Roztrzaskał młotkiem głowę szefa; poszło o pieniądze
Adam J. (36 l.) z Ostródy aż zatrząsł się ze złości, gdy jego były szef po raz kolejny odmówił spłaty długu. Ale były komandos nie miał zamiaru czekać. Młotkiem roztrzaskał głowę dłużnika. Ten po dwóch dniach odzyskał przytomność. Wyjawił nazwisko oprawcy i zmarł.
03.02.2010 | aktual.: 04.02.2010 10:08
Ofiara i kat razem dobrze się znali. Adam J., były komandos zaczął pracę w dyskotece Piotra L. (55 l.). Pewnego dnia szef zaprosił swego pracownika na wódkę i poprosił go o pożyczkę. Wiedział, że Adam ma oszczędności.
Chodziło o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Piotr L. obiecywał, że Adam dostanie z powrotem dwa razy więcej. Tłumaczył, że zainwestuje je w pewny interes. Adam J. nie chciał zawieść pracodawcy. Wyjął pieniądze z konta i pożyczył szefowi. Nie doczekał się jednak spłaty długu, bo Piotr L. nagle wyjechał za granicę.
Adam był załamany. Nie mając z czego żyć sprzedał nawet mieszkanie. Szybko stoczył się też na dno. Za napady rabunkowe trafił za kraty. Kiedy wyszedł z więzienia w 2006 roku zaczął szukać byłego wspólnika.
Znalazł go w zeszłym tygodniu. Piotr L. wrócił do kraju i otworzył sklep w Ostródzie. I to w jego progu pojawił się w zeszłym tygodniu dnia Adam J. Tam doszło do pierwszej kłótni.
Jak ustalili śledczy do kolejnej ostrej rozmowy doszło już w mieszkaniu Piotra L. Dłużnik znów zbył wierzyciela. Ale ten ostatni nie wytrzymał. Złapał za stary młotek i zaczął nim okładać Piotra L., do nieprzytomności. Potem uciekł.
– Piotr L. został przewieziony do szpitala gdzie zmarł po dwóch dniach. Umierając zdążył jednak wskazać policjantom sprawcę pobicia – wyjaśnia sierż. Janusz Karczewski z KPP w Ostródzie. Adam J. został zatrzymany. Prokurator przedstawił mu zarzut zabójstwa. Grozi mu dożywocie.
Polecamy w wydaniu internetowym eFakt.pl:
Powiesił się przez plotkę?