Rząd zajmie się pytaniami referendalnymi. Morawiecki podał datę
W poniedziałek Rada Ministrów przyjmie pełne brzmienie wszystkich pytań referendalnych, które przedłożymy na najbliższym posiedzeniu Sejmu - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki w Stężycy. Przekonywał także, że "ma dowody" na to, że Platforma Obywatelska przygotowywała "dziesiątki tysięcy miejsc dla imigrantów".
Premier Mateusz Morawiecki na konferencji w Stężycy opowiadał o referendum, w którym jedno z pytań ma dotyczyć relokacji migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Przekonywał, że ważne jest, byśmy decydowali o tym, "kogo chcemy przyjmować do Polski, a kogo nie chcemy".
- Żeby to nie Platforma Obywatelska i grupa Wagnera, czy grupa Webera dyktowały nam warunki, meblowały nasz kraj, tylko żeby Polacy byli gospodarzami we własnym kraju - mówił.
Stwierdził, że "obrazki" z europejskich miast są dowodem na "koszmarną, tragiczną politykę multi-kulti". - To polityka zapraszania wszystkich, niezależnie od tego, kto ma jaką tradycję, kulturę, preferencję, kto chce kogo zaprosić. Nie, to pani Merkel, pan Tusk i pan Weber mieli decydować, kto wjeżdża na terytorium jakiego kraju. Gdyby nie zwycięstwo PiS w 2015 roku taką mielibyśmy rzeczywistość - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PO przygotowało miejsca dla migrantów? "Mamy dowody"
- Rząd Platformy Obywatelskiej, mamy na to dowody, przygotowywał dziesiątki tysięcy miejsc dla nielegalnych imigrantów. Taka była rzeczywistość. Co robił wtedy pan Tusk? Straszył konsekwencjami, czyli straszył karami za nieprzyjmowanie nielegalnych imigrantów. Straszył konsekwencjami za brak podporządkowania się tej brutalnej polityce z Berlina i Brukseli. To mu zostało zresztą we krwi - powiedział Morawiecki.
Zapewniał, że w 2018 roku postawił "twarde weto". - Powiedziałem, że nie ma naszej zgody na przyjmowanie nielegalnej imigracji - mówił.
Przekonywał, że migracja to "ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa". - To oznacza splądrowane sklepy i szpitale, zniszczone szkoły i kościoły, zagrożenie na ulicach, dzielnice grozy, getta w miastach, do których boi się wkroczyć policja - mówił premier.
Premier straszy Brukselą
Morawiecki przekonywał, że Komisja Europejska "otworzyła kolejny rozdział opowieści pt. nielegalna imigracja". - Dzisiaj grożą nam potwornymi karami za przyjmowanie nielegalnej imigracji. Co to jest, drodzy rodacy? Do czego oni chcą doprowadzić? Oni chcą nam meblować nasz dom. Nie chcą, byśmy to my byli gospodarzami w naszym domu - mówił.
- Grupa Webera prowadzi do destabilizacji Polski już teraz. Grupa Webera, nie przejęzyczyłem się, do której należy Tusk w pierwszej kolejności, jako pomocnik Webera - przekonywał.
- Cała ta grupa działająca pod dyktando oszalałych eurokratów - nie wszyscy tacy są, ale wielu z nich takimi jest - chce doprowadzić do tego, by u nas było multi-kulti, żeby u nas był przymus. Platforma Obywatelska jest partią przymusu. Przymus pracowania do 67. roku życia. Nie, zapytamy o to Polaków w referendum. Przymus wyprzedaży majątku narodowego, dlatego, że budżet był dziurawy jak sito. Nie, zapytamy o to Polaków w referendum, również. Przymus przyjmowania nielegalnej imigracji. O to także zapytamy Polaków w referendum - mówił Morawiecki.
Zapowiedział, że w poniedziałek Rada Ministrów przyjmie pełne brzmienie wszystkich pytań, wszystkich kilku pytań referendalnych, które następnie zostaną przedłożone na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
Przymusowa relokacja? Nie ma czegoś takiego
Prof. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami wskazywał, że w Unii Europejskiej nie ma "przymusowej relokacji", więc pytanie w referendum jest mocno chybione.
"W PROJEKCIE Paktu jest tylko dobrowolna relokacja będąca elementem pakietu solidarności europejskiej jako jedna z odpowiedzi na presję migracyjną, której podlega również Polska na granicy z Białorusią" - napisał.
Tłumaczył, że brak przymusowości "polega na każdorazowej zgodzie rządu państwa na relokacje określonej liczby migrantów, w celu przeprowadzenia procedury uzyskania lub odmowy ochrony międzynarodowej. Dlatego jest to mechanizm dobrowolny".
"Istnieje także możliwość wyłączenia z udziału w całym pakiecie solidarności dla państw, które podlegają szczególnej presji migracyjnej. Obecnie są to takie kraje jak Polska, Włochy, Grecja, Litwa czy Łotwa. Mogłyby one, ale nie musiałyby uczestniczyć w pakiecie" - podkreślił.
Podkreślił także, że to nie Komisja Europejska, a Szwecja, sprawująca prezydencję w UE, stoi za pomysłem pakietu solidarnościowego.
Czytaj więcej: