Szybująca popularność Hołowni. "Skazany na powtórkę startu w wyborach"

Popularność Szymona Hołowni, podobnie jak zainteresowanie nowym Sejmem, szybuje w górę. Jego riposty i potyczki słowne z posłami PiS są szeroko komentowane. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to, co robi, to gra na nadchodzące wybory prezydenckie. Wtedy też kończy się jego dwuletnie marszałkowanie.

Szymon Hołownia podczas posiedzenia Sejmu
Szymon Hołownia podczas posiedzenia Sejmu
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

30.11.2023 | aktual.: 30.11.2023 21:37

Od początku kadencji Sejmu nowy marszałek Szymon Hołownia budzi coraz większe zainteresowanie. Pojawił się nawet pseudonim "Grillownia", nawiązujący do tego, w jaki sposób lider Trzeciej Drogi obchodzi się często z politykami, głównie Prawa i Sprawiedliwości, którzy od pierwszego posiedzenia starają się go testować i rzucać mu kłody pod nogi.

Mówiąc wprost, Hołownia jako marszałek wprowadził do Sejmu nowe zasady. Czasem z humorem, innym razem ciętą ripostą, co tylko nakręca spiralę zainteresowania.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szymon Hołownia swoim zachowaniem często pokonuje retorycznie posłów PiS, których strategią jest wybijanie z rytmu nowego polityka w polskim Sejmie i parlamentarna obstrukcja, która w jak największym stopniu ma utrudnić procedowanie ustaw i prowadzenie obrad.

Wydaje się, że wszystko, co robi Hołownia, to z góry zaplanowana strategia. Przykładowo, na wystąpienia Mateusza Morawieckiego Hołownia zareagował w sposób, który wywołał rozbawienie na sali (także u minister Marleny Maląg). - Dziękuję, że pan przestrzegał limitu czasu. Łączy nas wiele. Obaj wiemy, jak czas jest cenny, obaj jesteśmy na swoich stanowiskach na określony czas i obaj znamy nazwiska swoich następców. Porozumienie moje z panem premierem jest, można powiedzieć, pełne - skwitował Hołownia.

Także podczas środowej debaty Hołownia musiał upomnieć posłów, którzy przeszkadzali w wystąpieniu najmłodszego posła Adama Gomoły, który powiedział o sobie, że jest przedstawicielem "gen Z" (generacja Z, czyli pokolenie ludzi urodzonych od roku 1995 do roku 2012 - red.). Na sali wywołało to rozbawienie. - Nie "Jay-Z" panie pośle Kaleta, tylko "gen Z". Tak, to są dwa różne zjawiska - mówił marszałek Sejmu.

Lider rankingu zaufania

Na odpowiedź rządowych mediów nie trzeba było długo czekać. W związku z rosnącą popularnością Hołowni i ripostami wymierzonymi także w kierunku pracowników TVP, telewizja postanowiła poświęcić mu specjalny materiał, w którym przypomniano medialną przeszłość polityka i oceniono jego obecną działalność. Nie zabrakło takich określeń jak "kabaret" czy "aktorzyna".

- Z roli scenicznego celebryty niemal wprost do laski marszałkowskiej. Rzecz w tym, że niekoniecznie spieszności oczekują Polacy, bo czasy są trudne, a zamiast fachowców, dostają "to" - można było usłyszeć w TVP. Potem przytoczono krótką wypowiedź Hołowni wyrwaną z kontekstu: - Drodzy państwo, zaopatrzcie się w popcorn, bo przypuszczam, że będzie się działo.

Innego zdania są jednak Polacy. Szymon Hołownia został właśnie liderem rankingu zaufania wśród polityków według CBOS. Ufa mu ponad połowa dorosłych Polaków (52 proc.). To wynik o 12 punktów procentowych wyższy, niż zanotowany w pierwszej dekadzie października, tuż przed wyborami.

Rekordowa oglądalność posiedzeń Sejmu

Przy wysokim poziomie wystąpień, pojawianiu się ciętych ripost i przy tym, że rozpoczęło się już de facto rozliczanie Prawa i Sprawiedliwości, nie dziwi ogromna popularność posiedzeń sejmowych na YouTube. 24 listopada kanał Sejmu na YT miał 200 tys. subskrybentów, podczas gdy stan na dziś to już ponad 320 tys.

Środowe posiedzenie Sejmu zostało obejrzane ponad 1,3 mln razy. Dla porównania, zaprzysiężenie Andrzeja Dudy na prezydenta w 2020 roku miało 39 tys. wyświetleń na YT.

Rekordowa oglądalność transmisji z posiedzeń Sejmu
Rekordowa oglądalność transmisji z posiedzeń Sejmu© Wirtualna Polska

"Podtrzymanie indywidualnej popularności nie jest rzeczą łatwą"

Szymon Hołownia jest tzw. marszałkiem rotacyjnym, co oznacza, że za dwa lata zastąpić ma go Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. Data ta wydaje się nie być przypadkową. To właśnie za dwa lata odbędą się wybory prezydenckie, w których nie weźmie udziału już kończący swoją drugą kadencję prezydent Andrzej Duda. Wśród osób, które mogą wziąć udział w wyborach, wskazywany jest właśnie Szymon Hołownia.

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "Szymon Hołownia jest wręcz skazany na powtórkę startu w wyborach prezydenckich". - Skazany w tym sensie, że - gdyby nie to - trudno byłoby na dłuższą metę udowodnić wyborcom istnienie odrębnej od Platformy Obywatelskiej partii o w zasadzie tożsamym profilu, podobnych wyborcach - ocenia.

- Podtrzymanie indywidualnej popularności nie jest jednak łatwe. Wystarczy popatrzeć na dystans pomiędzy wynikiem Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich a wynikiem jego ruchu w wyborach parlamentarnych. Przed tym problemem stanęła też partia Szymona Hołowni, stąd sojusz z PSL - wyjaśnia.

Prof. Chwedoruk podkreśla, że kryzys PiS zdaje się być "wieloaspektowy strategicznie", bo wynika z demografii i kryzysu programowego partii. - Szymon Hołownia, i jego Trzecia Droga, będzie próbował wejść na pole PiS, dotrzeć do części wyborców formacji - ocenia.

"Stanowisko marszałka jest wygodnym stanowiskiem"

Jak dodaje ekspert, stanowisko marszałka Sejmu jest bardzo wygodne. - De facto nie ponosi się odpowiedzialności za żadne poważne decyzje, a jednocześnie jest się obecnym w przestrzeni publicznej, ma się nobliwe stanowisko, którego w zasadzie nie można stracić - wylicza.

- W tym sensie nieprzypadkowa była determinacja Hołowni w dążeniu do objęcia tego stanowiska - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski. I zaznacza: - Hołownia póki co zyskuje wszystko, co można zyskać. Nabija sobie punkty w opinii publicznej w zasadzie bezkosztowo.

"Czujemy obrzydzenie, a jednocześnie się w tym odnajdujemy"

Prof. Chwedoruk odniósł się także do rekordowej oglądalności posiedzeń Sejmu w internecie. - To jest samo w sobie pozytywne, bez względu na motywację widzów i słuchaczy. To ma walor edukacyjny. Przypomina trochę lata 90. i emerytów siedzących przed telewizorami, śledzących kolejne posiedzenia, kolejnych Sejmów - ocenia.

- Paradoks tej historii polega na tym, że utyskujemy na polityków i świat polityczny, krytykujemy deficyt kultury wśród nich, czujemy obrzydzenie tym wszystkim, a jednocześnie się w tym odnajdujemy - zaznacza ekspert.

I zauważa: - To pokazuje, że jesteśmy rozdwojeni. Oficjalnie mówimy, że nie lubimy konfliktu politycznego, zajadłości, radykalizmu, a jednocześnie chętnie w tym bierzemy udział i obserwujemy.

"Cały czas musimy dostawać nowe bodźce"

- Nie wyciągałbym z tego długoterminowych strategicznych wniosków. To raczej skutek niż przyczyna czegokolwiek. Żyjemy w społeczeństwie konsumpcyjnym, gdzie wszystko dzieje się szybko i trwa krótko. Cały czas musimy dostawać nowe bodźce - wyjaśnia politolog.

Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla natomiast, że "jeśli za kilka miesięcy zobaczylibyśmy jakieś zaskakujące liczby oglądających posiedzenia Sejmu, wzrost śledzących posiedzenia komisji sejmowych, rzeczywiście można byłoby mówić o przełomie".

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zobacz także
Komentarze (649)