Ryszard Petru - lider opozycji, który jakby spadł PiS‑owi z nieba
Polityka to w dużym stopniu teatr. Wystawia go Jarosław Kaczyński, gdy mówi o próbie puczu. Podobnie czynią Ryszard Petru i Grzegorz Schetyna, gdy perorują o bliskim końcu demokracji w Polsce. W konkurencyjnym teatrze opozycji taki aktor jak Ryszard Petru spadł PiS-owi jak z nieba. Bo wylecieć do Portugalii w czasie rzekomego zamachu stanu, to jak prowadzić głodówkę z przerwą obiadową na sushi albo owoce morza.
Łudziłby się jednak ten, kto by sądził, że wpadka Ryszarda Petru przyniesie niechybne załamanie notowań Nowoczesnej. Wyborcy tej partii raczej powiedzą: też byliśmy w Portugalii i jest warta grzechu, a Ryszardowi wybaczaliśmy już wiele razy, bo jest jaki jest. I Petru pozostanie filarem opozycji, i Nowoczesna nie zanurkuje w sondażach.
Dla PiS-u kolejna wpadka Ryszarda Petru - tym razem pogrążająca go wizerunkowo - to wygodny oręż w walce z całą opozycją, w odbieraniu jej wiarygodności i ośmieszaniu. To także świetne narzędzie dla mediów, które z PiS-em sympatyzują, bo ostrzał opozycji jest teraz rzeczą wyjątkowo łatwą, a i argumentów nie brakuje. Przestrzeń do kpin jest coraz większa, a do Petru na stałe może przylgnąć łatka "obciachu". Stąd nawet politycy Nowoczesnej wyjątkowo niechętnie podejmują się obrony swojego szefa.
W nieoficjalnych rozmowach nawet sprzymierzeńcy Ryszarda Petru mówią czasami, że jest on "przywódcą specjalnej troski", a w polityce porusza się jak słoniątko w składzie porcelany, które uśmiecha się, gdy coś rozbije. Ale jest też przebojowy, jest pewny siebie, czuje się liderem, zbudował sobie rozpoznawalność, a w elektoracie antypisowskim jest darzony zaufaniem - tu konkuruje z samym prezydentem Andrzejem Dudą.
Tu widać też ciekawą, prowadzoną przez Jarosława Kaczyńskiego, politykę wobec opozycji. Otóż prezes PiS co rusz mówi, że Grzegorz Schetyna był rozsądnym, dobrym marszałkiem Sejmu. O Petru mówi tylko, że ma erudycyjne niedostatki. Schetynę prezes PiS czasami doceni, a Petru czasami nie wyśmieje. W ten sposób Jarosław Kaczyński "pompuje" Petru - czy to w sposób zamierzony, czy po prostu tak wychodzi - jako ortodoksyjnego antypisowca. I choć to Schetyna zapewniał, że to PO będzie "opozycją totalną", to Petru jest w walce z PiS bardziej ekspansywny (choćby postulując wniosek o skrócenie kadencji Sejmu), a patrząc na sondaże (był) także bardziej wiarygodny dla wyborców.
Dla PiS eskapada Petru do Portugalii (jeśli Petru nie wytłumaczy tego szybko w sposób wiarygodny) to powód do radości, bo Petru systematycznie podkopuje swój autorytet wśród członków partii. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że jego dni w fotelu szefa formacji są policzone. Otóż nie są - Nowoczesna to jego projekt, on jest najbardziej rozpoznawalną jego twarzą. Zbyt wiele zainwestował w siebie jako polityka, by się poddać nawet w obliczu wielkiego kryzysu, a nie tego z wylotem do Portugalii.
Najbardziej pikantny w nabierającej na wadze aferze z podróżą Ryszarda Petru i Joanny Schmidt jest wątek prywatny. PiS - ustami posła Marka Suskiego - nie stroni tu od uszczypliwości, gdy mówi, że "nie jest żoną Ryszarda Petru", więc nie wie, gdzie bywa lider Nowoczesnej na wczasach. Eksploatowanie wątku prywatnego - bez względu na to, jaki w rzeczywistości ma on wymiar - to rzecz prosta, ale łatwo tu o nieodpowiedzialność. Bo ludzie mają też rodziny, które w politykę się nie angażują, ale mogą na niej bardzo ucierpieć.
Politycy PiS nie muszą przesadnie mocno bić w Petru, bo żartu, jakim swoim osobistym przykładem lider uczynił z okupacji Sejmu, nie potrzeba specjalnie tłumaczyć. Ewangeliczne podejście kazałoby jednak konkurentom politycznym - obozowi PiS - nie rzucać kamieniami w Petru zbyt mocno. Każda partia ma swoje partyjne enfant terrible. W klubie PiS jest przygarnięty w trosce o większość w Sejmie poseł Łukasz Zbonikowski, którego wojenką z żoną żyją tabloidy. Nieprzypadkowo w PiS Karol Karski ma pseudonim "Meleks", który zrodził się po historii z rajdem posłów po polu golfowym na Cyprze. A w sprawie posła Stanisława Piotrowicza, któremu udowodniono kłamstwo, PiS wykazało się hipokryzją.
Wpadki bijące po oczach zdarzają się też Jarosławowi Kaczyńskiemu, który powtarzał nieprawdziwe plotki o kanapkach zamówionych rzekomo przez opozycje, a w rzeczywistości przez Kancelarię Sejmu, jako dowód na przygotowywanie puczu. Ale te historie mają jednak mniejszą wagę niż eskapada Petru. I po drugie: enfant terrible nieczęsto jest liderem partii i jednym z liderów opozycji.
Co ciekawe, marszałek Marek Kuchciński z PiS - jak mówił Adam Bielan (PiS) - też jest na urlopie. Tyle, że próba puczu w teatrze PiS została udaremniona, a obrona demokracji w teatrze Petru wciąż trwa, choć publiczność zaczyna się śmiać. Część publiczności wierna Petru go jednak nie porzuci.
O wielu wpadkach PiS i hipokryzji tej formacji (dla jasności: nie obcej też i opozycji) zapomniano, ale Ryszardowi Petru eskapada do Portugalii będzie pamiętana. W oczach jego wyborców będzie mu tylko dodawać zabawnego kolorytu. Z czasem Petru może się też nie tylko odbudować, ale także wyrosnąć na lidera na serio, choć po przejściach. Albo ośmieszyć do reszty.