Dr Marek Kozubel twierdzi, że mimo pozornego zastoju na froncie, ukraińska armia notuje obiecujące sukcesy i może osiągnąć pierwotne cele kontrofensywy, czyli dojść do wybrzeża Morza Azowskiego jeszcze w tym roku. - Jesienią 2022 roku też ogłaszano klęskę - zauważył ekspert serwisu Defence24.pl. Wskazał też, że wojna nie zakończy się szybko.
Dr Kozubel stwierdził, że patrząc na mapę sytuacji militarnej w Ukrainie, może się wydawać, iż na froncie panuje stagnacja. Tymczasem wojska Kijowa utrzymują inicjatywę i notują sukcesy. Zwłaszcza w obwodzie zaporoskim, gdzie udało im się sforsować pas rosyjskiego przesłaniania w rejonie miejscowości Robotyne i dojść do pierwszego pasa fortyfikacji "linii Surowikina".
- Ukraińcy wgryzają się w "linie Surowikina" w rejonie wsi Werbowe i Nowoprokopiwka - relacjonował. Dodał, że sytuacja wojsk Kijowa poprawia się także w zachodniej części obwodu donieckiego (rejon Wełykiej Nowosiłki), a także pod Bachmutem.
- Tam dzieją się ważne rzeczy. Ukraińcy wbijają klin (w rosyjskie linie - red.) - zaznaczał dr Kozubel.
W niedzielę ukraińskie wojska wyzwoliły miejscowość Kliszczijiwka pod Bachmutem. Kilka dni wcześniej, w piątek, powiadomiła o przejęciu kontroli nad pobliską Andrijiwką. "Opanowanie tych wsi (i trzeciej, sąsiedniej Kurdiumiwki) pozwala siłom ukraińskim na kontynuowanie operacji, której celem jest okrążenie Bachmutu, bo przybliża możliwość zablokowania tras logistycznych prowadzących od południa do Bachmutu" - opisuje BBC.
Ukraina stawia na powolne wyniszczanie
Według eksperta głównym krótkoterminowym celem operacji ukraińskiej armii na południu kraju jest zbliżenie się do miasta Tokmak. Jego zdobycie nie będzie prostym zadaniem, gdyż Rosjanie uczynili go centrum rejonu umocnionego.
- Na razie Ukraińcy zrezygnowali z szybkiego dojścia do Morza Azowskiego. Chcą sposobem skłonić Rosjan do odejścia na kolejną linię obrony (…). Starają się niszczyć artylerię przeciwnika, systemy walki elektronicznej, radary, wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych. Słowem - starają się ograniczyć zdolności bojowe Rosjan i niszczyć jego skład osobowy - opisywał dr Kozubel.
Czeka nas kolejny rok wojny?
Ekspert nie ma wątpliwości, że wojna prędko się nie skończy. Uważa, że przeciągnie się ona do 2024 roku, a może nawet do początku 2025 roku.
- Nie oznacza to jednak, że Rosjanie będą daleko od porażki. Pamiętajmy, że jest to naród dość uparty. Jego władza będzie uparta jeszcze bardziej niż sam lud. Dlatego Rosjanie będą kontynuować walkę, nawet całe miesiące, mimo beznadziejnej sytuacji. I nawet w takich warunkach Ukraińcy będą ponosić straty, to jest po prostu nieuniknione - zaznaczył.
Ukraina utrze nosa ekspertom?
Dr Kozubel przewidywał, dość optymistycznie, że Ukraina może jeszcze w tym roku osiągnąć pierwotne cele swojej kontrofensywy.
- Tak samo jesienią ubiegłego roku ogłaszano klęskę ofensywy w obwodzie chersońskim. Aż tu się nagle okazało 11 listopada, że Chersoń został wyzwolony. (…) Dlatego też nie należy wykluczać, że do końca tego roku Ukraińcom uda się dojść do wybrzeża Morza Azowskiego - prognozował.