Narzeczona wpłaciła kaucję, ale szybko ją rzucił dla byłej
W lipcu 2006 r. Rutkowski został zatrzymany przez ABW i tymczasowo aresztowany. Oskarżony m.in. o pranie brudnych pieniędzy i powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych w zamian za korzyści majątkowe, za kratami aresztu w Bytomiu spędził prawie 10 miesięcy. Na wolność wyszedł po wpłaceniu przez jego narzeczoną Magdalenę Rutkowską (zbieżność nazwisk przypadkowa) 80 tys. zł kaucji.
Niedługo potem, po wielkiej kłótni para się rozstała. - Krzysztof otrzymał SMS-a od jednej z fanek. Puściły mi nerwy i spoliczkowałam go - relacjonowała w łódzkim "Expresie Ilustrowanym" jego była już narzeczona, Magda.
Rutkowski stwierdził, że smagnięcie kobiecej ręki podziałało na niego jak zimny prysznic. - Z oczu spadły mi klapki. Uświadomiłem sobie, że nie kocham Magdy. Ja jej wiele zawdzięczam, ale to nie jest kobieta dla mnie. Ona chciała mnie zamknąć w złotej klatce i mieć wyłącznie dla siebie - tłumaczył. Natychmiast pojechał oświadczyć się... swojej dawnej przyjaciółce Katarzynie Sakowskiej, której podarował pierścionek z białego złota z siedmioma brylantami. - Kasia od razu zgodziła się zostać moją żoną. Bardzo ją kocham. Chcę, żeby była tą jedyną - mówił detektyw.
Kiedy sąd podniósł wysokość kaucji z 80 tys. zł do 300 tys. zł, żeby Rutkowski nie wrócił do więzienia wspomogła go jego była żona. - Anna Rutkowski, moja była żona, zachowała się jak królowa. Żebym znów nie trafił do więzienia, wpłaciła za mnie 200 tys. zł kaucji - mówił wtedy Rutkowski.