Uderzyli w strategiczne radary Rosji. Waszyngton zaniepokojony [RELACJA NA ŻYWO]
Wojna w Ukrainie trwa. Czwartek to 827. dzień rosyjskiej inwazji. USA są "zaniepokojone" uderzeniami Ukrainy na radary rosyjskiego systemu ostrzegania przed atakiem nuklearnym - powiedziały osoby zaznajomione ze sprawą w rozmowie z "The Washington Post". W ostatnich dniach Kijów zaatakował m.in. radar Woroneż-DM w ramach 818. Wydzielonego Ośrodka Radiotechnicznego we wsi Głubokij niedaleko Armawiru w Kraju Krasnodarskim. Rosyjskie stacje radarowe, zapewniają obronę powietrzną i ostrzegają przed wystrzeleniem broni nuklearnej z Zachodu. USA obawiają się, że ataki mogą "niebezpiecznie zaniepokoić Moskwę w czasie, gdy administracja Bidena rozważa, czy znieść ograniczenia nałożone na Ukrainę związane z użyciem dostarczonej broni". - Te obiekty nie były zaangażowane we wspieranie wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Są to jednak słabe punkty, ponieważ Rosja może czuć, że jej strategiczny środek odstraszający jest celem - powiedział amerykański urzędnik. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i prezydent USA Joe Biden podpiszą we Włoszech dwustronne porozumienie w sprawie bezpieczeństwa - podaje Financial Times. Ma się to stać w przededniu Szczytu Pokojowego, który odbędzie się w dniach 15–16 czerwca w Szwajcarii.
- Prezydenci Francji i Stanów Zjednoczonych: Emmanuel Macron i Joe Biden spotkają się 8 czerwca podczas wizyty Bidena we Francji; tematem ich rozmów będzie m.in. wsparcie dla Ukrainy - podał w czwartek Pałac Elizejski. Dzień wcześniej zakończy się wizyta prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
- - Ukraińcy mają prawo do samoobrony, także poprzez uderzanie w cele wojskowe, które znajdują się poza ukraińskim terytorium, np. na granicy, a z których Rosjanie dokonują ataków na siły ukraińskie - oznajmił w czwartek szef NATO.
- Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wydało oświadczenie, w którym stwierdziło, że "podjęte zostaną odpowiednie działania" wobec polskiej ambasady w Moskwie oraz konsulatów generalnych w Irkucku, Kaliningradzie i Petersburgu. To stanowisko jest reakcją na notę odnośnie zasad przemieszczania się dyplomatów rosyjskich po terytorium Polski.
- - Finlandia nie nałożyła szczególnych ograniczeń na korzystanie z przekazanego Ukrainie sprzętu wojskowego, ale założeniem jest, że należy go używać zgodnie z międzynarodowymi normami - powiedziała szefowa fińskiego MSZ.
Zastępca szefa białoruskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Aleksander Chudolejew powiedział agencji BelTA, że "obwód homelski, graniczący z Ukrainą w razie potrzeby jest gotowy do wprowadzenia stanu wojennego". Wcześniej ukraińskie Centrum Zwalczania Dezinformacji ostrzegało, że takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej.
Minister obrony Niemiec Boris Pistorius w czwartek w Odessie na południu Ukrainy ogłosił, że jego kraj przygotowuje kolejny pakiet pomocy wojskowej dla Kijowa w wysokości pół miliarda euro - poinformowała agencja DPA.
W Odessie Pistorius spotkał się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Rustemem Umierowem. "Będziemy nadal wspierać was w tej kampanii obronnej" - zapewnił Niemiec.
Wizyta ministra nie była wcześniej zapowiadana ze względów bezpieczeństwa - podkreślono.
Jak pisze Deutsche Welle, kolejny pakiet pomocy wojskowej obejmie dużą liczbę rakiet do systemów obrony powietrznej typu Iris-T, drony do prowadzenia rozpoznania i działań bojowych w obszarze Morza Czarnego, części zamienne do systemów artyleryjskich dostarczonych przez Niemcy, zapasowe silniki do czołgów Leopard, milion sztuk amunicji do broni strzeleckiej.
Pistorius dodał, że część uzbrojenia jest już gotowa do wysyłki.
W 2025 roku ma rozpocząć się dostawa 18 najnowszych kołowych haubic RCH-155. Berlin ma też sfinansować szkolenia ukraińskich techników.
W ubiegłym tygodniu Reuters podał, że Niemcy planują zwiększyć w tym roku pomoc wojskową dla Ukrainy o kolejne 3,8 miliarda euro. Dotychczas Berlin przeznaczył 7,1 mld euro na wsparcie Kijowa w zakresie broni i amunicji.
Rzecznik Południowych Sił Obronnych Dmytro Pletenczuk poinformował, że Rosjanie rozpoczęli szturm na wyspę Nestriga w obwodzie chersońskim. - Niestety można stwierdzić, że na linii kontaktu bojowego następuje pogorszenie. Nieprzyjaciel od jakiegoś czasu gromadzi pewne siły, aby ponownie przeprowadzić taką eskalację. Wczoraj mieliśmy 19 prób szturm, czyli całkiem sporo. Było też 7 prób ataków na lewym brzegu, z czego doszło nawet na wyspie Nestriga i 6 na Krynkach - wymienił Pletenczuk. Jego zdaniem zaostrzenie wynika przede wszystkim z trwających przygotowań do Szczytu Pokojowego, który ma odbyć się w dniach 15-16 czerwca w Szwajcarii.
Wypowiedzi premiera Gruzji w ostatnim czasie trudno jest odróżnić od rosyjskich – oświadczyło ukraińskie MSZ w reakcji na wypowiedź gruzińskiego szefa rządu. Irakli Kobachidze nazwał Ukrainę "państwem upadłym".
Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy "potępiło kolejne nieprzyjazne wypowiedzi premiera Gruzji oraz jego wypaczone oceny wydarzeń na Ukrainie".
"Przykro patrzeć, jak wypowiedzi polityczne premiera Gruzji konsekwentnie się degradują i w ostatnim czasie są trudne do odróżnienia od oświadczeń władz Rosji" – napisano w komunikacie MSZ.
"Dla Ukrainy wypowiedzi szefa rządu Gruzji dotyczące naszego państwa, Rewolucji Godności, bohaterstwa i walki narodu ukraińskiego o wolność i niepodległość są nie do przyjęcia i oburzające" – podkreślono.
Premier Irakli Kobachidze oświadczył wcześniej w czwartek, że Ukraina jest "państwem upadłym". Gruziński polityk, który w ostatnim czasie straszy wyborców knowaniami "partii globalnej wojny" i broni tzw. ustawy rosyjskiej, oświadczył, że "nikt w Gruzji nie doczeka się Majdanu".
Kobachidze utrzymywał, że w wyniku Majdanu "rząd Ukrainy został wyznaczony z zewnątrz". "Przed 2013 r. Ukraina była krajem integralnym terytorialnie, a jej gospodarka była warta 200 mld dol. Dzisiaj to państwo upadłe" - oświadczył Kobachidze. Wskazał również, że obecnie, po latach, "20 proc. terytorium Ukrainy jest okupowane, zginęły dziesiątki tysięcy ludzi". "I nikt nie poniósł za to odpowiedzialności" – mówił, wzywając do "dbania o niepodległość".
Jak odnotował regionalny portal Jam-news.net, Kobachidze nie wspomniał ani o tym, że Ukraina padła ofiarą rosyjskiej agresji, ani o tym, że okupowane przez Rosję są również terytoria Gruzji.
"To nie Ukraina, która się broni, a wyłącznie Rosja, która wiarołomnie napadła na naszą ziemie, jest odpowiedzialna za tysiące ofiar, zniszczenie ukraińskich miast i wsi. Znamienne jest to, że w wypowiedzi gruzińskiego premiera nie padło ani razu słowo +Rosja+" – podkreśliło w komunikacie MSZ Ukrainy.
"Wzywamy gruzińskich polityków, by powstrzymali się od oświadczeń pod adresem naszego kraju, które po raz kolejny naśladują narracje rosyjskie" – napisano w komunikacie.
- Podczas gdy bronimy naszej ojczyzny, nasze ziemie są sprzedawane. Nic nam nie zostanie - mówią na nagraniu opublikowanym przez kanał Astra żołnierze z regionu Ałtaju. Domagają się od Władimira Putina dymisji szefa regionu. - Czekamy na zamiany - żądają.
Rosja nie zostanie zaproszona na obchody 80. rocznicy lądowania aliantów w Normandii ze względu na inwazję rosyjską na Ukrainę i zaniepokojenie części sojuszników taką obecnością - podała w czwartek agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne.
Reuters przypomina, że jeszcze w kwietniu organizatorzy zapowiadali, że Władimir Putin nie zostanie zaproszony, ale pewni przedstawiciele Rosji będą oczekiwani na uroczystości, ze względu na wkład ich kraju we wspólną walkę podczas II wojny światowej.
Źródła, na które powołuje się Reuters, poinformowały jednak, że przedstawiciele Rosji nie zostaną zaproszeni na obchody, na których będą obecni m.in. prezydenci Ukrainy i USA, Wołodymyr Zełenski i Joe Biden. Wcześniej w maju trzech dyplomatów unijnych przyznało w rozmowie z Reuterem, że obecność Rosji, która od dwóch lat prowadzi inwazję na Ukrainę byłaby niepokojąca.
W minionych latach przedstawiciele Rosji uczestniczyli w obchodach w Normandii. Putin był obecny na uroczystościach w 2014 roku, gdy obchodzono 70. rocznicę "D-Day". Kilka miesięcy wcześniej Rosja przeprowadziła aneksję Krymu.
Grupa francuskich historyków i działaczy zaapelowała niedawno na łamach "Le Monde", by nie zapraszać Rosji na tegoroczne obchody. Naukowcy powoływali się na trwającą agresję rosyjską przeciw Ukrainie. Argumentowali także, że współczesna Rosja nie jest jedyną spadkobierczynią Związku Sowieckiego jako strony walki z Niemcami hitlerowskimi. "Wiele byłych republik sowieckich, w tym Ukraina, zapłaciły za ostateczne zwycięstwo cenę nie mniej wysoką - proporcjonalnie do ich liczby ludności - niż Rosja" - podkreślili autorzy artykułu.
W Pradze rozpoczęło się dwudniowe nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw Paktu Północnoatlantyckiego. W czwartek szefowie dyplomacji bez udziału mediów uczestniczą w uroczystej kolacji, której gospodarzem jest prezydent Czech Petr Pavel, były wysoki rangą dowódca wojskowy NATO.
Przed rozpoczęciem spotkania podkreślano, że nie ma ono ściśle zaplanowanej agendy, ale dominować będzie temat Ukrainy i dalszej pomocy dla tego kraju. Z wcześniejszych wypowiedzi niektórych szefów dyplomacji wynika, że jednym z tematów będzie kwestia wykorzystywania przez Ukrainę zachodniej broni do atakowania celów w Rosji.
Komentatorzy sądzą, że może być również mowa o obecności żołnierzy państw NATO na Ukrainie. Pojawia się też sugestia, że do walczącego kraju mogłaby trafić misja szkoleniowa.
Zauważane są także mniej kontrowersyjne, ale ważne z uwagi na szczyt w Waszyngtonie tematy: skala udziału w finansowaniu wspólnej obrony i realizacja tych zobowiązań; współpraca z krajami obszaru Dalekiego Wschodu i rzecz jasna stosunki z Rosją.
W czwartek przed rozpoczęciem spotkania szefów dyplomacji prezydent Pavel wręczył kończącemu urzędowanie sekretarzowi generalnemu Jensowi Stoltenbergowi jedno z najwyższych odznaczeń Republiki Czeskiej, order Tomasza G. Masaryka. Wybór następcy Stoltenberga również może być tematem nieformalnych rozmów w Pradze.
Zełenski i Biden we Włoszech podpiszą dwustronne porozumienie w sprawie bezpieczeństwa przed Szczytem Pokojowym - podaje Financial Times.
Według doniesień telewizji CNN, Rosja prowadzi na terytorium Ukrainy zorganizowaną i systematyczną kampanię przemocy seksualnej skierowaną przeciwko mężczyznom, zarówno cywilom, jak i żołnierzom. Stacja opowiedziała historię 39-letniego Romana, który padł ofiarą takiej przemocy.
Od czerwca Siły Zbrojne będą otrzymywać od 50 do 100 tysięcy pocisków miesięcznie w ramach czeskiej inicjatywy — podały czeskie media, powołując się na szefa MSZ Republiki Czeskiej.
Ukraina może użyć zachodniej broni do celów na terytorium Rosji - ocenił szef MSZ Norwegii Espen Barth Eide. Zaznaczył jednak, że chce zachować ostrożność w sprawie zgody na wykorzystanie norweskich systemów zbrojeniowych.
"Uważamy, że również Ukraina na mocy międzynarodowego prawa ma krystalicznie czyste prawo do ataku na Rosję w Rosji w ramach obrony swojego terytorium" powiedział w czwartek Eide, cytowany przez norweskiego nadawcę publicznego NRK.
Szef norweskiej dyplomacji dodał, że "Zachód nie może zmuszać Ukrainy za jej plecami do walki jedną ręką". "Ukraina musi mieć możliwość prowadzenia walki w sposób, który będzie dla niej najskuteczniejszy" - podkreślił.
Eide, pytany o deklarację Norwegii w sprawie zgody na wykorzystanie norweskich systemów zbrojeniowych, odpowiedział, że "chce zachować ostrożność, aby nie mówić o tym głośno". "To jest wojna i nasze publiczne wypowiedzi mają konsekwencje. To jest linia, którą podzielamy z innymi krajami" - zaznaczył.
Według NRK w czwartek na nieformalnym dwudniowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO w Pradze, na którym obecny jest Eide, jednym z tematów będzie kwestia przekazania Ukrainie broni dalekiego zasięgu.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że na lipcowym szczycie w Waszyngtonie liczba krajów NATO przeznaczających 2 proc. PKB na obronę może wynieść 20, a nawet ją przekroczyć.
Stoltenberg w czwartek wziął udział w Pradze w konferencji upamiętniającej 75. rocznicę powołania Sojuszu Północnoatlantyckiego. W Pradze odbywa się nieformalne spotkanie szefów MSZ krajów członkowskich NATO, które ma posłużyć m.in. przygotowaniom do szczytu w lipcu w Waszyngtonie.
Sekretarz generalny NATO podkreślił, że wzmacnianie Sojuszu musi być kontynuowane w świetle rosyjskiej agresji i rosnącej rywalizacji na świecie. "Aby tak się stało, sojusznicy muszą inwestować więcej" - powiedział.
Przypomniał, że w 2014 r. w trakcie szczytu w Walii, kiedy kraje członkowskie NATO zobowiązały się do przeznaczenia co najmniej 2 proc. swojego PKB na obronność, jedynie Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Grecja spełniały to nowo powzięte zobowiązanie.
Jak mówił Stoltenberg, z raportu opublikowanego w lutym br. wynikało, że 18 sposród 32 krajów wydawało co najmniej 2 proc. PKB. "Spodziewam się jednak, że ta liczba wzrośnie jeszcze przed lipcowym szczytem NATO w Waszyngtonie" - powiedział. Zwrócił uwagę, że do Sojuszu od tamtego czasu dołączyła Szwecja, która spełnia ten wymóg. Stoltenberg wymienił także Norwegię, ale podkreślił też, że niektórzy sojusznicy są już bardzo blisko. Wyraził nadzieję, że w trakcie szczytu krajów tych będzie 20 lub więcej.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział w czwartek, że Ukraińcy mają prawo do samoobrony także poprzez uderzanie w cele wojskowe poza ich terytorium, z których atakują Rosjanie. W jego ocenie członkowie NATO powinni przemyśleć ograniczenia w stosowaniu uzbrojenia, jakie wysyłają na Ukrainę.
"Członkowie NATO dostarczają różnego rodzaju wsparcia Ukrainie, niektórzy mają ograniczenia dotyczące możliwości stosowania tego uzbrojenia, inni ich nie mają, to są decyzje podejmowane przez kraje" - mówił Stoltenberg w Pradze podczas nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw NATO. "Ale musimy brać też pod uwagę, to jak zmienia się przebieg tej wojny - na początku prawie wszystkie walki miały miejsce głęboko na terytorium Ukrainy, a w ostatnich tygodniach i miesiącach do ciężkich walk dochodzi wzdłuż granicy między Ukrainą a Rosją, w regionie Charkowa" - powiedział.
"Widzimy, że Rosjanie będąc po swojej stronie granicy, która stanowi mniej więcej linię frontu - ze swoją artylerią, wyrzutniami rakiet, samolotami, magazynami broni i paliwa - są bardziej bezpieczni, niż gdyby byli atakowani najnowszym sprzętem, który Ukraina otrzymała" - podkreślił.
Dlatego według niego "nadszedł czas, by zastanowić się nad tymi ograniczeniami, by umożliwić Ukraińcom obronę". "Oni mają prawo do samoobrony, także poprzez uderzanie w cele wojskowe, które znajdują się poza ukraińskim terytorium, np. na granicy, a z których Rosjanie dokonują ataków na siły ukraińskie" - zauważył sekretarz generalny NATO.
Stoltenberg: Ukraińcy mają prawo do samoobrony, także poprzez uderzanie w cele wojskowe, które znajdują się poza ukraińskim terytorium, np. na granicy, a z których Rosjanie dokonują ataków na siły ukraińskie.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski uda się w sobotę do Arabii Saudyjskiej, aby pozyskać poparcie dla planowanego w przyszłym miesiącu szczytu pokojowego w Szwajcarii - podało źródło dyplomatyczne w ambasadzie Ukrainy w Rijadzie.
USA są "zaniepokojone" uderzeniami Ukrainy na radary rosyjskiego systemu ostrzegania przed atakiem nuklearnym - powiedziały osoby zaznajomione ze sprawą w rozmowie z "The Washington Post". W ostatnich dniach Kijów zaatakował m.in. radar Woroneż-DM w ramach 818. Wydzielonego Ośrodka Radiotechnicznego we wsi Głubokij niedaleko Armawiru w Kraju Krasnodarskim. Rosyjskie stacje radarowe, zapewniają obronę powietrzną i ostrzegają przed wystrzeleniem broni nuklearnej z Zachodu. USA obawiają się, że ataki mogą "niebezpiecznie zaniepokoić Moskwę w czasie, gdy administracja Bidena rozważa, czy znieść ograniczenia nałożone na Ukrainę związane z użyciem dostarczonej broni". - Te obiekty nie były zaangażowane we wspieranie wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Są to jednak słabe punkty, ponieważ Rosja może czuć, że jej strategiczny środek odstraszający jest celem - powiedział amerykański urzędnik.