PolskaSąd uniewinnia ZOMO-wców z "Wujka"

Sąd uniewinnia ZOMO-wców z "Wujka"


Niezadowoleni z ogłoszonego chwilę wcześniej wyroku oskarżyciele posiłkowi opuszczają salę rozpraw (PAP-Roman Koszowski)



Katowicki sąd uniewinnił część byłych milicjantów oskarżonych w sprawie pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy", sprawy pozostałych umorzył. Prokurator zapowiedział apelację od wyroku.

30.10.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Uniewinniony został Marian O., były zastępca szefa katowickiej milicji od zarzutu dotyczącego pacyfikacji. Podobnie - 13 członków plutonu specjalnego ZOMO. Sprawy kilku byłych ZOMO-wców, w tym Romualda C. ówczesnego dowódcy plutonu specjalnego, sąd umorzył.

Związkowcy na sali krzyczeli "hańba", odśpiewali hymn państwowy. Sąd usunął ich z sali.

Wyrok nie jest sprawiedliwy. Kto zabił moich kolegów? To oni (ZOMO-wcy) strzelali. Nie damy rady nigdy dojść sprawiedliwości - powiedział jeden z uczestników strajku w kopalni "Wujek", oskarżyciel posiłkowy Adam Skwira.

Nam nie chodziło o to, by tych ludzi posadzić do więzienia, ale o wyjaśnienie, dlaczego na kopalnię "Wujek" przyjechali z bronią. Czemu strzelali do górników?! - mówił przewodniczący Społecznego Komitetu Pamięci Górników Poległych 16 grudnia 1981 r. Krzysztof Pluszczyk. Pytał też, dlaczego rodziny górników nie dostały do dziś odszkodowania. Ten sąd nigdy prawdy nie dojdzie, bo nie chce do niej dojść - dodał.

Lech Kaczyński uważa, że wtorkowy wyrok to dowód na to, że polskie sądy nie są w stanie wyciągnąć konsekwencji wobec funkcjonariuszy Polski Ludowej, którzy popełnili przestępstwa. To kolejny przypadek wskazujący na to, że na początku lat 90. dopuszczono się ciężkich błędów dotyczących wymiaru sprawiedliwości - powiedział Kaczyński, były minister sprawiedliwości, dziś lider PiS. Według niego, wymiar sprawiedliwości należało budować po 1989 r. praktycznie od nowa.

Sąd uniewinnił Mariana O. od zarzutu sprawstwa kierowniczego przy pacyfikacji "Wujka", bo nie zdołał mu przypisać panowania nad czynnościami osób popełniających przestępstwo, a to jest warunkiem stwierdzenia tego przestępstwa.

Według sądu, z samego faktu wyposażenia plutonu specjalnego ZOMO w broń palną nie wynika, że planowano jej użycie. Podkreślono, że decyzje o udziale ZOMO w kopalni "Wujek" podjął nieżyjący już ówczesny szef MO w Katowicach Jerzy Gruba, który też dowodził całością akcji, a rola O. była drugorzędna, bo on głównie przekazywał informacje.

Również Romuald C., dowódca plutonu specjalnego ZOMO, nie jest winny sprawstwa kierowniczego masakry w "Wujku".

To nie oskarżony skierował pluton specjalny do odblokowania kopalni, nie on decydował o wyposażeniu w broń palną; nie on decydował o rozpoczęciu i zakończeniu akcji. Nie ma podstaw, by odpowiedzialność oskarżonego rozpatrywać pod kątem kwalifikacji przyjętej w akcie oskarżenia - powiedziała sędzia.

Materiał dowodowy nie dał bezspornych dowodów winy oskarżonych - uznał katowicki sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku. Przewodnicząca składu sędziowskiego Aleksandra Rotkiel podkreśliła, że materiał dowodowy nie wskazuje na to, by zamiarem oskarżonych były czyny przypisane im w akcie oskarżenia.

Część milicjantów pacyfikujących w 1981 roku śląskie kopalnie użyła broni w sytuacji, kiedy nie byli atakowani - uznał katowicki sąd. Podkreślił jednak, że ich sprawy już się przedawniły, bo tego rodzaju przestępstwo ścigane jest to tylko przez 5 lat. Dlatego sąd umorzył postępowania wobec nich.

Zarazem sąd przyjął, że pozostali milicjanci nie użyli broni w sposób bezprawny, bo działali na podstawie obowiązujących w stanie wojennym przepisów. Tych oskarżonych sąd uniewinnił. Aleksandra Rotkiel powiedziała, że należy przyjąć, iż przepisy dekretu Rady Państwa o stanie wojennym z 12 grudnia 1981 r., zwłaszcza dotyczące wypadków nadzwyczajnych, były od momentu uchwalenia dekretu obowiązującym prawem.

Podkreśliła, że cieniem na obecny proces kładą się błędy śledztwa z 1981 r. Rotkiel dodała, że sąd nie jest od oceny stanu wojennego. Dodała, że wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść oskarżonych.

Sąd odrzucił zeznania "taterników" oceniając je jako wątpliwe, niekonkretne, zawierające sprzeczności. W zeznaniach tych ludzie, którzy organizowali w 1982 r. obóz wspinaczkowy w Tatrach dla funkcjonariuszy ZOMO twierdzili, że niektórzy oskarżeni szczegółowo opisywali pacyfikację kopalni.

Sąd uznał też ustalenia sejmowej komisji sejmowej z 1991 r. nt. wydarzeń w "Wujku" za zawodne i odrzucił jej wnioski.

Oskarżyciel publiczny Piotr Skrzynecki zapowiedział, że prokuratura będzie apelowała od wyroku.

Z kolei obrońca 17 oskarżonych mec. Marek Barczyk uznał wyrok jest słuszny. _ Gdzie brak dowodów - nie może być mowy o karze_ - mówił po ogłoszeniu wyroku. Uzasadnienie wyroku określił jako bardzo rzeczowe i nad wyraz przekonujące.

Komentując zachowanie osób poszkodowanych i ich bliskich po ogłoszeniu wyroku, Barczyk powiedział: Trzecia władza dała dowód na to, że jest nią rzeczywiście. Sąd nie ugiął się pod naciskami miejscowych talibów.(aka, ck)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)