią wrażenie - lubelscy celnicy skonfiskowali w ubiegłym roku ponad 180 milionów papierosów, podkarpaccy przechwycili 35 milionów.

Pociąg "Przemytnik"

- Kiedyś paczki były wszędzie – wspomina dawne czasy jeden z przemytników w pociągu relacji Brześć-Terespol. Przemytnicy odkręcali siedzenia, demontowali ściany, upychali papierosy, gdzie tylko się dało. Wtedy pociąg nie kończył trasy w Terespolu, ale jechał aż do Siedlec. Po przejściu kontroli celnej przemytnicy wydobywali ze schowków towar, którego nie znaleźli celnicy, i wyrzucali przez okno. – Całą drogę kartony leciały – kończy opowieść polski przemytnik.

Dzisiaj kartony z okien lecą chwilę po tym, gdy pociąg przejeżdża Bug. - Ty wiesz, gdzie on raz karton rzucił? Na asfaltową drogę! – przemytnicy nabijają się z kolegi, który nie trafił tam, gdzie powinien. Przez okno wyrzucają oni pakiety, które składają się z kilku sklejonych ze sobą paczek papierosów. Stamtąd zabierają je ci, którzy towar przenoszą do kryjówek.

– Takie wyrzuty się zdarzają – potwierdza Dariusz Sienicki, rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. Przyznaje jednak, że nie jest to już najpopularniejsza forma przemytu.

Obraz
© PAP/EPA | Wojciech Pacewicz

Pan weźmie papierosy, pani pół litra

- Ucywilizowali się. Zaczęli pytać innych, czy coś wezmą – stwierdza Marina, która granicę przekracza regularnie, kilka razy w miesiącu.

Nie zarabiają fortuny, mogą dorobić na codzienne wydatki. – Weźmie pan dwie paczki, albo chociaż jedną? – pyta mnie kobieta w średnim wieku na dworcu w Brześciu. Wyciąga papierosy marki Mińsk, jedne z najpopularniejszych, które są przemycane do Polski. Pasażerka obok mnie bierze dwie paczki i pół litra wódki, czyli tyle, ile jedna osoba może przez granicę przewieźć.

Przemycają wszyscy. Starsi i młodsi. Kobiety i mężczyźni. Polacy i Białorusini. Wchodzą do pociągu z pełnymi siatkami. Opłaca się, bo paczkę papierosów można na Białorusi kupić już za dwa złote. Po przewiezieniu przez granicę wartość wzrasta kilkukrotnie.

- Przyjeżdżają często. Dwa, nawet trzy razy dziennie – opisuje ich sposób działania Dariusz Sienicki. – Biorą tyle, ile mogą, czasem trochę więcej. Chowają w swoich rzeczach i przewożą - tłumaczy. To, co oddali, odzyskują już po przekroczeniu granicy. By odebrać towar, czekają w ustronnym miejscu nieopodal wyjścia.

Przemytnicy nie boją się mandatów

Późniejszą sprzedaż tak przewiezionych towarów policja stara się zwalczać. Jednak kary nie są wystarczająco surowe, by odstraszyć przemytników. Grożą im jedynie mandaty lub grzywny.

- Odkąd zaostrzono kary za przemyt ludzi, tego problemu prawie nie ma – zauważa rzecznik. - Dawniej, jeszcze w latach - 90., to był na granicach poważny problem. Teraz grozi za to nawet osiem lat więzienia – tłumaczy. Aby wsadzić kogoś do więzienia za przemyt, należy udowodnić mu udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

Obraz
© www.nadbuzanski.strazgraniczna.pl

Przemyt na wielką skalę

Wielki przemyt nie odbywa się na pieszych przejściach lub w pasażerskich pociągach. Na białoruskiej granicy dominują próby przemytu w towarowych pociągach. – Kontrabanda jest ukrywana w różnego rodzaju ładunkach: w drewnie, węglu, kruszywach i podwoziach wagonów – tłumaczy Dariusz Sienicki. Z Ukrainy przemyca się najczęściej przez zieloną granicę.

Pogranicznicy widzieli tysiące sposobów na przewóz tytoniowej kontrabandy z Białorusi. Przechwycili paczki papierosów ukryte w płytach meblowych (25 tysięcy paczek), w butlach na sprężony gaz ziemny (4,5 tysiąca paczek), a najczęściej znajdują je w specjalnie konstruowanych samochodowych schowkach, upchane pod tapicerkę, deskę rozdzielczą, a nawet do zbiornika na paliwo.

Państwo liczy straty

Miliony przemyconych papierosów oznaczają milionowe straty dla państwa. Do budżetu nie wpływają bowiem pieniądze z akcyzy. Szacuje się, że na kontrabandzie i nielegalnej produkcji państwo traci rocznie nawet sześć miliardów złotych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)