Rosyjskie siły nuklearne to "wydmuszka"? "Żyją w kokonie bezpieczeństwa"
- Chciałbym zmierzyć się z jednym mitem. Rosyjskie siły nuklearne, które zajmują się odstraszaniem, mają komfort życia bez żadnego sprawdzenia. Przecież rosyjska armia przeobraziła się z "drugiej armii świata" w "drugą armię w Ukrainie". Obalono mit o możliwościach jej sił lądowych, powietrznych i marynarki wojennej (…). Jednak jej siły strategiczne wciąż żyją w kokonie bezpieczeństwa - zwrócił uwagę dr Jacek Raubo, ekspert z serwisu Defence24, w programie "Newsroom" WP. Zaznaczył, że duża ilość rosyjskich głowic nuklearnych wcale nie musi przekładać się na ich jakość - duża ich część może być przestarzała, a ich personel może być niekompetentny, czy też trapiony brakami kadrowymi. - Za arsenałem nuklearnym stoją ludzie i sprzęt, który może je przenieść - mówił ekspert. Zapewniał, że "przewaga zachodniego parasola atomowego jest o wiele większa".