ŚwiatRosyjskie media o raporcie: MAK miał rację

Rosyjskie media o raporcie: MAK miał rację

Rosyjska telewizja NTW informując o raporcie polskiej komisji na temat katastrofy smoleńskiej podała, że zawiera on wnioski analogiczne do raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który wskazał na błędy załogi.

29.07.2011 | aktual.: 29.07.2011 22:21

- Wg wniosków rosyjskich specjalistów z MAK samolot rozbił się z powodu błędów załogi. Analogiczne wnioski zawiera raport polskich ekspertów, którzy wyjaśnili, że piloci samolotu prezydenckiego byli źle przygotowani do lotu, a w czasie lądowania popełnili kilka fatalnych błędów - wskazali dziennikarze wieczornego wydania wiadomości.

- Ci politycy, którzy mieli nadzieję, że polscy eksperci przedstawią wersję wydarzeń kardynalnie różniącą się od wniosków MAK, są dziś głęboko rozczarowani. Raport rozniósł w puch cały system organizacji lotów pierwszych osób w Polsce, a analiza naruszeń w 36. pułku, który przewozi VIP-ów, brzmi zupełnie zabójczo - powiedział korespondent telewizji z Warszawy. Telewizja podała wypowiedź Macieja Laska z polskiej komisji na temat sytuacji w pułku.

- Dowódca samolotu, który jako jedyny znał rosyjski, prowadził rozmowy z ziemią zamiast nawigatora, śledził lot i powinien był podjąć decyzję o zmianie trasy. Z powodu tego zamieszania nie usłyszał rozkazu kontrolera o rozpoczęciu schodzenia - relacjonował korespondent. Dodał, że kiedy Polacy "spostrzegli omyłkę, zniżali się zbyt raptownie, błędnie ocenili wysokość i decyzja o odejściu na drugi krąg została podjęta za późno - gdy do ziemi pozostało 39 metrów".

Korespondent NTW przypomniał, że według raportu MAK "w kabinie w czasie tragedii znajdował się dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik, w którego krwi stwierdzono alkohol". Dodał, że "dziennikarze niejednokrotnie próbowali wyjaśnić, dlaczego nie ma o nim słowa w polskim raporcie". W materiale pokazano następnie odpowiedź ministra Jerzego Millera, który wyjaśniał na konferencji prasowej, że wszelkie decyzje załoga podjęła jeszcze przed pojawieniem się generała w kabinie.

- Polscy specjaliści uznali też, że kontroler lotniska Siewiernyj nie informował załogi o błędach, które popełniała. Prócz tego, zdaniem Polaków, 30 procent sygnalizacji świetlnej na ziemi albo nie działało, albo nie było widoczne z powodu drzew - przekazał ponadto korespondent NTW. Kontynuował: - Jest to oczywiście próba rozłożenia odpowiedzialności za tragedię. Badanie katastrofy jest przecież najważniejszym czynnikiem w polityce krajowej. Rządząca partia próbuje uniknąć krytyki ze strony prawicy w osobie Jarosława Kaczyńskiego - brata prezydenta, który zginął w katastrofie.

NTW podała następnie komentarz Aleksieja Morozowa, przewodniczącego Komisji Technicznej MAK, podany wcześniej przez media rosyjskie. Jego zdaniem, niedostatki dotyczące sprzętu na lotnisku i pracy grupy kierowania lotami, na które wskazano w prezentacji polskiej komisji, "znalazły pełny wyraz w raporcie komisji MAK". Morozow dodał, że zdaniem Komisji Technicznej MAK i ekspertów międzynarodowych "te braki nie były przyczyną zdarzenia lotniczego".

"Dzisiejszy raport w istocie stawia +kropkę nad i+ w długich rozmowach o przyczynach katastrofy. Oczywiście, nie zgadza się z tym polska prawica. Jarosław Kaczyński uczynił krytykę badania katastrofy tematem swojej kampanii wyborczej, a wybory parlamentarne w Polsce odbędą się za kilka miesięcy" - podsumował korespondent NTW.

W materiale wspomniano, że Rosja przekazała Polsce pewne dokumenty, prace polskiej komisji trwały 15 miesięcy, a przedstawienie raportu było w Polsce oczekiwane z wielkim zainteresowaniem.

Na stronie internetowej NTW materiał opatrzono tytułem "Polska uznała fatalne błędy pilotów Kaczyńskiego".

O polskim raporcie donoszą też inne zagraniczne media. Raport polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy w Smoleńsku wywołał w Polsce "trzęsienie ziemi"- informuje w internetowym wydaniu "La Repubblica". Włoskie gazety zwracają uwagę na wskazaną odpowiedzialność strony polskiej i "szokującą" wymowę raportu. Z kolei amerykańskie media wybijają fakt, że częścią winy za tragedię raport obarcza Rosję.

"La Repubblica" wybija na pierwszy plan dymisję ministra obrony Bogdana Klicha. W podtytule kładzie zaś nacisk na "polską odpowiedzialność za katastrofę lotniczą". Rzymski dziennik pisze o wymienionym w raporcie komisji Millera "słabym przygotowaniu załogi" jako "głównej przyczynie" wypadku 10 kwietnia 2010 roku. Relacjonuje następnie, że "nieporozumienia i błędy w komunikacji na rosyjskim lotnisku były przyczynami współistniejącymi katastrofy".

"Mimo przypisania władzom rosyjskiego lotniska części odpowiedzialności komisja wskazała, że to po stronie polskiej leżą decydujące przyczyny katastrofy, zwłaszcza słabe przygotowanie załogi, która leciała z nadmierną prędkością i na zbyt małej wysokości w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających dostrzeżenie ziemi" - zauważa dziennik.

Przypomina, że polska komisja ogłosiła swój raport pół roku po raporcie rosyjskiego MAK-u, który Polskę obarczył całą winą za to, co stało się w Smoleńsku.

Ponadto "La Repubblica" odnotowuje, że według polskiej komisji obsługa rosyjskiego lotniska przekazała pilotom "błędne wskazówki", między innymi na temat wysokości w czasie lądowania. Komisja Millera stwierdziła też, że system oświetlenia lotniska był uszkodzony i niepełny - dodaje gazeta. Zwraca również uwagę na inną konstatację polskiej komisji o tym, że nie było nacisków na załogę, co z kolei było jednym z wniosków MAK-u.

"La Stampa": to szokujący raport

Turyńska "La Stampa" wyraża opinię, że to "szokujący raport". Ogłasza w tytule relacji: "wypadek był winą Polaków". Następnie zaznacza: "były wszelkie przesłanki do tragedii lotniczej i precyzyjnie do niej doszło".

"Wychodzi na jaw zaskakujący brak dokładności w stosowaniu wszystkich procedur bezpieczeństwa - na ziemi i na pokładzie" - informuje.

Lecz dziennik wyciąga też następujący wniosek: "Przede wszystkim potwierdza się straszliwa prawda: ciążąca obecność osoby trzeciej w kabinie pilotów, która kontrolowała pilota (według Rosjan dowódca polskiego lotnictwa). To jasne przyznanie, że to "najważniejszy pasażer", a zatem szef państwa, zdecydował, by lądować właśnie tam, a nie gdzie indziej, gdzie warunki meteorologiczne byłyby lepsze".

Dalej dziennik pisze o "serii win" polskiej załogi, ale także personelu rosyjskiego lotniska. Wśród nich wymienia to, że "drugi pilot nie rozumiał rosyjskiego w stopniu umożliwiającym radiową komunikację".

"W ten oto sposób polska komisja przyznaje, że część winy ponosi Warszawa, choć nie całą; w przeciwieństwie do poprzedniego, rosyjskiego raportu, który zwalniał Moskwę z wszelkiej odpowiedzialności" - czytamy w relacji.

"Teraz jednak polskie sprawozdanie kieruje pod adresem Rosjan część odpowiedzialności. Trudno sobie wyobrazić, by takie zarzuty pozostały bez odpowiedzi" - dodaje "La Stampa".

Media amerykańskie

O raporcie komisji szefa MSWiA Jerzego Millera i dymisji ministra obrony narodowej Bogdana Klicha obszerniej napisały w swych internetowych wydaniach "New York Times" i "Wall Street Journal", powstrzymując się jednak od komentarzy.

Inne media relacjonowały raport za agencjami. Najważniejsze fragmenty doniesień z Polski, podkreślające częściowe obciążenie odpowiedzialnością Rosjan, ukazywały się na paskach w telewizji CNN i Fox News.

"Władze polskie obwiniły zarówno polską załogę samolotu, jak i rosyjskich kontrolerów lotu za katastrofę w 2010 r., w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób" - pisze w korespondencji własnej "New York Times".

Dziennik relacjonuje, że "według raportu rosyjscy kontrolerzy lotów błędnie potwierdzili pilotom, że Tupolew znajdował się na właściwej pozycji do podejścia do lądowania na lotnisku w Smoleńsku".

W korespondencji przytacza się krytykę raportu wygłoszoną przez wiceprzewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiej Dumy (izby niższej parlamentu) Andrieja Klimowa. Powiedział on agencji AP, że raport opracowano kierując się względami sytuacji politycznej w Polsce.

"Wall Street Journal": Polska obwinia Rosję za katastrofę

"Polska obwinia Rosję za katastrofę lotniczą" - to tytuł artykułu Marcina Sobczyka zamieszczonego na stronie internetowej "Wall Street Journal".

"Ustalenia komisji (Millera) częściowo zaprzeczają konkluzjom wcześniejszego raportu ogłoszonego przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) z siedzibą w Moskwie, który całą winą obarczył stronę polską, stwarzając napięcie w stosunkach między Polską a Rosją, które poprawiały się od 2008 r." - napisał autor.

Dodał, że w polskim raporcie podkreślono, iż nie ma żadnych dowodów, jakoby piloci Tupolewa byli pod presją prezydenta lub innych pasażerów, aby koniecznie wylądować w Smoleńsku.

Publicysta przypomina, że wcześniej rosyjski minister obrony Siergiej Iwanow oświadczył, iż kontrolerzy lotów nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za katastrofę, gdyż nie mieli prawa zabronić pilotom lądować.

Raport komisji Millera

Według przedstawionego raportu komisji Millera, wśród przyczyn katastrofy smoleńskiej są: zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg.

Komisja w raporcie wskazała na nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36. specjalnym pułku lotniczym na samolotach Tu-154M, niedostateczne przygotowanie załogi do lotu oraz niedostateczną wiedzę członków załogi w zakresie funkcjonowania systemów samolotu oraz ich ograniczeń.

Zobacz także
Komentarze (62)