Rośnie napięcie w Dagestanie. Strzały i starcia z policją
Władimir Putin ogłosił w środę "częściową" mobilizację w Rosji. Z informacji, które później przekazał szef resortu obrony Siergiej Szojgu wynika, że w kamasze trafić ma 300 tys. mężczyzn. Ostatnie doniesienia świadczą jedna o tym, że mobilizacja opiera się głównie o osoby z mniejszości narodowych. W związku z tym na ulicę wyszli mieszkańcy republiki Dagestanu, którzy zablokowali miejscową autostradę.
25.09.2022 | aktual.: 25.09.2022 18:26
Z opublikowanej na Twitterze relacji wynika, że zajście miało miejsce na autostradzie w rejonie Chasawiurt, 150-tysięcznego miasta w Dagestanie. Mają to być mieszkańcy wsi Endirej.
Protest ma mieć związek z ogłoszoną przez Putina "częściową" mobilizacją. Mieszkańcy wsi chcieli najprawdopodobniej wyrazić w ten sposób sprzeciw wobec decyzji dyktatora.
Na wideo widać szarpiących się z mundurowymi mieszkańców. Nagle rozlegają się strzały. Widać, jak funkcjonariusz strzela z broni automatycznej w powietrze. Sytuacja jednak się nie uspokaja, a tłum gęstnieje.
Nie jest to jedyna tego typu akcja sprzeciwu wobec decyzji Putina w tym regionie. Dagestańskie kobiety wyszły na ulicę także stolicy regionu Machaczkale, wznosząc okrzyki "nie wojnie". W sieci pojawiają się doniesienia o pierwszych aresztowaniach. Wśród zatrzymanych są także kobiety
Zobacz także
"Mięso armatnie" mobilizacja na rosyjskiej prowincji
Republika Dagestanu, wchodząca w skład Federacji Rosyjskiej jest wieloetnicznym regionem zamieszkałym w głównej mierze przez mniejszości.
Zgodnie z planem Moskwy, mobilizacja dotknąć ma przede wszystkim mieszkańców rosyjskiej prowincji. Rekruci z peryferii traktowani będą jak mięso armatnie. "Mobilizowane" mają być całe wioski, z których mężczyźni pod groźbą siły są zaciągani w kamasze. - Putin tych ludzi uważa za gorszych, zupełnie nie przejmuje się ich losem - relacjonują niezależni dziennikarze z Rosji i Ukrainy.
Zobacz także
Dagestan nie jest odosobnionym przypadkiem. Podobna sytuacja ma być w graniczącej z Mongolią Buriacji. "To nie jest częściowa mobilizacja, ale stuprocentowa mobilizacja" - powiedziała Aleksandra Garmazhapowa, przewodnicząca ruchu Free Buryatia Foundation.
Zobacz też: Rosjanie się przebudzą? "Mizerne protesty"