Rosja szantażuje własnych żołnierzy. Uderzono w rodziny oficerów
Dowództwo rosyjskiej armii robi wszystko, by zmusić żołnierzy do walki w Ukrainie. Według ukraińskiego wywiadu wojskowego, rodziny oficerów otrzymały zakaz opuszczania Rosji. Ponadto, jeśli ich bliscy służący w armii odmówią wykonywania rozkazów, całą rodzinę może czekać przymusowe przesiedlenie na rosyjski Daleki Wschód.
30.05.2022 | aktual.: 30.05.2022 13:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tego rodzaju szantaż dotyczy oficerów z rosyjskiego Zachodniego Okręgu Wojskowego, z którego pochodzi najwięcej żołnierzy walczących w Ukrainie. To jednak nie jest jedyny sposób, w jaki rosyjskie dowództwo chce walczyć z niesubordynacją w armii.
Ukraiński wywiad przekazał, że w Rosji miały już miejsce przypadki wysiedlenia rodzin żołnierzy ze służbowych mieszkań. Dotknęło to rodzin oficerów służących w 332. Pułku Śmigłowców 6. Armii sił powietrznych i obrony przeciwlotniczej. Jednostka ta działa obecnie w Ukrainie.
Masowa dezercja Rosjan? Ujawniono rozmowę
Mimo surowych kar, rosyjscy żołnierze coraz częściej próbują uciekać z armii Putina. W ubiegłym tygodniu Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała kolejną przechwyconą rozmowę, z której wynika, że w rosyjskim wojsku dochodzi już wręcz do masowych dezercji.
Zobacz też: NATO włączy się do wojny? "Może do tego dojść przez przypadek"
Rosjanin mówi swojej żonie, że "chłopaki uciekają". - Nasz oddział na pewno zostanie rozwiązany, bo wiele osób zostało zwolnionych. Na przykład jedna osoba odchodzi po wygaśnięciu umowy i przechodzi do Kamaza, a osiem innych idzie za nim. Chcą zrezygnować. Po prostu odchodzą, jednym słowem, i są wypuszczani. I tak jest cały czas - powiedział swojej żonie jeden z rosyjskich żołnierzy.
Z kolei inny, który został pojmany przez Ukraińców opowiadał, jak dowództwo starało się utrudniać ucieczkę. - Chcieliśmy opuścić jednostkę. Dowództwo zagroziło nam zaminowaniem dróg i strzelaniem do tych, którzy próbują uciec - mówił.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP