Rząd nie realizuje kluczowej strategii. "Hamulcowymi” są resorty finansów i obrony
Z ministerstwa cyfryzacji odszedł szef kluczowego departamentu cyberbezpieczeństwa, a resort nie może realizować przygotowanej przez ten departament strategii, bo rząd nie zapewnił odpowiednich środków – ustaliła Wirtualna Polska. - Głównymi "hamulcowymi” są resorty finansów i obrony – przyznają nasi informatorzy. Negatywny wpływ miał też konflikt Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka.
Według naszych informacji z ministerstwa cyfryzacji w grudniu 2017 roku odszedł szef departamentu cyberbezpieczeństwa płk. Piotr Januszewicz. Cieszący się opinią eksperta były wojskowy będzie pracował na wysokim stanowisku w T-Mobile. Do zarządu tej spółki trafił wcześniej jego poprzednik w resorcie - gen. Włodzimierz Nowak. Odejście Januszewicza potwierdza w rozmowie z nami rzecznik ministerstwa cyfryzacji Karol Manys. - Rekrutacja na to stanowisko jest w toku - dodaje.
Oprócz szefa departamentu - jak ustaliliśmy - w zeszłym roku odeszło też czterech ważnych pracowników tej jednostki, którzy pełnili funkcje specjalisty, czy szefa wydziału. Obok problemów kadrowych ministerstwo kierowane przez Annę Streżyńską ma też kłopoty ze znalezieniem odpowiednich środków na realizację przygotowanej przez resort strategii cyberbezpieczeństwa, a także na realizację unijnej dyrektywy NIS dotyczącej bezpieczeństwa sieci. Strategia ma zwiększyć poziom bezpieczeństwa instytucji państwowych pod tym względem m.in przez zabezpieczenie ich przed atakami hakerów.
- Głównym hamulcowym był resort finansów. To podejście księgowego, który zabiega o to, by się zgadzały słupki. Nie ma zrozumienia, że na zapewnienie cyberbezpieczeństwa potrzebne są środki, bo kiedyś takich potrzeb nie było - słyszymy od informatora.
Zdaniem innego Mateusz Morawiecki, jako minister finansów, wykazywał się zrozumieniem dla potrzeb związanych z cyberbezpieczeństwem. - Był pomocny w szukaniu środków. Mogliśmy też liczyć na pomoc jego podwładnych – wyjaśnia nasz rozmówca z resortu cyfryzacji.
Resort zwrócił się do MON o przyznanie funduszy z rezerwy budżetowej, ale - jak twierdzą nasi rozmówcy - ministerstwo Antoniego Macierewicza zwleka z podjęciem decyzji w tej sprawie. - Na niskim szczeblu współpraca z MON jest dobra, ale im wyżej, tym się to komplikuje. Choć dla MON kilkadziesiąt milionów to drobna kwota – mówi nasz informator.
Zobacz także: Dowód osobisty w smartfonie już w 2017 r. Anna Streżyńska: wszystkie dokumenty w jednym urządzeniu
W ocenie rozmówcy z MON decyzja o przyznaniu środków może być jeszcze wstrzymywana przez rekonstrukcję rządu i pojawiające się pogłoski o możliwej likwidacji ministerstwa cyfryzacji. – Póki nie będzie wiadomo, co ma być z ministerstwem, to trudno podejmować decyzje ws. finansów. Trudno też będzie o fachowców na miejsce tych, którzy odeszli. NIkt nie podejmie dezycji o przyjściu do ministerstwa póki nie będzie miał pewności, że nie zostanie ono zlikwidowane – tłumaczy.
Sami pracownicy resortu cyfryzacji nie wiedzą, na czym stoją. - Krążą różne pogłoski, oficjalnie nikt nic nie wie. Wygląda na to, że resort zostanie – mówi były pracownik ministerstwa.
Według nieoficjalnych informacji zakusy na przejęcie departamentu cyberbezpieczeństwa mieli Mariusz Błaszczak i Antoni Macierewicz. Szefowie MON i MSWiA – jak donosiły media - toczyli o to ostry spór. Błaszczak przyznał nawet, że likwidacja resortu jest "teoretycznie możliwa".
Macierewicz kilkakrotnie zapowiadał utworzenie wojsk cybernetycznych, na co ma być przeznaczone 2 mld zł. Za te pieniądze ma powstać jednostka tysiąca specjalistów w mundurach.
Negatywnie do "militaryzacji cyberbezpieczeństwa" odniosła się minister cyfryzacji. Anna Streżyńska pytana w radiu Zet, czy ministerstwo obrony narodowej zanadto próbuje rozszerzyć swoje władztwo w tej dziedzinie odparła: "Tak. Zdecydowanie uważam, że nie wszystko mu podlega i jest wiele takich zadań, które związane są z ochroną przeciętnego obywatela, które po prostu nie będą nigdy w kwestii MON-u".
Z rzeczniczką MON nie udało się nam skontaktować.