Rosyjskie drony na estońskiej granicy. Alarmujące słowa
Szef estońskiego MSW oznajmił, że "nikt tak naprawdę nie wie, jak duży jest ruch dronów na granicy Estonii i Rosji". - Do budowy "muru dronów" potrzeba też radarów zdolnych, by wykrywać je, jeszcze zanim wejdą w strefę przygraniczną, tj. gdy nadlatują z Rosji - wskazał Lauri Laanemets.
Laanemets szacuje, że do wykrywania bezzałogowców przelatujących przez wschodnią granicę potrzeba co najmniej 13 mln euro.
- Jednak znacznie większym wyzwaniem jest zdolność do strącania wrogich dronów - dodał szef estońskiego MSW, cytowany w czwartek przez krajowego nadawcę ERR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wspólna armia UE. Polityczne hasło kontra miliardy na obronność
Minister odniósł się przy tym do ogłoszonej niedawno wspólnej inicjatywy graniczących z Rosją krajów - Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Finlandii i Norwegii - w sprawie budowy "muru dronów", w którym wykorzystywano by bezzałogowe statki powietrzne do ochrony zewnętrznych granic państwowych.
- Pomysł ten jest na bardzo wczesnym etapie, nie rozmawiano nawet o harmonogramie prac - powiedział Laanemets.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez dowództwo estońskiej policji i straży granicznej, kompleksowa inwestycja w "mur dronów", obejmująca całą wschodnią granicę, w tym większe miasta i obiekty o znaczeniu krytycznym, kosztowałaby około 50 milionów euro.
Laanemets ujawnił, że z rejestrów danych przejętych dronów wynika, iż wcześniej wielokrotnie przekraczały one granicę, pozostając niezauważone. Jak dodał, drony wykrywa się trudniej w obszarach miejskich, gęściej zabudowanych i zaludnionych, takich jak Tallin, Tartu, Parnawa czy Narwa.
- Jeśli celem jest zastraszanie, zakłócenie, zhakowanie lub akty sabotażu wobec naszych masztów telekomunikacyjnych, systemów łączności i elementów infrastruktury, to Rosja nie potrzebuje wysyłać nikogo przez granicę. Może zrobić to dronami - zaznaczył polityk.
Według niego, jest "bardzo prawdopodobne", że także indywidualni operatorzy używający standardowych dronów mogą robić zdjęcia kluczowym obiektom i przesyłać je do Rosji.
Z tego powodu Laanemets uważa, że lokalne samorządy oraz firmy powinny zainteresować się monitorowaniem, kto porusza się w pobliżu ich krytycznych obiektów, i wesprzeć państwo w tym projekcie, niezależnie od możliwości pozyskania na ten cel funduszy unijnych.
Czytaj więcej:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski