Sabotaż "bojówek KOD" na spotkaniach PiS. "Tylko zadajemy trudne pytania"
Spotkania polityków PiS z wyborcami są momentami burzliwe. Dochodzi do spięć, słownych utarczek, a nawet rękoczynów. PiS uważa, że to "bojówki KOD" prowadzą sabotaż. - Przychodzę po to, aby zadawać pytania. Czasem trudne - mówi jeden z działaczy KOD.
Ryszard Czarnecki w Kaliszu intonował hymn w odpowiedzi na skandowane przez przeciwników PiS hasła. Stanisław Piotrowicz w Myśliborzu usłyszał, że jest oprawcą i musiał tłumaczyć się ze swojej przeszłości. Zaś Anna Zalewska uciekła, gdy uczestnicy zaczęli dopytywać ją o prostest niepełnosprawnych.
Sabotaż "bojówek KOD"
Politycy PiS mówią: to prowokacje i sabotaż. Uważają, że na spotkania z nimi przychodzą zorganizowane grupy. Ich cel to zakłócić przebieg dyskusji.
- To było czwarte spotkanie, na którym te same osoby się pojawiają. Szczególnie widoczne są takie cztery panie. Tak było w Pleszewie, Ostrzeszowie, Ostrowie Wielkopolskim i ostatnio w Kaliszu - przyznaje w rozmowie z WP poseł PiS Tomasz Ławniczak. Sam uczestniczył w niemal wszystkich spotkaniach z politykami PiS w Wielkopolsce.
- Celem jest albo przerwanie spotkania, albo ostentacyjne wyjście. To ma pokazać, że są grupą lekceważoną przez parlamentarzystów PiS - dodaje poseł. Jego zdaniem pytania, które zadają, są "złośliwe i oceniające". Część sali reaguje na nie oburzeniem, przez co dochodzi do awantur.
Ryszard Czarnecki mówił Wirtualnej Polsce wprost, że na spotkanie z nim wtargnęła "bojówka KOD". Również Stanisław Piotrowicz stwierdził, że pytanie o przeszłość zadała mu grupa, która tylko "mąci i jątrzy".
"Po prostu trudne pytania"
Tomasz Wasiak, rzecznik kaliskiego KOD, który był na spotkaniu z Czarneckim, podkreśla w rozmowie z WP: to nie była żadna zorganizowana akcja. - Przyszedł każdy, kto chciał, miał ochotę i czas - zapewnia.
Jak mówi, osobiście nie przychodzi na spotkania po to, aby je przerywać lub zakłócać. - Przychodzę po to, aby zadać rzeczowe pytania. Być może czasem trudne, ale one mnie nurtują - stwierdza.
Zwraca też uwagę na to, jak agresywnie zachowywali się zwolennicy PiS-u. - Wyrywano nam transparenty. Moja żona została przez jednego pana skopana. Inna pani podkładała jej nogę. Ja dostałem w twarz gazetą, ktoś mnie popychał, deptał po palcach. Groził mi, że żywy stąd nie wyjdę. Myślimy nawet nad zgłoszeniem tego do prokuratury - relacjonuje sobotnie wydarzenia.
W Kaliszu przeciwnicy PiS-u zdecydowali, że salę opuszczą, gdy miało dojść do poturbowania niepełnosprawnej osoby.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Polityk musi być na to gotowy"
Zaś Dorota Zerbst, przewodnicząca podlaskiego KOD, przyznaje, że w jej regionie skrzyknęli się spontanicznie na spotkanie z minister Zalewską. Ale też nie po to, aby je zakłócić lub przerwać.
- W momencie, kiedy się o nim dowiedzieliśmy, doszliśmy do wniosku, że jedziemy. Bo trzeba pytać - mówi Wirtualnej Polsce Zerbst. - Nigdzie nie jest napisane, że to są spotkania dla zwolenników PiS. Polityk, gdy rusza w Polskę, musi być na niewygodne pytania gotowy - podkreśla.
Zwraca też uwagę, że PiS wcale nie informuje szeroko o spotkaniach ze swoimi politykami. - Tak, jakby zależało na zgromadzeniu "przytakiwaczy". Zresztą, jak się popatrzy, kto w nich bierze udział, to są głównie lokalni działacze. Radni albo inne osoby mocno związane z PiS - stwierdza.
Krytykuje również sposób, w jaki spotkania są prowadzone. Jej zdaniem pytania, i osoby, które je zadają, mogą być ustalone wcześniej. - Na nasze pytania odpowiedzi albo nie ma, albo są wymijające - zauważa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
PiS jeździ po kraju
Parlamentarzyści PiS jeżdżą po całym kraju w ramach cyklu "Polska jest jedna". Spotykają się w miastach i wsiach ze swoimi wyborcami. I nie zanosi się na to, że przestaną tam spotykać również swoich przeciwników. Działacze KOD zapewniają, że gdy w ich regionach zjawią się kolejni politycy, to oni też przyjdą zadać kilka swoich pytań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl