Rozpoczęcie roku szkolnego w Piątnicy. Sprawdzają, które dzieci nie będą na mszy
Rodzice uczniów zespołu szkół w Piątnicy czują się zbulwersowani pomysłem dyrekcji. Zażyczono sobie, by zgłaszać te dzieci, które nie będą uczestniczyć we mszy świętej inaugurującej rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Jak twierdzi dyrektorka placówki, decyzja ta jest podyktowana bezpieczeństwem podopiecznych.
Zespół szkolno-przedszkolny w Piątnicy (woj. podlaskie) rozpoczyna nowy rok szkolny z wielkim hukiem. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", rodzice są oburzeni pomysłem dyrektorki, która chce, by oficjalnie zgłaszać te dzieci, które będą nieobecne na mszy świętej. Będą mogły one spędzić ten czas na świetlicy szkolnej lub po prostu przyjdą później, dopiero na "świecką" część uroczystości.
Rozpoczęcie roku w Piątnicy
W piątnickim zespole szkół zaplanowano, że o godz. 8.00 uczniowie zbiorą się na dziedzińcu, by wspólnie wyruszyć na mszą świętą. Dopiero po niej nastąpi uroczystość w hali sportowej, a następnie spotkanie z wychowawcami w klasach. Tym sposobem uczestnictwo we mszy świętej jest wpisane w program rozpoczęcia roku szkolnego.
Jeśli jakiś rodzic nie chce, by jego dziecko uczestniczyło w nabożeństwie, musi ten fakt wcześniej zgłosić wychowawcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"We mszy św. uczestniczą tylko chętni uczniowie. W przypadku, w którym rodzice nie wyrażają zgody na uczestnictwo swojego dziecka we mszy świętej zobowiązani są wcześniej poinformować wychowawcę klasy, w celu zapewnienia opieki w świetlicy szkolnej" - oświadczyła szkoła.
"Uczniowie nie muszą ujawniać swojej religii"
Jak tłumaczy na łamach "Gazety Wyborczej" Paweł Żołnierczyk z Fundacji Wolność od Religii, według szkolnego planu msza znalazła się w środku wydarzeń: między zebraniem się uczniów na dziedzińcu a spotkaniem w hali sportowej. Zaznacza przy tym, że msza nie jest organizowana przez szkołę i to raczej deklaracje uczestnictwa w nabożeństwie powinny być wymagane.
"Rodzice, zapisując dziecko do szkoły, wcale nie zadeklarowali woli, aby szkoła zaprowadzała ich dzieci do świątyń, więc nie muszą niczego zgłaszać, nie muszą ujawniać swojej religii lub światopoglądu. Sensowniejsze byłoby zbieranie zgody od rodziców na zaprowadzenie dziecka na wydarzenie poza szkołą, poza planem nauczania, czyli na mszę" - cytuje słowa Żołnierczyka "Gazeta Wyborcza".
Dyrektor szkoły Marta Ogonowska-Stolarczyk odparła, że informacje o nieobecności dzieci na mszy podyktowane są względem bezpieczeństwa, gdyż placówka odpowiada za uczniów.
Jednocześnie zaznacza, że msza jest tylko dla chętnych. "Rodzice mogą napisać do wychowawczyni, że dziecka na mszy nie będzie bez podania powodu lub że przyprowadzą je później. I nic więcej tłumaczyć nie muszą. W związku z tym my takiego dziecka, o którym wiemy, że ma nie być na mszy, nie będziemy musieli szukać" - tłumaczy dyrektorka.