Niemożliwe staje się faktem. Paliwa kopalne dają Europie mniej prądu niż wiatr i słońce
W pierwszym półroczu 2024 r. głównym źródłem energii elektrycznej w Unii Europejskiej były nie węgiel i gaz, lecz wiatr i słońce. Tylko w samej Polsce fotowoltaika urosła w ciągu roku o ponad jedną trzecią - pisze Szymon Bujalski z "Ziemia na Rozdrożu".
"Bez paliw kopalnych nie da się i basta" - podstawowe założenie przeciwników transformacji energetycznej coraz gorzej znosi próbę czasu. Pokazuje to rewolucja, jaką w ostatnim czasie przechodzi Unia Europejska.
OZE w rozkwicie…
Jak wynika z nowego raportu europejskiego think tanku Emberg, w pierwszej połowie 2024 r. energetyka wiatrowa i słoneczna wygenerowały w UE 30 proc. prądu. To o trzy punkty procentowe więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej.
- Nowe dane pokazują, że inwestycje w energię z wiatru i słońca nie są przejściową modą, tylko trwałym trendem i nowym fundamentem europejskiej energetyki - komentuje Aleksander Śniegocki, ekspert ds. polityki energetycznej w innej organizacji pozarządowej, Instytucie Reform.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tego w tym roku w skali unijnej mniej odczuwalny jest problem suszy, która przez dwa lata utrudniała pracę elektrowni wodnych w wielu krajach. Dzięki temu wyprodukowały one 21 proc. prądu więcej niż przed rokiem.
Oznacza to, że wiatr, słońce i woda zapewniły w pierwszym półroczu połowę prądu w całej UE. Gdy uwzględni się też inne niskoemisyjne źródła, takie jak elektrownie jądrowe, okaże się, że już 73 proc. energii elektrycznej jest "czysta".
Paliwa w odwrocie
Tak znaczący rozwój niskoemisyjnych źródeł ma też drugą stronę medalu. Czyli tę, która z perspektywy ochrony klimatu i wzmacniania bezpieczeństwa energetycznego UE jest najważniejsza: paliwa kopalne są w odwrocie.
W pierwszej połowie 2024 r. wygenerowały one o 17 proc. mniej energii elektrycznej niż rok wcześniej. W rezultacie ich udział w tzw. miksie energetycznym spadł z 33 do 27 proc.
W ten sposób po raz pierwszy w historii wiatr i słońce zapewniły Unii więcej prądu niż paliwa kopalne.
To tym bardziej warte odnotowania, że po kilku latach kryzysu i malejącego zapotrzebowania na prąd w tym roku znów jest ono na fali wznoszącej (wzrost o 0,7 proc.). Mimo to rola węgla i gazu ziemnego wciąż maleje, bo z wielu powodów jest to po prostu opłacalne.
- Jesteśmy świadkami historycznej zmiany w sektorze energetycznym. I zachodzi ona szybko - komentuje dr Chris Rosslowe, analityk Ember.
Koszty, klimat, bezpieczeństwo
Trzeba przyznać, że w tym roku pogoda sprzyja czystym źródłom energii. Chodzi nie tylko o umożliwienie większej wydajności elektrowniom wodnym i jądrowym. Znaczenie mają też umiarkowane temperatury, które ograniczyły wzrost zapotrzebowania na nową energię elektryczną.
Zdecydowanie najważniejszym czynnikiem stojącym za spadkiem produkcji z paliw kopalnych jest jednak rozwój energetyki wiatrowej i słonecznej. Z jednej strony są to źródła o wiele tańsze i o wiele szybsze do postawienia niż tradycyjne elektrownie. Z drugiej są one potrzebne ze względu na ochronę klimatu i cele klimatyczne wspólnoty.
Ale jest też i trzecia kluczowa przyczyna. "W odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę, UE i wiele państw członkowskich wprowadziło przyspieszoną politykę mającą na celu zmniejszenie zależności od importu gazu i pobudzenie energii wiatrowej i słonecznej" - wyjaśnia Ember.
Efekty połączenia tych elementów widać nie tylko w skali UE, ale i w poszczególnych państwach.
Polska wśród liderów
W pierwszej połowie 2024 r. już 13 państw członkowskich wytworzyło więcej energii elektrycznej z wiatru i słońca niż z paliw kopalnych. Cztery z nich dokonały tego po raz pierwszy. To Belgia, Węgry, Holandia i wywoływane często do tablicy Niemcy.
W porównaniu do pierwszej połowy 2023 r. w tym roku paliwa kopalne zapewniły naszym zachodnim sąsiadom aż o 16 proc. mniej prądu. Sam udział węgla w niemieckim miksie spadł zaś z 26 do 20 proc.
- Jeśli państwa członkowskie będą w stanie utrzymać tempo rozwoju energetyki wiatrowej i słonecznej, wówczas wolność od uzależnienia od paliw kopalnych naprawdę zacznie być widoczna - przekonuje Rosslowe.
Ale nie tylko Niemcy zmieniają się szybciej, niż sugerują przeciwnicy polityki klimatycznej. To samo dotyczy także Polski. W naszym kraju produkcja energii słonecznej w porównaniu z analogicznym okresem sprzed roku wzrosła aż o 37 proc. Co więcej, w maju energia wiatrowa i słoneczna zapewniły już jedną trzecią prądu, a węgiel osiągnął najniższy miesięczny poziom w historii (57 proc.).
W całym pierwszym półroczu większe przyrosty w energii z wiatru i słońca odnotowały zaś tylko dwa unijne kraje: Niemcy i Holandia. Polska pod względem wzrostu produkcji ze słońca była czwarta, a z wiatru - trzecia.
- Widać, że Polska zaczyna włączać się w ten wyścig. Nie możemy jednak spocząć na laurach. Utrzymanie dobrej dynamiki transformacji wymaga dalszych inwestycji w sieci, magazynowanie energii oraz elektryfikację ogrzewania, transportu i przemysłu - podsumowuje Śniegocki.
Na liście pilnych spraw do rozwiązania jest też nowelizacja tzw. ustawy odległościowej, która pozwoli budować wiatraki w odległości 500 m od zabudowań mieszkalnych. Bardzo istotne jest też przyspieszenie procedur środowiskowych w taki sposób, by wdrażanie OZE nie odbywało się kosztem cennej przyrody i nie prowadziło do narastania konfliktów społecznych.
Szymon Bujalski, "Ziemia na Rozdrożu"