Rosjanie opierają się na "siłach rezerwy"
W nadchodzących tygodniach rosyjska kampania militarna w Ukrainie w coraz większym stopniu opierać się będzie na siłach rezerwy - przekazało w poniedziałek brytyjskie ministerstwo obrony. Część z nich niemal na pewno jest już wystawiana w walkach - poinformowano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
"Podczas gdy głównym celem operacyjnym Rosji pozostaje enklawa Siewierodonieck-Lisiczańsk, tydzień nieustannego ciężkiego ostrzału sugeruje, że Rosja próbuje teraz odzyskać impet na północnej osi Izium. Siły ukraińskie nadal utrzymują pozycję w tym sektorze, dobrze wykorzystując zalesiony teren do obrony" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
Rosyjska Rezerwa Bojowa Armii
"W nadchodzących tygodniach rosyjska kampania będzie najprawdopodobniej w coraz większym stopniu opierać się na eszelonach sił rezerwy. Składają się one z kilku odrębnych komponentów, które Rosja prawie na pewno zaczęła już wystawiać. Rosyjska Rezerwa Bojowa Armii to niedawno wprowadzona innowacja - niepełnoetatowi rezerwiści-ochotnicy, którzy rozmieszczani są jako całe jednostki, zwykle przeznaczone do zadań związanych z ochroną obszarów na tyłach" - przekazał wywiad.
"Utrzymujący się niedobór rezerwistów"
W opublikowanej aktualizacji można przeczytać, że "zasoby mobilizacji ludzkiej to pokaźna pula wszystkich weteranów, którzy w ciągu ostatnich pięciu lat odbyli regularną służbę wojskową. Władze rosyjskie prawdopodobnie wykorzystują ochotników z tej kategorii do uzupełniania trzecich batalionów w ramach regularnych brygad. Pomimo utrzymującego się niedoboru rezerwistów nadających się do wysłania na Ukrainę, rosyjskie przywództwo prawdopodobnie jest niechętne zarządzeniu powszechnej mobilizacji" - ocenia brytyjski resort obrony.
"Coraz straszniejszy obraz". Gen. Koziej mówi, kiedy zakończy się wojna
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski