Rosyjscy eksperci o szczycie Putin-Bush
W piątek Stany Zjednoczone i Rosja podpisały dwa dokumenty, które - według prezydentów George'a W. Busha i Władimira Putina - kładą podwaliny pod przyszłe strategiczne partnerstwo obu krajów.
Oba mocarstwa zgodziły się zredukować o blisko dwie trzecie swoje arsenały nuklearne oraz podpisały deklarację o nowych stosunkach strategicznych.
Aleksandr Kisłow, dyrektor Centrum Badań Problemów Światowych Rosyjskiej Akademii Nauk, uważa, że trudno mówić o przełomie amerykańsko-rosyjskim. To za mocne słowo, jednak podpisane przez obu prezydentów dokumenty na pewno stanowią poważny krok naprzód - uważa Kisłow. Nie ulega jednak wątpliwości - powiedział ekspert - że pewne kwestie nie zostały do końca rozwiązane. Jego zdaniem, na pewno nie posunięto się zbytnio w kwestii Iranu i Iraku.
Według Kisłowa, ze strony amerykańskiej bardzo nieprzyjemnym zgrzytem w procesie zbliżenia była podjęta w przededniu szczytu decyzja amerykańskiego Senatu, zachowująca poprawkę Jacksona- Vanika, o zniesienie której tak bardzo się starała Rosja. W tym ostatnim przypadku kwestie wewnętrzne w Stanach Zjednoczonych i zwykła walka polityczna stanęły ponad wyzwaniami międzynarodowymi - powiedział rosyjski ekspert.
_ Najprawdopodobniej Demokraci potraktowali sprawę, na której zależało Bushowi, jako jeszcze jeden element walki politycznej z republikańskim prezydentem_ - ocenia Kisłow.
W opinii Andrieja Kortunowa, prezesa Moskiewskiej Fundacji Naukowej, związanego z Fundacją Społeczeństwa Otwartego, szczyt stanowi usankcjonowanie tego, co zostało już wcześniej wypracowane, realnego zbliżenia Rosji i Stanów Zjednoczonych. Jest to kodyfikacja nowego poziomu stosunków między tymi krajami. Jego rezultaty na pewno będą widoczne w dziedzinie gospodarczej, na początek objawiając się w przyznaniu Rosji statusu kraju z gospodarką wolnorynkową, a później w przyjęciu naszego kraju do WTO - powiedział Kortunow.
Rosyjski ekspert zaznaczył, że drugą stroną szczytu jest strona polityczna. Tu - jego zdaniem - Rosja i Stany Zjednoczone nie w pełni osiągnęły porozumienie, a ich stanowiska, chociażby wobec polityki irackiej USA, są zupełnie odmienne. Rosja nadal sprzeciwia się uderzeniu na Irak i uważa, że USA przekraczają swoje uprawnienia w tej sprawie, choć w obecnej sytuacji, jeżeli Saddam Husajn nie wykaże gotowości do ustępstw i Stany Zjednoczone zaatakują, Moskwa najprawdopodobniej będzie musiała w ten czy inny sposób poprzeć swojego nowego strategicznego partnera.(miz)