Rynek pracy w Polsce hamuje. Czy to chwilowe spowolnienie, czy początek dłuższego trendu?
Czerwiec przyniósł niespodziewany zwrot na polskim rynku pracy – pierwszy od miesięcy spadek liczby ofert zatrudnienia. Według danych Grant Thornton, opublikowanych na 50 największych portalach rekrutacyjnych, w czerwcu pojawiło się o 9 proc. mniej ogłoszeń niż rok wcześniej.
To pierwszy taki sygnał od listopada 2024 r. – miesiąca, który zamknął trudny rok pełen zawirowań gospodarczych i napięć międzynarodowych. Czy mamy do czynienia z chwilową korektą, czy symptomem głębszych zmian strukturalnych?
Polska gospodarka w fazie przejściowej
Obecne zahamowanie na rynku pracy wpisuje się w szerszy kontekst gospodarczy. Choć Polska nadal utrzymuje umiarkowany wzrost PKB, dynamika inwestycji prywatnych i aktywność przedsiębiorstw wyraźnie zwalniają.
Eksperci coraz częściej mówią o "gospodarczym zawahaniu" – nienazwanej jeszcze recesji, ale też nie pełnej stabilności. Wśród głównych czynników hamujących aktywność firm wymienia się rosnące koszty pracy, niepewność geopolityczną oraz brak jasnych prognoz budżetowych na 2025 rok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze kroki na Ziemi. Sławosz opuścił kapsułę
Koszty pracy rosną, firmy zaciskają pasa
Jednym z kluczowych wyzwań dla pracodawców w Polsce są rosnące koszty zatrudnienia. Minimalne wynagrodzenie rośnie w szybkim tempie, a presja płacowa utrzymuje się nie tylko wśród pracowników fizycznych, ale też w sektorach usług i technologii. Wzrost kosztów pracy zmusza wiele firm do weryfikacji planów rekrutacyjnych – szczególnie w sektorach niskomarżowych, takich jak handel, logistyka czy produkcja.
Nie pomaga również coraz bardziej konkurencyjny rynek pracownika – mimo spadku liczby ogłoszeń, wiele firm nadal ma trudności z pozyskaniem wykwalifikowanych specjalistów. Brakuje ludzi, a jednocześnie rosną koszty ich zatrudnienia – to trudna kombinacja, która wymusza nowe podejście do zarządzania kadrami.
Sezon urlopowy i ostrożność w planowaniu
Czerwiec tradycyjnie bywa okresem przejściowym – część firm odkłada decyzje rekrutacyjne na jesień, przygotowując się jednocześnie do sezonu urlopowego. Jednak obecne dane mogą sugerować, że nie jest to jedynie sezonowa fluktuacja. Mimo majowych wzrostów w takich branżach jak inżynieria, logistyka czy usługi techniczne, czerwiec przyniósł wyraźne spowolnienie.
W obliczu rosnącej inflacji, niepewnej sytuacji międzynarodowej (m.in. wojna w Ukrainie, napięcia handlowe między USA a Chinami), firmy nie chcą podejmować ryzyka – rekrutacje są zamrażane, a strategie HR przesuwane na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Co dalej z rynkiem pracy?
Czy obecne dane zwiastują głębszą stagnację na rynku pracy w Polsce? Eksperci są podzieleni. Z jednej strony sytuacja przypomina klasyczne "letnie spowolnienie", z drugiej – mamy do czynienia z coraz bardziej złożoną układanką wyzwań: presją płacową, rosnącym ZUS-em, inflacją usług i kosztami energii, a także spowolnieniem inwestycji publicznych.
Dla Urzędów Pracy i samorządów to również sygnał ostrzegawczy – jeśli firmy wstrzymują rekrutacje, liczba bezrobotnych może zacząć rosnąć po wielu kwartałach spadków. A to z kolei może wpłynąć na lokalne budżety i społeczne nastroje.
Polski rynek pracy wkracza w nową fazę – niekoniecznie kryzysu, ale z pewnością ostrożności i przewartościowania. Wzrost kosztów zatrudnienia, globalna niepewność i lokalne wyzwania fiskalne powodują, że pracodawcy wstrzymują oddech. Jesień 2025 może być kluczowym testem dla rynku pracy – okaże się wtedy, czy spadek ofert to chwilowe tąpnięcie, czy początek dłuższej stagnacji.
Źródła: Money, Bankier