Polka w 1945 r. podpisała jeden dokument. Po latach niczego tak nie żałowała
Ada Mucha nie była komunistką. Była żołnierką Wojska Polskiego, wywiezioną na Sybir w 1940 r. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. Wyrwała się jednak z tego piekła, wróciła do Warszawy i dalej służyła wojsku. 20 stycznia 1945 r. wraz z innymi kobietami z armii została wezwana do sądu. Żołnierki powołano w charakterze ławniczek w procesie dezertera. Rozprawa trwała 20 minut. Wyrok? Kara śmierci. Ada razem z żołnierkami złożyła jeden podpis i po chwili wyszła. Wojna kończy się kilka miesięcy później, ale ta konkretna sprawa wróciła do niej po 57 latach w 2002 roku. Okazało się, że skazanym w 1945 r. pod pretekstem dezercji był Edward Nowicki, stryj innej żyjącej żołnierki Armii Krajowej. 21-letnia Ada w 1945 r. wzięła więc nieświadomie udział w procesie, który sam w sobie był przestępstwem, skazując polskiego bohatera na śmierć. "Byłam najgłębiej przekonana, że uczestniczę w procesie dezertera" - tłumaczyła po latach nieświadoma swojego czynu żołnierka. To była rzecz, której najbardziej żałowała.