Ryszard Petru: podział PO-Nowoczesna to zły scenariusz. Padła deklaracja

Ryszard Petru: podział PO‑Nowoczesna to zły scenariusz. Padła deklaracja

Ryszard Petru: podział PO-Nowoczesna to zły scenariusz. Padła deklaracja
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
09.01.2017 09:10, aktualizacja: 09.01.2017 10:49

- Będę robił wszystko, żeby utrzymać zjednoczoną opozycję - zapewnił Ryszard Petru na antenie Radia Zet. Lider Nowoczesnej przyznał, że "od dłuższego czasu" rozmawia z politykami PiS o porozumieniu. Polityk uważa, że w tym momencie rozgrywają się losy demokracji w Polsce. - Mamy przed sobą dwa warianty - konfrontację albo szukanie porozumienia - ocenił.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski organizuje o godz. 14 spotkanie przedstawicieli ugrupowań parlamentarnych. Jest ono związane z kryzysem parlamentarnym, który ciągnie się od 16 grudnia. Od tego czasu posłowie PO i Nowoczesna okupują salę plenarną. W środę Sejm ma wznowić prace.

- Rozumiem, że będzie Jarosław Kaczyński - mówił w Radiu Zet o spotkaniu Petru. - Na spotkaniach zamkniętych, bez mediów, można powiedzieć "nie" i "tak". To ważne, żeby były w małym gronie - zaznaczył lider Nowoczesnej. - Rozmowy trwają od dłuższego czasu. Zobaczymy, czy doprowadzą do porozumienia - podsumował.

Petru negatywnie ocenił możliwość pójścia "każdy w swoją stronę" przez Nowoczesną i PO w sprawie protestu w Sejmie. - To byłoby to złe (...) Będę robił wszystko, żeby utrzymać zjednoczoną opozycję - zapewnił lider Nowoczesnej. - Nie chciałbym sytuacji, że mamy różne podejście z Platformą do protestu. Zaczął się wspólnie i należy go wspólnie zakończyć lub kontynuować. Schetyna wszystko wie, jesteśmy w kontakcie. Wie o wszystkich podejmowanych przez nas działaniach - przekonywał.

"Z KOD-em trzeba współpracować"

Lider Nowoczesnej pytany był również, czy partia dalej będzie współpracowała z KOD-em. W ugrupowaniu nie ustaje zamieszanie związane z ujawnieniem faktur, według których KOD dokonał na konto firmy Mateusza Kijowskiego kilku przelewów na kwotę ponad 90 tysięcy złotych.

- Z KOD-em trzeba współpracować, bo to szereg ludzi, a Kijowski po prostu był jego twarzą - stwierdził Petru w Radiu Zet. Przyznał zarazem, że sytuacja Kijowskiego jest "niezręczna" i powinien on się wytłumaczyć ze swoich kłopotów z fakturami.

Pytany o pojawiające się w sieci informacje na temat przelewu z Nowoczesnej do KOD-u, Petru powiedział: - Ile? 300 tys.?! Absurdalna kwota. My mamy problemy finansowe. Nie było żadnych przelewów - oznajmił polityk.

Lider Nowoczesnej zabrał również głos w sprawie swojego wyjazdu do Lizbony, podkreślając, że "to był błąd, ale człowiek popełnia błędy, trzeba iść dalej i wyciągnąć wnioski". Petru dodał, że gdyby zobaczył, że Straż Marszałkowska "wynosi" jego kolegów s Sejmu, to by wrócił do Polski.

"Z jakichś przyczyn Schetyna zmienił zdanie"

Podobnie mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą". "Mój wyjazd w tym czasie był błędem. Bez względu na to, czy byłem w sylwestra w Sejmie czy nie, powody, dla których protestujemy na sali plenarnej, wciąż są aktualne"- zapewnił Petru.

Lider Nowoczesnej podkreślił, że budżet nie był głosowany właściwie, a głosowanie w Sali Kolumnowej, mimo udostępnionych nagrań, budzi wiele wątpliwości. "Nawet jeśli założymy, że było kworum, to musiało dojść do protestu, żeby część nagrań została upubliczniona. Choćby upublicznienie nagrań pokazuje, że protest był potrzebny i skuteczny (...) Gdybyśmy nie protestowali w Sejmie, to nigdy byśmy ich nie poznali" - tłumaczył.

Petru przekonywał, że szukaniu rozwiązań mówi od początku protestu. "Trzeba ruszyć z miejsca, jeżeli żadna ze stron nie ustąpi chociaż na pół kroku, to nie ma mowy o kompromisie (...) Jakiś czas temu Schetyna sam chciał kompromisu i zakończenia protestu w Sejmie. Z jakichś przyczyn zmienił zdanie" - stwierdził.

W ocenie lidera Nowoczesnej, każde ugrupowanie powinno przedstawić rozwiązanie kompromisowe. "PSL przedstawiło. Nowoczesna przedstawiła. Czas na PO. Jeśli PiS każdą propozycję odrzuci, to sytuacja jest jasna - nie chcą rozwiązania" - oznajmił.

Pytany, czy weźmie odpowiedzialność, jeśli "polskie ulice spłyną krwią", Petru powiedział: "Współodpowiedzialność. Wiem, że jak dojdzie do rozruchów, to tak się może wydarzyć. Wolałbym tego uniknąć. Wystarczy, że ktoś rzuci cegłówką".

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (87)
Zobacz także