Rosjanie zmieniają sposób prowadzenia wojny z Ukrainą. Co stanie się teraz?
- Rosja jest zmuszona ograniczyć swój cel strategiczny. Widzimy zmiany w sposobie prowadzenia wojny - mówi gen. Stanisław Koziej w rozmowie z WP. Ocenia, że Kijów może się spodziewać szantażu i ataków z powietrza. Ostrzega jednocześnie, że Rosja ma ogromne możliwości kontynuowania wojny, choć jej wojska do tej pory wypadają marnie.
Wojna w Ukrainie trwa już 39. dzień. W środę rzecznik Pentagonu John Kirby poinformował, że Rosja wycofała mniej niż 20 proc. wojsk spod Kijowa i Czernihowa. Część wycofanych oddziałów trafiła na Białoruś, ale żadne z jednostek nie wróciły do Rosji.
Zdaniem gen. Stanisława Kozieja, manewr ten świadczy o porażce Rosji. - To skutek porażki początkowego okresu wojny i załamania się koncepcji błyskawicznej operacji karno-ekspedycyjnej przeciwko Ukrainie - ocenia gen. Koziej w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Widzimy zmiany w sposobie prowadzenia wojny. Rosja jest zmuszona ograniczyć swój cel strategiczny, a co za tym idzie, skierować wojska z kierunku północnego na południe Ukrainy. Rosjanie przemieszczają się, aby wzmocnić okupację terenów, które tam zdołali już opanować i które będą chcieli poszerzać. Mowa o Donbasie i pomoście donbasko-krymskim - wskazuje w rozmowie z WP Koziej.
Wojna w Ukrainie. Celem Rosja jest teraz południe Ukrainy
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy ustalił także i przekazał opinii publicznej, że Rosja przerzuca żołnierzy na Białoruś i okupowany Krym. Manewr został połączony z dozbrajaniem armii, co miało dowodzić, że Rosjanie chcą ponownie zaatakować i zdobyć Kijów.
Zdaniem gen. Kozieja wojsko rosyjskie nie wróci jednak do Kijowa z kolejnym uderzeniem. - Rosja nie będzie już angażować większej ilości wojska w tym rejonie. Pozostaną tam określone siły, ale ich zadaniem będzie raczej blokowanie, szantażowanie i ewentualne przeprowadzanie ataków z powietrza - ocenia.
- Pozostałe siły są przerzucane na południowy front. Rosja wyprowadza je przez Białoruś, swoje terytorium i łukiem w kierunku Donbasu. Celem jest wzmocnienie sił okupacyjnych tamtejszych obszarów - zwraca uwagę gen. Koziej.
"Widzieliśmy tylko czubek góry lodowej"
Z Ukrainy docierają również inne, szokujące doniesienia. W sobotę ukraińskie służby przechwyciły rozmowę jednego z rosyjskich żołnierzy, który stacjonuje w okolicach Kijowa. Mężczyzna w rozmowie z żoną żalił się, że wielu z nich jest na skraju szaleństwa. Mówił, że codziennie odprawiają do Rosji ciężarówki "pełne zwłok kolegów".
- Pie... się tu już od miesiąca, a nie możemy jej zdobyć (Ukrainy - przy. red.). Putin to osioł, jest skończony. Zginęły tu miliony ludzi, miliony ludzi, a on nic nie robi - mówi w ujawnionym przez SBU nagraniu rosyjski żołnierz.
Gen. Koziej odnosząc się do tych doniesień, zwraca uwagę, że jeszcze nie ma pewności, co do ich wiarygodności. - Te informacje pojawiają się w przestrzeni medialnej i w mediach społecznościowych, ale musimy bardzo ostrożnie do nich podchodzić - zauważa. - One mogą być prawdziwe, ale mogą być też zmanipulowane czy fałszywe. Co więcej, mogą stanowić element wojny informacyjnej, która w dzisiejszych warunkach jest bardzo ważnym elementem wojny zbrojnej - dodaje.
Pewne jest jednocześnie, że trwająca wojna w Ukrainie obnażyła prawdę o rosyjskim wojsku. - Ta armia nie jest taka, jak oceniał ją dotychczas świat, ale też pewnie inne zdanie o niej miały same władze rosyjskie - podkreśla jednocześnie gen. Koziej.
- Ostatni raz widzieliśmy armię Rosji w akcji podczas wojny w Gruzji. Zwyciężyła wtedy, ale mówiliśmy o słabym wykonawstwie. Od tego czasu wojsko przeszło modernizację, ale zmodernizowane zostały tylko wybrane jednostki: siły powietrzno-desantowe, siły specjalne czy wojska rakietowe. Mogliśmy je zobaczyć w Syrii czy osiem lat temu w Ukrainie. Ocenialiśmy armię rosyjską na podstawie tylko czubka góry lodowej, który widzieliśmy na powierzchni. Natomiast wojna w Ukrainie pokazała nam armię rosyjską taką, jaka ona jest - wskazuje.
Zmiana punktu ciężkości. Ukraińska armia okazała się lepsza pod względem taktycznym w walkach manewrowych
Ukraińscy żołnierze wyzwalają kolejne miejscowości, choć zdaniem eksperta jest za wcześnie, by mówić o zwycięstwie Ukrainy. - Sytuacja pokazuje, że Rosja po prostu nie wygrywa - przekonuje gen. Koziej.
- Obserwujemy raczej ustabilizowany front i przesunięcie punktu ciężkości wojny z północy na południe. W związku z tym Ukraińcy mogą odzyskiwać obszary, które do tej pory zajmowały wojska rosyjskie. Zresztą, ukraińska armia okazała się lepsza pod względem taktycznym w walkach manewrowych. Mimo że możemy mówić o różnych lokalnych sukcesach, to do przełomu operacyjnego, nie mówiąc już o przełomie strategicznym, jest jeszcze daleko. Rosja ma ogromne możliwości kontynuowania wojny - zaznacza nasz rozmówca.