Ruszył proces "Hannibala z Żoliborza". Obciął głowę, spalił zwłoki i uciekł na Maltę
W Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył proces Kajetana P., "Hannibala z Żoliborza", który w makabryczny sposób zamordował Katarzynę J. Biegli orzekli, że mężczyzna działał w warunkach ograniczonej poczytalności.
Ostatecznie biegli uznali, że Kajetan P. miał ograniczoną poczytalność, ale może stanąć przed sądem. Oznacza to, że sąd może, ale nie musi zastosować wobec oskarżonego mężczyzny nadzwyczajne złagodzenie kary.
- Prokurator przyjął za wiarygodną opinię biegłych o ograniczonej poczytalności Kajetana P. - mówi Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie w rozmowie z echodnia.eu. - To stało się podstawą skierowania do sądu aktu oskarżenia. Według nas opinia biegłych jest wystarczająca do normalnego przeprowadzenia rozprawy sądowej - tłumaczy.
W Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się pierwsze posiedzenie przygotowawcze, organizacyjne, którego celem było ustalenie terminów kolejnych rozpraw.
Przyjechał do ofiary na korepetycje
Przypomnijmy, do tragedii doszło w 3 lutego 2016 roku. Kajetan P. pojechał do Katarzyny J. na lekcję włoskiego. Spotkali się w jej mieszkaniu na warszawskiej Woli, przy ul. Skierniewickiej. Tam mężczyzna zabił lektorkę, obciął jej głowę i spakował zwłoki do jej własnej torby podróżnej i plecaka. Zniósł je z szóstego piętra i zamówił taksówkę.
Podczas drogi zadowolony zabawiał taksówkarza rozmową. Gdy wyciągał torby z bagażnika, kierowca zauważył, że cieknie z nich krew. - Powiedział, że ma tam tuszę z dzika. Zapłacił i poszedł. W ogóle nie był zdenerwowany, więc nie wzbudził moich podejrzeń - opowiadał zszokowany kierowca.
W mieszkaniu Kajetan spakował najpotrzebniejsze rzeczy, podpalił torbę ze zwłokami i uciekł. Zanim przyjechała straż pożarna, on był już w centrum Warszawy.
Poszukiwany w całej Europie
Uciekł z Polski. Poszukiwany był przez policję w całej Europie, w tym przez polskich tak zwanych łowców cieni.
Wpadł, gdy zalogował się podczas podróży na swoją stronę mailową, co umożliwiło ekipie pościgowej zlokalizować miejsce jego pobytu.
Schwytano go na Malcie. Podczas transportowania do Polski, na pokładzie samolotu uderzył łokciem policjanta. Już w więzieniu zaatakował biegłą, która prowadziła badania psychiatryczne mężczyzny.
Zobacz także? Róża Thun: „Rządzący udają, że nic nie widzą”
Odpowiadając na pytanie prokuratora: dlaczego zabił Katarzynę J. odpowiedział, że "chciał się w ten sposób samodoskonalić i wyzbyć się przekonania, że życie ludzkie jest warte więcej niż życie świni czy komara".
Mężczyzna jest oskarżony o dokonanie zabójstwa oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych. Grozi mu dożywocie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: echodnia.eu / WP / se.pl