PolitykaRyszard Petru - lider opozycji, który jakby spadł PiS-owi z nieba

Ryszard Petru - lider opozycji, który jakby spadł PiS‑owi z nieba

Ryszard Petru - lider opozycji, który jakby spadł PiS-owi z nieba
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Łukasz Krajewski
03.01.2017 11:25, aktualizacja: 03.01.2017 14:42

Polityka to w dużym stopniu teatr. Wystawia go Jarosław Kaczyński, gdy mówi o próbie puczu. Podobnie czynią Ryszard Petru i Grzegorz Schetyna, gdy perorują o bliskim końcu demokracji w Polsce. W konkurencyjnym teatrze opozycji taki aktor jak Ryszard Petru spadł PiS-owi jak z nieba. Bo wylecieć do Portugalii w czasie rzekomego zamachu stanu, to jak prowadzić głodówkę z przerwą obiadową na sushi albo owoce morza.

Łudziłby się jednak ten, kto by sądził, że wpadka Ryszarda Petru przyniesie niechybne załamanie notowań Nowoczesnej. Wyborcy tej partii raczej powiedzą: też byliśmy w Portugalii i jest warta grzechu, a Ryszardowi wybaczaliśmy już wiele razy, bo jest jaki jest. I Petru pozostanie filarem opozycji, i Nowoczesna nie zanurkuje w sondażach.

Dla PiS-u kolejna wpadka Ryszarda Petru - tym razem pogrążająca go wizerunkowo - to wygodny oręż w walce z całą opozycją, w odbieraniu jej wiarygodności i ośmieszaniu. To także świetne narzędzie dla mediów, które z PiS-em sympatyzują, bo ostrzał opozycji jest teraz rzeczą wyjątkowo łatwą, a i argumentów nie brakuje. Przestrzeń do kpin jest coraz większa, a do Petru na stałe może przylgnąć łatka "obciachu". Stąd nawet politycy Nowoczesnej wyjątkowo niechętnie podejmują się obrony swojego szefa.

W nieoficjalnych rozmowach nawet sprzymierzeńcy Ryszarda Petru mówią czasami, że jest on "przywódcą specjalnej troski", a w polityce porusza się jak słoniątko w składzie porcelany, które uśmiecha się, gdy coś rozbije. Ale jest też przebojowy, jest pewny siebie, czuje się liderem, zbudował sobie rozpoznawalność, a w elektoracie antypisowskim jest darzony zaufaniem - tu konkuruje z samym prezydentem Andrzejem Dudą.

Tu widać też ciekawą, prowadzoną przez Jarosława Kaczyńskiego, politykę wobec opozycji. Otóż prezes PiS co rusz mówi, że Grzegorz Schetyna był rozsądnym, dobrym marszałkiem Sejmu. O Petru mówi tylko, że ma erudycyjne niedostatki. Schetynę prezes PiS czasami doceni, a Petru czasami nie wyśmieje. W ten sposób Jarosław Kaczyński "pompuje" Petru - czy to w sposób zamierzony, czy po prostu tak wychodzi - jako ortodoksyjnego antypisowca. I choć to Schetyna zapewniał, że to PO będzie "opozycją totalną", to Petru jest w walce z PiS bardziej ekspansywny (choćby postulując wniosek o skrócenie kadencji Sejmu), a patrząc na sondaże (był) także bardziej wiarygodny dla wyborców.

Dla PiS eskapada Petru do Portugalii (jeśli Petru nie wytłumaczy tego szybko w sposób wiarygodny) to powód do radości, bo Petru systematycznie podkopuje swój autorytet wśród członków partii. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że jego dni w fotelu szefa formacji są policzone. Otóż nie są - Nowoczesna to jego projekt, on jest najbardziej rozpoznawalną jego twarzą. Zbyt wiele zainwestował w siebie jako polityka, by się poddać nawet w obliczu wielkiego kryzysu, a nie tego z wylotem do Portugalii.

Najbardziej pikantny w nabierającej na wadze aferze z podróżą Ryszarda Petru i Joanny Schmidt jest wątek prywatny. PiS - ustami posła Marka Suskiego - nie stroni tu od uszczypliwości, gdy mówi, że "nie jest żoną Ryszarda Petru", więc nie wie, gdzie bywa lider Nowoczesnej na wczasach. Eksploatowanie wątku prywatnego - bez względu na to, jaki w rzeczywistości ma on wymiar - to rzecz prosta, ale łatwo tu o nieodpowiedzialność. Bo ludzie mają też rodziny, które w politykę się nie angażują, ale mogą na niej bardzo ucierpieć.

Politycy PiS nie muszą przesadnie mocno bić w Petru, bo żartu, jakim swoim osobistym przykładem lider uczynił z okupacji Sejmu, nie potrzeba specjalnie tłumaczyć. Ewangeliczne podejście kazałoby jednak konkurentom politycznym - obozowi PiS - nie rzucać kamieniami w Petru zbyt mocno. Każda partia ma swoje partyjne enfant terrible. W klubie PiS jest przygarnięty w trosce o większość w Sejmie poseł Łukasz Zbonikowski, którego wojenką z żoną żyją tabloidy. Nieprzypadkowo w PiS Karol Karski ma pseudonim "Meleks", który zrodził się po historii z rajdem posłów po polu golfowym na Cyprze. A w sprawie posła Stanisława Piotrowicza, któremu udowodniono kłamstwo, PiS wykazało się hipokryzją.

Wpadki bijące po oczach zdarzają się też Jarosławowi Kaczyńskiemu, który powtarzał nieprawdziwe plotki o kanapkach zamówionych rzekomo przez opozycje, a w rzeczywistości przez Kancelarię Sejmu, jako dowód na przygotowywanie puczu. Ale te historie mają jednak mniejszą wagę niż eskapada Petru. I po drugie: enfant terrible nieczęsto jest liderem partii i jednym z liderów opozycji.

Co ciekawe, marszałek Marek Kuchciński z PiS - jak mówił Adam Bielan (PiS) - też jest na urlopie. Tyle, że próba puczu w teatrze PiS została udaremniona, a obrona demokracji w teatrze Petru wciąż trwa, choć publiczność zaczyna się śmiać. Część publiczności wierna Petru go jednak nie porzuci.

O wielu wpadkach PiS i hipokryzji tej formacji (dla jasności: nie obcej też i opozycji) zapomniano, ale Ryszardowi Petru eskapada do Portugalii będzie pamiętana. W oczach jego wyborców będzie mu tylko dodawać zabawnego kolorytu. Z czasem Petru może się też nie tylko odbudować, ale także wyrosnąć na lidera na serio, choć po przejściach. Albo ośmieszyć do reszty.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (813)
Zobacz także