Rzeczywiście chce przyłączyć Kanadę i kupić Grenlandię? Ekspert tłumaczy ruch Trumpa
Brutalne i w trumpowskim stylu, ale to przygotowywanie pola do przyszłych negocjacji - tak amerykanista Andrzej Kohut komentuje serię wypowiedzi Donalda Trumpa. Polityk jeszcze nie objął urzędu prezydenta, a już zdążył obrazić, czy zaniepokoić polityków w Kanadzie, Panamie i i przede wszystkim na Grenlandii.
"Wiele osób w Kanadzie chce, by została 51. stanem USA" - ocenił Donald Trump, komentując decyzję Justina Trudeau o rezygnacji z funkcji premiera. "Kanada i USA razem, jakiż to byłby wspaniały naród" - dodał prezydent elekt.
"Słyszę, że mieszkańcy Grenlandii są MAGA (czyli sympatykami hasła wyborczego Trumpa: Uczyńmy Amerykę znów wielką - przyp. red.). Mój syn, Don Junior, i różni przedstawiciele pojadą tam (...) Grenlandia to niesamowite miejsce, a ludzie odniosą ogromne korzyści, jeśli i kiedy stanie się częścią naszego narodu" - zadeklarował Trump we wpisie w mediach społecznościowych.
Post pojawił się obok klipu wideo, w którym słychać osobę mówiącą, że gdyby mogła powiedzieć Trumpowi cokolwiek, powiedziałaby mu, żeby "kupił Grenlandię". Na te sugestie zareagował premier wyspy, Mute Egede, który oświadczył, że terytorium "nie jest na sprzedaż i nigdy nie będzie na sprzedaż".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Romanowski posłem na emigracji? "Jego okręgiem nie jest Budapeszt"
Burza o Trumpa. Jeszcze nie rządzi, a już obraził kilka krajów
To przykłady oświadczeń prezydenta elekta, które budzą kontrowersje. Amerykanista Andrzej Kohut tłumaczy, że Donald Trump taki ma właśnie styl komunikowania niektórych swoich idei.
- Te sensacyjne, wręcz bombastyczne wypowiedzi, są dla niego charakterystyczne. Natomiast patrząc realistycznie na to, co może się wydarzyć, nikt z jego administracji nie myśli serio o kupowaniu Grenlandii, czy anektowaniu Kanady - mówi amerykanista Andrzej Kohut. Niedawno w tekście opublikowanym w WP przewidział, że w 2025 roku media będą potrzebować ekspertów od "trumpologii", czyli tłumaczenia prawdziwych intencji amerykańskiego prezydenta. Kohut wskazuje, że w tle sensacyjnych propozycji kryją się racjonalne przesłanki, które zostały podpowiedziane prezydentowi elektowi przez jego doradców.
Wyjaśnijmy, że na Grenlandii istnieje baza amerykańskich sił kosmicznych Pituffik Space Base. Ponadto, jak tłumaczy rozmówca WP, w związku ze zmianami klimatu, w regionie wyspy może w przyszłości powstać nowa droga handlowa wiodąca przez Arktykę.
- Jednak Grenlandia staje się polem ekspansji Chin. Sądzę, że wypowiedzi Trumpa mają na celu podkreślenie, że wyspa jest strefą wpływów amerykańskich. Ma to związek z kluczowymi dla Waszyngtonu kwestiami bezpieczeństwa - ocenia ekspert do spraw polityki Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump jr., syn prezydenta elekta USA, odwiedził we wtorek Grenlandię. Spotyka się z lokalnymi politykami opowiadającymi się za niepodległością wyspy. Komentatorzy uznali wizytę za "upokorzenie duńskiego rządu".
Grenlandia to autonomiczne terytorium zależne Danii, jednak toczy się wewnętrzna dyskusja, w której grenlandzcy politycy sygnalizują coraz mocniej, że chcieliby się uniezależnić. - Być może tu kryje się pewna kalkulacja Trumpa, że ta niezależność mogłaby funkcjonować pod amerykańskim parasolem - podkreśla Kohut.
Kanada i USA połączone. "Jakiż to byłby wspaniały naród!"
Amerykanista odniósł się też do kanadyjskiego wątku wypowiedzi Trumpa. "Gdyby Kanada połączyła się z USA, nie byłoby taryf celnych, podatki znacznie by spadły, a Kanada byłaby całkowicie bezpieczna przed zagrożeniem ze strony rosyjskich i chińskich okrętów, które nieustannie ją otaczają" - sugerował amerykański polityk.
- Ważny jest kontekst, dla którego polityk sugeruje przyłączenie Kanady. Celem może być renegocjacja umów handlowych, kwestie bezpieczeństwa granicy, i tu wyraźnie Trump testuje swoich partnerów na kontynencie amerykańskim. Wcześniej sygnalizował, że podniesienie ceł na produkty z Meksyku i Kanady o 25 procent. Brutalne i w trumpowskim stylu, ale to przygotowywanie pola do przyszłych negocjacji - ocenia Andrzej Kohut.
W ostatnich tygodniach Trump sugerował, że jego nowa administracja mogłaby przejąć kontrolę nad Kanałem Panamskim. Prezydent Panamy Jose Raul Mulino odrzucił ten pomysł, odpowiadając nagraniem zamieszczonym w mediach społecznościowych.
- Suwerenność i niepodległość naszego kraju nie podlegają negocjacjom - stwierdził dobitnie w tym materiale. Według ekspertów przytyk Trumpa wynikał z tego, że amerykańskie firmy dążą do uzyskania lepszych stawek za tranzyt towarów przez kanał.
Trump przejmie władzę w USA 20 stycznia.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski