Uruk. Tak wyglądało pierwsze miasto
To tu wynaleziono pismo i sześćdziesiątkowy system liczbowy, którego używamy do dziś. W Uruk w Mezopotamii 6 tys. lat temu narodził się "miejski" styl życia.
21.11.2024 14:25
Starożytni Grecy nazywali tę krainę Μεσοποταμία – Mezopotamia, kraina między rzekami. Nazwa ta występuje także w językach aramejskim, hebrajskim, syryjskim, farsi i arabskim. Owe rzeki to dwa "strumienie" biorące początek w Edenie: Tygrys i Eufrat, których doliny i tereny zalewowe rozciągają się od południowej Turcji po Kuwejt i zimowe pastwiska Bachtiarów w południowo-zachodnim Iranie.
Pierwsze miasta na świecie
Mezopotamia, otoczona górami od północy i bagnami od południa, jest niezwykle żyzna w pasie między obiema rzekami, a na wschód i zachód od nich stopniowo coraz bardziej pustynnieje. Okolice rzek przyciągały osadników, nomadów zaś – pustynne obrzeża.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właśnie w tym regionie kwitło wczesne rolnictwo i wykrystalizowała się większość cech charakterystycznych dla pierwszych miast. Tam też spotykają się ze sobą odległa przeszłość i zapisy historyczne, mity i legendy konfrontują się z faktami i materialnymi świadectwami. Tam wreszcie powstały pierwsze miasta na świecie, będące trwałą przeciwwagą dla nomadyzmu.
Prawdopodobnie najstarszym z nich było Eridu, założone, wedle wczesnych źródeł, przez króla Alulima, który panował przez 28 800 lat. Jego syn i następca Alaingar rządził przez 36 tysięcy lat, w końcu jednak "Eridu upadło". Podczas gdy lokalizacja Eridu pozostaje w sferze domysłów, na brzegu Eufratu, w połowie drogi między Bagdadem a Zatoką Perską, odkryto pozostałości Uruk.
W tym miejscu w czwartym tysiącleciu p.n.e. narodziło się miasto w obecnym rozumieniu tego pojęcia, a także pierwowzór modelu życia, który moglibyśmy uznać za "miejski".
Od świątyni do metropolii
Podobnie jak Göbekli Tepe 5 tysięcy lat wcześniej Uruk było najpierw świątynią, do której przybywali myśliwi i pasterze, by oddawać cześć dwóm bóstwom – bogu Anu, nazywanemu Ojcem-Niebem, Panem Gwiazdozbiorów i Tym, "który mieści w sobie cały wszechświat", oraz jego wnuczce, bogini Inannie. (…) Po pewnym czasie ktoś zbudował w pobliżu świątyni dom, być może dla kapłana, a później powstała tam osada, która stopniowo przekształciła się w rozległe miasto z dzielnicami mieszkalnymi, kompleksami świątynnym i pałacowym, odseparowane od reszty świata wysokim murem.
Życie w obrębie murów, w dużym, zwartym skupisku ludzi, różniło się znacznie od życia rolników i pasterzy, a tym samym przyczyniło się do zmian obyczajów, rytuałów i poglądów. Mieszkańcy Uruk nie mieszkali już w prowizorycznych obozowiskach, wyzbyli się animistycznego myślenia koczowników, którzy żyli na otwartej przestrzeni, narażeni na kaprysy sił natury. Co jeszcze bardziej znaczące i ważniejsze dla naszej opowieści, zmienił się typ ich aktywności, sposób gospodarowania czasem.
Łowcy-zbieracze i pasterze żyli w zmiennym i nieprzewidywalnym środowisku, które wymagało od nich gotowości do wykonywania różnorodnych zadań i elastyczności w podejmowaniu decyzji. Miasto nie potrzebowało takich speców od wszystkiego. Wymagało od swoich mieszkańców siedzenia na miejscu i przewidywalnego zachowania. Sprzyjało podziałowi obowiązków i zachęcało do specjalizowania się w jednym konkretnym rzemiośle, mieszkańcy stawali się więc rzeźnikami, garncarzami, żołnierzami, kapłanami i kapłankami albo królami.
Niebezpieczne podziały społeczne
Do każdej roli przypisany był ściśle określony status w sztywnej hierarchii. Kiedy większość mieszkańców wyspecjalizowała się w konkretnych zajęciach, ich profesje zaczęły być przydatne tylko w środowisku miejskim. Jaki bowiem byłby pożytek z urzędnika, kierownika finansowego, księgowego, dekarza albo tynkarza na łonie natury? W tej kwestii nic się nie zmieniło od tamtych czasów.
Najbardziej niebezpiecznym z kolejnych podziałów występujących w trakcie rozwoju Uruk był podział między tymi, którzy posiadali tyle, ile potrzeba, by się utrzymać, a tymi, którzy posiadali więcej. Na terenie Uruk we wszystkich domach z cegieł błotnych znajdowały się kapliczki poświęcone bóstwom domowym oraz pomieszczenia do przechowywania zboża, oliwy i innych niepsujących się artykułów.
Z czasem się okazało, że niektórzy mieszkańcy mają większe zdolności albo więcej szczęścia od innych. Osiągali lepsze plony, potrafili się lepiej targować, byli sprytniejszymi handlarzami i w ten czy inny sposób, stosując uczciwe albo nieuczciwe metody, gromadzili większe zapasy jedzenia, odzieży, klejnotów lub innych dóbr.
Różnice zamożności i stanu posiadania występowały także w społecznościach koczowniczych, miały jednak mniejsze znaczenie i nie wywoływały tak głębokich podziałów: nie można zbierać zbyt wielu zapasów, kiedy co jakiś czas trzeba się pakować i transportować cały dobytek na nowe miejsce. Osiadły tryb życia sprzyja gromadzeniu, o czym dobrze wie każdy, kto ma strych albo piwnicę, nikt zaś nie gromadził więcej wszelakich dóbr niż królowie.
Epos o Gilgameszu
Mieszkańców Uruk, podobnie jak nas, kiedy przyglądamy się naszym rządzącym, zdumiewały bogactwo i władza, które zdobył ich król, a także przywileje, które sobie przyznawał i wynikające z nich nadużycia. Z czasem ich zdumienie przerodziło się w rozpacz, a wtedy zwrócili się o pomoc do swoich bogów i – do nomadów.
Wiemy o tym, ponieważ jedna z najstarszych kompletnych opowieści z odległej przeszłości [epos o Gilgameszu – przyp. red.] opisuje króla Uruk jako człowieka popędliwego, "którego głowa jak u byka wzniesiona". Nękał on młodzieńców z Uruk, a od młodych kobiet żądał poddania się prawu pierwszej nocy. "Po dniach i po nocach", donosili autorzy pierwszej opowieści o wewnętrznych problemach miasta, "rozszalały, ciała zażywa" (…).
Bezcenna spuścizna
Uruk – prawdziwe, historyczne miasto, które dziś jest tylko olbrzymim stosem glinianych ruin – dało ludzkości znacznie więcej niż opowieści o dawnym władcy. To tam wynaleziono pismo, tam zbudowano pierwszy przypominający górę, monumentalny ziggurat, tam po raz pierwszy użyto pieczęci cylindrycznej, tam też wynaleziono sześćdziesiątkowy system liczbowy, którego nadal używamy do mierzenia czasu (sekund i minut), kątów i współrzędnych geograficznych.
Wiele wskazuje też na to, że król o imieniu Gilgamesz był postacią historyczną i władał Uruk przed 2500 rokiem p.n.e., w okresie, kiedy ludzie zaczynali podporządkowywać sobie przyrodę, regulować bieg rzek, by nie dochodziło do zalewania ziem uprawnych, kiedy wycinali lasy i oswajali, zabijali albo przepędzali dzikie zwierzęta i dzikich ludzi.
Być może jedną z przyczyn opiewanego w eposie smutku władcy była świadomość, że on i jego poddani zmieniają oblicze świata, że nic już nie będzie takie jak przedtem. Król Gilgamesz oraz ci, którzy słuchali opowieści o nim, być może już wtedy pojmowali, jak niezwykle trudno pogodzić pragnienie zakładania miast i prowadzenia osiadłego trybu życia z poczuciem utraty więzi ze światem przyrody.
Być może przeczuwali, że kiedy ujarzmią swój świat, doprowadzą do katastrofy środowiskowej. Ludzie dokonali wszakże jednej przemiany, która, jak się zdaje, przyniosła tylko pozytywne skutki, a dotyczyła koni.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Anthony’ego Sattina "Nomadzi. Wędrowni twórcy cywilizacji" (Bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2024).