Rotmistrz Witold Pilecki - brawurowa ucieczka z niemieckiego piekła
Był ochotnikiem, który w 1940 roku specjalnie dał się złapać i wywieść do Auschwitz, by stamtąd przez dwa i pół roku wysyłać raporty oraz organizować konspirację. Był prawdopodobnie jedyną osobą na świecie, która z własnej nieprzymuszonej woli dała zamknąć się w hitlerowskim obozie koncentracyjnym. Witold Pilecki w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 uciekł z hitlerowskiego piekła wraz z dwójką współwięźniów. Nazwany "najmężniejszym z mężnych" był jednym z najprawowitszych polskich żołnierzy i patriotów.
Równo 70 lat temu w przypadające wówczas Święta Wielkanocne Pileckiemu oraz dwójce jego towarzyszy - Janowi Redzejowi i Edwardowi Ciesielskiemu - udaje się uciec z Auschwitz. Pilecki do obozu trafił w jesienią 1940 roku. Do swojego pomysłu przeniknięcia do obozu musiał gorliwie przekonywać dowództwo, które uznało cały plan za zbyt ryzykowny. Pilecki dał się złapać o świcie 19 września 1940 roku na warszawskim Żoliborzu w ulicznej łapance w okolicach alei Wojska Polskiego 40. Była to dopiero druga tak duża łapanka - tego dnia aresztowano blisko 1140 mieszkańców Warszawy. Był też wśród nich Władysław Bartoszewski.
Przygotowania do aresztowania trwały jednak dużo wcześniej - rotmistrz Pilecki nie mógł pójść do obozu pod prawdziwym nazwiskiem, by nie naprowadzić Niemców na ślad swoich współtowarzyszy z podziemia oraz najbliższej rodziny. Pomógł mu przypadek - w suterenie, której mieszkał znalazł kenkartę porucznika rezerwy Tomasza Serafińskiego, który najwidoczniej zapomniał jej zabrać podczas wyprowadzki. Wystarczyło tylko umiejętnie wymienić zdjęcie, by zyskać nową tożsamość.
"Ty musisz być kompletnym durniem!"
W obozie Pilecki-Serafiński miał nie tylko zbierać informacje o obozowych realiach i raportować je dowództwu, jego zadaniem było też organizowanie konspiracji oraz samopomocy wśród więźniów. Rotmistrz krótko spisze we wspomnieniach swoje obowiązki: "podtrzymywać kolegów na duchu przez dostarczanie i rozpowszechnianie wiadomości z zewnątrz, organizować w miarę możliwości dożywianie i rozdzielać bieliznę wśród zorganizowanych, przekazywać wiadomości na zewnątrz, oraz jako uwieńczenie wszystkiego przygotowywać oddziały własne do opanowania obozu, gdy nadejdzie nakaz chwili w postaci rozkazu zrzucenia tu broni lub desantu".
Przed jednym ze współwięźniów, podporucznikiem Konstantym Piekarskim, Pilecki przyznaje się do prawdziwego nazwiska i swojej misji. Piekarski zapisał swoją reakcję na rewelacje Pileckiego w swojej książce "Umykając piekłu": "Ty musisz być kompletnym durniem! Kto, przy pełnej władzy umysłowej, zrobiłby coś podobnego? I jak to zrobiłeś? Nie mów mi, że poprosiłeś Gestapo, żeby było łaskawe wysłać cię na parę lat do Auschwitz! (...) Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, to ty jesteś albo niezwykłym bohaterem, albo wielkim głupcem".
Pilecki rozpoczął tworzenie obozowego ruchu oporu w Auschwitz, który nazwano: Związek Organizacji Wojskowej. Jego raporty przy pomocy Komendy Głównej ZWZ-AK trafiały do aliantów na Zachód. Były to jedne z pierwszych relacji "bezpośredniego świadka", które szczegółowo opisywały przemysłowe okrucieństwo i zezwierzęcenie hitlerowców. W śmiałych planach Pileckiego było także wywołanie w obozie powstania, a ten zbrojny buntu wobec oprawców miał być wsparty z zewnątrz działaniami partyzantów. Tych śmiałych planów jednak KG ZWZ-AK nigdy nie wprowadzi w życie.
Pilecki decyduje się na ucieczkę z Auschwitz pod wpływem coraz liczniejszych aresztowań wśród członków obozowego ruchu oporu. Choć Niemcy nigdy nie wpadli na jego trop, ryzyko wsypy stawało się coraz większe. Uciekają we trzech podczas nocnej zmiany z oświęcimskiej piekarni, która znajdowała się poza drutami obozu.
Ucieczka z Auschwitz
Pilecki wspominał pierwsze chwile ucieczki: "Dokonywaliśmy wyczynów, rekordów szybkości wbiegania na strome ściany wąwozów, spadania na łeb gdzieś w dół. Parę niezwykłych zbiegów okoliczności mieliśmy i z przemarszem przez most kolejowy, i z kluczem pasującym do przycumowanej łodzi. Przed wschodem słońca z odległości kilkuset kroków uderzył w nas swym aromatem i śpiewem ptaków las. Tu wreszcie czuliśmy się jak w domu. Las zakrył nas od wrogów, a mech tłumił nasze kroki".
Uciekają przez Tyniec, Wieliczkę, Bochnię, Nowy Wiśnicz. Niedaleko niezamieszkanej leśniczówki w Puszczy Niepołomickiej Pilecki zostaje niegroźnie postrzelony przez niemieckiego żołnierza. W samym Nowym Wiśniczu dochodzi do niezwykłego całkowicie przypadkowego spotkania. Pilecki poznaje prawdziwego Tomasza Serafińskiego, którego tożsamością posługiwał się przez ostatnie dwa i pół roku. Prawdziwy Serafiński jest zastępcą komendanta lokalnego oddziału AK, nie do końca jednak uciekinierzy zyskują ich zaufanie, mogą być przecież niemieckimi agentami, prowokatorami udającymi więźniów z Auschwitz. Pilecki postanawia przedostać się do Warszawy. Tam jeszcze raz przedstawia pomysł ataku na obóz, który jednak po gruntownej analizie okazuje się zbyt śmiałym, o nikłych szansach powodzenia.
W stolicy Pilecki za swe zasługi zostaje awansowany na porucznika, przybiera też nową konspiracyjną tożsamość - zostaje Romanem Jezierskim. Bierze udział w Powstaniu Warszawskim, a po jego upadku trafia do oflagu w Murnau, skąd po uwolnieniu przez aliantów przedostaje się do Włoch do II Korpusu gen. Andersa. Po zakończeniu wojny, już w grudniu 1945 roku, wraca do Polski, wciąż używając konspiracyjnego nazwiska.
Bierut nie skorzystał z prawa łaski
Raptem pół roku później dostaje od Andersa rozkaz ucieczki na Zachód, ponieważ komunistyczne siły bezpieczeństwa są już na jego tropie. Pilecki jednak nie wyjeżdża z powodu rodziny, uciekać nie chce jego żona z dwójką dzieci. Zostaje aresztowany rok później 8 maja 1947 roku i osadzony w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej. 15 marca 1948 roku sąd wydał wyrok śmierci za zdradę narodu, działalność szpiegowską oraz "nienawiść do Polski Ludowej i reform społecznych". Prokuratorem oskarżającym był mjr Czesław Łapiński (przed wojną zdał ledwie kilka egzaminów, nie ukończywszy studiów prawniczych), zaś na czele składu sędziowskiego stał ppłk Jan Hryckowian - obaj wcześniej, jako oficerowie służyli w Armii Krajowej. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski, nie pomógł Pileckiemu także Józef Cyrankiewicz (również więzień Auschwitz oraz członek obozowego ruchu oporu). Wyrok wykonano (strzał w tył głowy) 28 maja 1948 roku o godzinie 21.30.
Marco Patricelli, autor barwnej, najnowszej biografii Pileckiego, napisał o rotmistrzu, iż jest bohaterem naszych czasów, niestety praktycznie nieznanym poza Polską, choć powinien, bo przecież "Witold Pilecki jest bohaterem Europy i ludzkości, może symbolizować walkę z totalitaryzmem pod każdą szerokością geograficzną".
Źródła: Marco Patricelli „Ochotnik. O rotmistrzu Witoldzie Pileckim” (Kraków 2011); Jan Wiesław Wysocki „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948” (Warszawa 2009); Jacek Pawłowicz „Rotmistrz Witold Pilecki 1901–1948” (Warszawa 2008)