Rozkaz z Kremla. Mają nie wychwalać Trumpa

Administracja Putina zaleciła prorządowym mediom propagandowym, aby "nie chwaliły" amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, lecz kreowały go jako "człowieka, który miał mądrość, by odpowiedzieć na wyciągniętą przez Rosję rękę".

Rozkaz z Kremla. Mają nie wychwalać Trumpa
Rozkaz z Kremla. Mają nie wychwalać Trumpa
Źródło zdjęć: © Rossija1
Mateusz Czmiel

W związku z ociepleniem relacji między Rosją a USA administracja prezydenta zaleciła prorządowym mediom propagandowym, aby "nie wychwalały osobiście" amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, lecz kreowały go jako "człowieka, który miał mądrość, by odpowiedzieć na wyciągniętą przez Rosję rękę" – poinformowała "Wiorstka", która rozmawiała z kilkoma źródłami na Kremlu i w prorządowych mediach.

Obawiają się porażki

- Na wypadek, gdyby negocjacje nie doprowadziły do żadnych rezultatów, zawsze będzie można powiedzieć: próbowaliśmy, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy - wyjaśnił jeden z informatorów gazety.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosjanie zmierzali na front. Ukraińcy czekali w zaroślach

Według niego wszelkie kontakty między zespołami prezydentów Rosji Władimira Putina i USA Donalda Trumpa należy przedstawiać w pozytywnym kontekście.

- Należy przy tym podkreślać, że rozmowy toczą się nie z jakimiś anonimowymi Amerykanami, ale z zespołem Trumpa – człowieka, którego tłamszono zarówno w jego ojczyźnie, jak i w Europie. Mówiąc wprost: nas uciskano, jego uciskano, ale okazaliśmy się silniejsi - wyjaśnił rozmówca "Wiorstki".

Pracownik dużego państwowego medium opisał nową politykę informacyjną następująco: "Nie składamy żadnych obietnic co do zakończenia 'specjalnej operacji wojskowej', nie podajemy terminów. Najważniejsze, że oni nawiązali kontakt, a my jesteśmy gotowi wysłuchać".

Media dostały konkretne wskazówki

Jeden z pracowników rządowej telewizji dodał, że nie było poleceń forsowania żadnych tematów, ale administracja prezydenta nakazała "równoważenie Trumpa" oświadczeniami strony rosyjskiej. - To wygląda jak pole minowe: nie można go ani zbytnio chwalić, ani chwalić za mało. Dlatego przechodzimy do trybu zwykłego przekazu informacyjnego, żeby uniknąć problemów - powiedział szef jednego z prorządowych mediów.

Wcześniej Trump wprawił Kreml w zakłopotanie swoimi wypowiedziami na temat Ukrainy i ostrym tonem wobec ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego – informowały źródła Bloomberga.

Według nich jego słowa "przerosły wszelkie oczekiwania" Moskwy, która dążyła do narzucenia USA swojego spojrzenia na wojnę rosyjsko-ukraińską. Jednocześnie najwyższe rosyjskie kierownictwo obawia się możliwej "pułapki" lub niespodziewanych zwrotów ze strony administracji amerykańskiej, która na razie wykazuje gotowość do ustępstw.

Mimo to Kreml zamierza wykorzystać tę sytuację, aby uzyskać maksymalne korzyści dla Rosji z każdej potencjalnej umowy kończącej wojnę – mówił rozmówca Bloomberga.

Trump, który obiecywał zakończyć wojnę w ciągu 24 godzin, trzy tygodnie po inauguracji przeprowadził rozmowę telefoniczną z Putinem, a tydzień później rosyjska i amerykańska delegacja spotkały się w Arabii Saudyjskiej bez udziału Ukrainy. W wyniku negocjacji postanowiono przywrócić funkcjonowanie ambasad oraz rozpocząć konsultacje w sprawie wzajemnych "punktów zapalnych", a sekretarz skarbu USA Scott Bessent ogłosił możliwość złagodzenia sankcji w zależności od stanowiska Moskwy.

Sam Trump tymczasem niemal dosłownie zaczął powtarzać narracje kremlowskiej propagandy. Oskarżył Zełenskiego o wywołanie wojny i nazwał go "dyktatorem bez wyborów" z poparciem na poziomie 4 proc., czyli czternastokrotnie niższym od rzeczywistego wyniku podanego przez Kijowski Instytut Socjologii (57 proc. w lutym). Amerykańscy dyplomaci sprzeciwili się określeniu Rosji jako "agresora" w deklaracji G7 i nie poparli rezolucji ONZ potępiającej rosyjską inwazję na trzecią rocznicę wojny.

Wybrane dla Ciebie