Ruch prezydenta w sprawie Kamińskiego i Wąsika. "Bardzo rozsądne rozwiązanie"
Prezydent wszczyna postępowanie ułaskawieniowe w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. - Jest szansa, że nastroje się uspokoją - ocenia w rozmowie z WP prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW. Innego zdania jest dr hab. Mikołaj Małecki. - Abdykuje ze swojej funkcji - osoby, która może samodzielnie ułaskawić skazanych - mówi ekspert prawa karnego z UJ.
- Wszczynam postępowanie ułaskawieniowe. To procedura podjęta w trybie prezydenckim. Pierwsze kroki kieruję do prokuratora generalnego - przekazał Andrzej Duda na zwołanym o godzinie 15 oświadczeniu dla mediów. Obok prezydenta pojawiły się Roma Wąsik i Barbara Kamińska, żony Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego - dwóch aresztowanych w związku z tzw. aferą gruntową polityków PiS.
Prezydent przyznał, że zdecydował się na ten krok na prośbę żon skazanych. Jak przekazał, sprawa Kamińskiego i Wąsika "elektryzuje całą opinię publiczną w Polsce, a dużą część bulwersuje". - Wnioskuję, aby panowie w trybie natychmiastowym zostali zwolnieni z więzienia. Wierzę, że uspokoi to niepokoje, które są w naszym państwie - dodał.
Czytaj również: "Nie dajmy się nabrać". W sieci lawina po ruchu Andrzeja Dudy
Prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego i adwokat, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że od dosyć dawna oczekiwał takiego ruchu ze strony Andrzeja Dudy. - Moim zdaniem prezydent spokojnie mógł uznać ułaskawienie w trybie Kpk (Kodeks postępowania karnego - przyp. red.) jako konkretyzację swojej poprzedniej decyzji - ocenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jest szansa, że nastroje się uspokoją, że nie będzie tego wrzenia"
- Bardzo się cieszę, że prezydent wszczął procedurę ułaskawieniową, ale mógł - nie czekając na ruch prokuratora generalnego - w tej chwili ułaskawić Kamińskiego i Wąsika. Nie zrobił tego, prawo prezydenta. Wolał zaangażować prof. Adama Bodnara - dodaje.
Prof. Kruszyński podkreśla, że cieszy się z dwóch powodów. - Po pierwsze jest szansa, że nastroje się uspokoją, że nie będzie tego wrzenia. Sam prezydent apelował o to w swoim wystąpieniu, żeby ostudzić nastroje. Jest w tym konsekwentny. A po drugie to po prostu bardzo rozsądne rozwiązanie - dodaje nasz rozmówca.
I zwraca uwagę na to, że prezydent właściwie "uzależnił opuszczenie zakładu karnego obu panów od decyzji prokuratora generalnego".
"Zagrywka, która ośmiesza urząd prezydenta"
Innego zdania jest dr hab. Mikołaj Małecki, ekspert prawa karnego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który uważa, że ruch Andrzeja Dudy to "zagrywka, która ośmiesza urząd prezydenta". - Kompromituje nasze państwo. Wszyscy obserwujemy, co dzieje się wokół sprawy, która jest prosta: są przestępcy, skazani prawomocnym wyrokiem, którzy po prostu powinni odbyć karę - podkreśla nasz rozmówca.
I dodaje: - Jeśli prezydent chce ich naprawdę ułaskawić, niech zrobi to tak, jak zrobił w 2015 roku, czyli samodzielnie wyda akt łaski, nie czekając na żadne opinie i procedury ułaskawieniowe. Niech sam podpisze dokument, który uwolni za pół godziny te osoby z zakładu karnego. Niestety, prezydent gra w dziwaczną grę.
Czasochłonna procedura
Karnista z UJ podkreśla, że najważniejszy efekt decyzji prezydenta jest taki, że "odmówił zastosowania aktu łaski, o którym mowa w art. 139 Konstytucji RP".
- Prezydent nie chce ułaskawić tych osób, ale wszczyna czasochłonną procedurę, opisaną w Kodeksie postępowania karnego. Ona będzie toczyła się powoli, wymaga zaopiniowania wniosku przez sądy - wylicza dr hab. Małecki.
Jednocześnie ocenia: - Andrzej Duda abdykuje ze swojej funkcji - osoby, która może samodzielnie ułaskawić konkretnych skazanych i przerzuca odpowiedzialność podjęcia tej decyzji na sądy i prokuratora generalnego.
- Sądy będą oceniały, czy dwie osoby, które przesiadują w zakładzie karnym, nadają się do ułaskawienia. W mojej ocenie te przesłanki nie są spełnione - podkreśla karnista.
Dlaczego? - To osoby, które nie przyznają się do winy, uważają się za więźniów politycznych, kwestionują prawomocne orzeczenie sądu, nie wykazali żadnej poprawy czy skruchy, nie przesiedzieli nawet tygodnia kary, która została im orzeczona. Opinie sądu powinny być jednoznaczne, że przesłanki do ułaskawienia nie zostały spełnione - wyjaśnia ekspert.
Dr hab. Małecki zauważa, że Andrzej Duda domaga się od prokuratora generalnego zwolnienia więźniów w trybie art. 568 Kpk, który mówi o wstrzymaniu wykonania kary lub zarządzenia przerwy w jej wykonaniu do czasu zakończenia postępowania o ułaskawienie. Zdaniem eksperta to przerzucanie odpowiedzialności na Adama Bodnara, by postawić go w "niezręcznej sytuacji".
- Narracja będzie taka: "Adam Bodnar, który odmawia wypuszczenia ich na czas dokończenia procedury ułaskawieniowej, przetrzymuje te osoby w więzieniu". Jest to rozgrywanie polityczne. To granie na nosie obywatelom, oszukiwanie i ośmieszanie powagi państwa - stwierdza dr hab. Małecki.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski