Rowerzysta przewrócił się na rowerze. W przypływie złości kopnął psa i wyjął rewolwer
Rowerzysta o przewrócenie się oskarżył przechodzącego obok mężczyzny z psem. Gdy kłócących się próbowały uspokoić przypadkowe osoby, rowerzysta postanowił wymierzyć karę. Wyjął pistolet i zaczął strzelać. Grozi mu dożywocie.
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 43-letniemu Adrianowi Cz. Śledczy zarzucają mu usiłowanie zabójstwa jednego z przechodniów, po tym jak pokłócił się z właścicielem psa.
Sprawa zaczyna się 21 marca 2017 r., kiedy przejeżdżający na rowerze Adrian Cz. przewraca się. O swój upadek oskarża psa, który wybiegł mu na drogę. Między nim a właścicielem psa rozpoczęła się ostra wymiana zdań. Adrian Cz. stawał się coraz bardziej agresywny, wymachuje rękami i w pewnym momencie kopnął psa.
Wszystko widział Damian G z kolegą, który zdecydował się uspokoić rowerzystę. Jednak to tylko zaogniło sytuację. Adrian Cz. miał już odjeżdżać, ale wyjął z kurtki pistolet wycelował go w jednego z mężczyzn. Jak ustaliła prokuratura, Damian D. próbował uderzyć agresywnego rowerzystę, ale ten zagroził mu, że go zabije.
Ranny zagrażające życiu
Gdy wydawało się, że mężczyźni się rozejdą, Adrian Cz. oddał strzał w kierunku Damiana G. Następnie do niego podszedł i wycelował w głowę. Mężczyzna postanowił się bronić, doszło do przepychanki, po której Adrian Cz. strzelił w brzuch Damiana G. Później oddał następny strzał.
Z ustaleń śledczych wynika, że Damian G. przyklęknął z bólu na jedno kolano. Ale cały czas się nie poddawał, rzucił w napastnika jego rowerem. Nawet wyrwał z ziemi drewniany pal i próbował wytrącić Adrianowi Cz. broń.
Zobacz także: "Dajcie im więcej broni, przestaną strzelać"
Rowerzysta postanowił zmienić sposób rozwiązania awantury. Zamiast strzelać, zadzwonił na policję mówiąc, że został napadnięty i w obronie własnej użył broni. W tym czasie ranny Damian G. oddalił się od napastnika, a w domu zauważył, że ma ranę postrzałową podbrzusza.
Lekarze stwierdzili u postrzelonego Damiana G. obecność rany postrzałowej jamy brzusznej okolicy nadłonowej z uszkodzeniem ściany pęcherza moczowego. A to zagrażało jego życiu. Mężczyzna przeszedł dwie operacje.
Adrian Cz. twierdzi, że się tylko bronił
Agresywnego rowerzystę zatrzymali policyjni antyterroryści, bo śledczy podejrzewali, że może użyć broni. W trakcie przeszukania mieszkania znaleziono u niego m.in. replikę rewolweru Remington kal. 44., na który nie jest potrzebne zezwolenie.
Adrian Cz. nie przyznał się. Wyjaśnił, że nie kopnął psa celowo. Jednak przyznał, że po przewróceniu się na rowerze doszło do kłótni z właścicielem psa, do którego dołączył Damian G. i jeszcze jeden mężczyzna. Jak informuje wrocławska prokuratura, Adrian Cz. wyjaśnił, że to on został zaatakowany przez Damiana G. i jego kolegę, którzy chcieli zabrać mu rower. Jak wyjaśnił, "w przypływie paniki i pod wpływem stresu sięgnął po broń w obronie własnej".
Mężczyźnie grozi kara od 8 lat więzienia do nawet dożywotniego pozbawienia wolności.