RPO apeluje do policji w sprawie poszukiwań 4-letniej Irakijki
Małżeństwo z Iraku razem z córką przekroczyło granicę Polski z Białorusią w nocy z 6 na 7 grudnia. Według ich relacji mieli zostać zatrzymani przez polską Straż Graniczną i doprowadzeni do linii granicy, natomiast ich 4-letnia córka miała zostać w lesie po stronie polskiej. Rzecznik Praw Obywatelskich apeluje do służb ws. poszukiwań dziecka.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek poprosił Komendanta Wojewódzkiego Policji w Białymstoku o włączenie się w poszukiwania czteroletniej dziewczynki z Iraku. Rodzice wciąż nie wiedzą, gdzie może być ich córka i proszą o pomoc. Dziewczynka w nocy z poniedziałku na wtorek miała być niesiona na rękach przez innego człowieka z podróżującej z nimi grupy. 4-latka miała czerwoną kurtkę.
"Rodzice są po stronie białoruskiej i nie wiedzą, gdzie znajduje się ich córka. Nie znają także danych osobowych człowieka, który niósł ją na rękach. Proszą o pomoc w połączeniu rodziny" - czytamy w informacji zamieszczonej na stronie RPO.
"Rodzice dziewczynki prawdopodobnie nie posługują się językiem angielskim, a funkcjonariuszom SG z pewnością nie towarzyszył nikt, kto znałby język arabski lub inny znany tym cudzoziemcom" - dodano.
Biuro Rzecznika zwróciło się również z zapytaniem do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Białymstoku nadinsp. Roberta Szewca czy policji znana jest sprawa zaginięcia dziecka i czy podjęto w tej sprawie działania. W razie ich braku RPO prosi o pilne rozważenie możliwości zaangażowania policjantów w działania poszukiwawcze, w tym formacji wyspecjalizowanych.
Kryzys na granicy: zaginęło dziecko. SG reaguje
Rzeczniczka Straży Granicznej por. Anna Michalska wielokrotnie podkreślała, że poszukiwania dziewczynki rozpoczęły się od razu, gdy funkcjonariusze dowiedzieli się o całym zdarzeniu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Teren patrolowano m.in. za pomocą śmigłowca, jednak dziecka nie udało się odnaleźć. "W tej chwili działania pod kątem szukania tej dziewczynki nie są prowadzone, ale każdy nasz patrol ma informację o tym zdarzeniu" - mówiła w środę.
Por. Michalska wyraziła również ubolewanie, że aktywiści - którzy jako pierwsi dowiedzieli się o sprawie - najpierw poinformowali o niej Biuro RPO, a nie odpowiednie służby. Jak wskazała, miało to wpływ na szybkość ich reakcji.