Ruszył proces byłego zomowca. Miał strzelać do górników z "Wujka"

Przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczął się proces Romana S., byłego członka plutonu specjalnego ZOMO. Mężczyzna jest oskarżony o strzelanie do górników w kopalni Wujek w grudniu 1981 roku. Od milicyjny kul zginęło wtedy 9 protestujących, a 21 zostało rannych.


Ruszył proces byłego zomowca. Miał strzelać do górników z "Wujka"
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Hanna Bardo
Piotr Białczyk

Na początku rozprawy prokurator z IPN Dariusz Psiuk odczytał zarzuty z aktu oskarżenia. Roman S. nie przyznał się do winy i zdecydował się złożyć wyjaśnienia. S. zeznał przed sądem, że wstąpił do plutonu ZOMO, bo chciał służyć społeczeństwu. Dodał, że nie ma negatywnego stosunku do górników, a stan wojenny ocenia negatywnie. Były funkcjonariusz przeprosił także za swoje postępowanie sprzed lat i dodał, że to nie powinno się zdarzyć.

Według b. zomowca 16 grudnia 1981 roku miał otrzymać wezwanie, jednak nie wiedział, co będzie robić. Podkreślił, że przed samą pacyfikacją "Wujka" nie było żadnej odprawy, a milicjanci mieli nie wiedzieć dokąd jadą. Na miejscu dowódca akcji miał poinformować, że na terenie kopalni jest zatrzymany członek komitetu centralnego. ZOMO miało odbić osoby wzięte w niewolę.

S. zeznał, że jego zadaniem było zabezpieczanie tyłu plutonu. Były funkcjonariusz dodał, że nic nie widział przez wysokie barykady. Nie widział także momentu postrzelenia górników. Dopiero po przyjeździe do jednostki miał dowiedzieć się o ofiarach.

Kluczowy dowód w sprawie

Na środowej rozprawie nie stawił się żaden z pokrzywdzonych, obecny był natomiast pierwszy świadek w procesie - Jacek Jaworski. To jeden z taterników, którzy złożyli w procesie zeznania obciążające część oskarżonych.

Podczas szkoleń w Tatrach zomowcy mieli opowiadać instruktorom, jak strzelali do górników i że sygnał do otwarcia ognia dał dowódca plutonu specjalnego Romuald C. Zdobyte informacje miały być zawarte w "raporcie taterników", który miał trafić do działaczy Solidarności.

Niemiecki paszport Romana S.

Roman S. został zatrzymany w Chorwacji w połowie maja na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez Instytut Pamięci Narodowej. Po przesłuchaniu byłego zomowca prokuratura wystąpiła o areszt na 3 miesiące. Wniosek motywowano grożącą mężczyźnie surową karą - do 10 lat więzienia - oraz "uzasadnioną obawą jego ucieczki lub ukrywania za granicą".

W toku śledztwa okazało się że S. zrzekł się polskiego obywatelstwa i przyjął niemiecki paszport. Od lat nie mieszkał w Polsce. W 2012 roku prokurator IPN złożył do katowickiego sądu wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania za byłym funkcjonariuszem MO. Wniosek przekazano stronie niemieckiej, która zdecydowała się go nie realizować.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło: Radio Katowice, RMF FM

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)