Sankcje na Rosję uderzają w polskie miasto. Tysiąc osób może stracić pracę
W Braniewie leżącym przy granicy z Obwodem Kaliningradzkim ujawnił się "polski koszt" nakładania sankcji gospodarczych na Rosję. Nawet tysiąc osób z firm zajmujących się dotąd importem i przeładunkiem rosyjskiego węgla może stracić pracę wraz z końcem maja - dowiaduje się Wirtualna Polska. Burmistrz miasta i lokalni posłowie zabiegają o pomoc finansową rządu. Nazywają to "tarczą od sankcji na Rosję".
30.05.2022 | aktual.: 30.05.2022 08:52
Do tej pory media i opinia publiczna w Polsce nie bez satysfakcji przypatrywały się gospodarczemu tsunami, jakie sankcje gospodarcze nałożone na Rosję wywołują w Obwodzie Kaliningradzkim. Największy pracodawca tego regionu, montownia samochodów Awtotor wstrzymała pracę z powodu braku części i wysłała pracowników na urlop. Tymczasem kryzys po blokadzie handlu z Rosją zagraża także przygranicznemu miastu Braniewo (woj. warmińsko-mazurskie). "Czy Braniewo bez Rosji umrze?" - pyta w tytule lokalny dziennik "Gazeta Olsztyńska", opisując upadek przygranicznego handlu.
- I co ja mam powiedzieć? Burmistrz zna sytuację, on odpowiada za urząd pracy, dotacje, komunikację z rządem, ma wszystkie narzędzia w ręku. 16 kwietnia weszło w życie embargo na rosyjski węgiel i to było jak cięcie skalpelem. Ja z tym nie dyskutuję, ale nasz plac jest pusty - denerwuje się w rozmowie z WP jeden z braniewskich przedsiębiorców. Jego firma jest jedną z kilku, które zajmują się obsługą terminalu przeładunkowego w Braniewie.
Braniewo dostaje rykoszetem sankcji
Rozmówca Wirtualnej Polski liczy, że firma przetrwa, o ile przez granicę będą przechodzić inne towary, jeszcze nieobjęte zakazem: nawozy, cysterny z gazem oraz sadza (wykorzystywana w polskim przemyśle gumowym). Zastrzega, że słuszności zakazów handlu z Rosją, tematów wojny i polityki nie będzie komentował. W kiepskim nastroju kończy rozmowę.
Tacy jak on zarabiali i zatrudniali dzięki importowi rosyjskiego węgla. Prawie 5 mln ton (kilkadziesiąt tysięcy wagonów rocznie) wjechało z Rosji od stycznia do października 2021 roku (dane Izby Administracji Skarbowej). 7 kwietnia Sejm przegłosował "ustawę sankcyjną", bo tym węglem Rosja finansuje wojnę w Ukrainie. Głosowanie było niemal jednogłośne: 445 głosów za, zero przeciw, wstrzymała się Konfederacja, a 4 posłów nie głosowało. 16 kwietnia embargo weszło w życie i już żaden wagon z węglem nie przyjechał.
Z Braniewem kooperowały dziesiątki prywatnych firm z sąsiednich województw, bo węgiel rozpływał się po składach w całej północnej Polsce. 62 proc. importu trafiało do palenisk domowych pieców. Listę tych, którzy zostali na lodzie, zamyka państwowa spółka PKP PLK. Pod koniec 2021 roku informowali o rozpoczęciu remontu szerokotorowej linii kolejowej z Kaliningradu. Na umocnione tory miały wjechać najcięższe składy kolejowe o długości 1000 metrów. Także te z węglem.
Tysiąc osób może stracić pracę
18 maja zwołano kryzysowe spotkanie u Tomasza Sielickiego, burmistrza Braniewa. Przyszło ponad 50 osób, w większości przedsiębiorcy obsługujący terminal, ale też dyrektor powiatowego urzędu pracy oraz posłowie Jacek Protas (PO) i Zbigniew Ziejewski (PSL).
- Padła zapowiedź, że tysiąc osób może stracić pracę. W tej chwili nie mamy oficjalnych informacji od pracodawców zapowiadających grupowe zwolnienia. Jednak słyszałam, że są pracownicy, którzy mają umowy do końca maja i ich przyszłość jest niepewna. Rejestrują się już osoby, którym skończyły się umowy zlecenia na terminalu - mówi WP Agnieszka Zdanowicz, dyrektor powiatowego urzędu pracy w Braniewie.
Tysiąc potencjalnych bezrobotnych to w jej ocenie dużo. Gdyby doszło do zwolnień w firmach z terminala, to tych osób nie da się szybko ulokować na lokalnym rynku pracy.
- Na terenie powiatu Braniewskiego rozbudowuje się sieć handlowa Dino, wpływają pojedyncze zatrudnienia osób bezrobotnych, nie będzie tylu ofert pracy w nowym markecie. Ponadto jednostka wojskowa w Braniewie rekrutuje do zawodowej służby, ale tu też nie każdy może skorzystać - dodaje dyrektor. Wylicza, że duzi lokalni pracodawcy to m. in. firma meblowa, browar i piekarnia. Urząd ma 58 ofert pracy: m.in. dla kierowców, kasjerów, stomatologa, nauczyciela, mechanika w auto-serwisie, pracownika oczyszczania miasta, strażnika w areszcie śledczym.
"Zapomnijcie o rosyjskim węglu". Łatwo powiedzieć
Burmistrz Braniewa Tomasz Sielicki zapowiedział na spotkaniu, że oczekuje pomocy rządu. Dodał, że jeszcze w kwietniu był Warszawie, aby "wyartykułować trudności, z którymi miasto boryka się w konsekwencji wprowadzonych sankcji". Dodał, iż wszyscy "mają mieć świadomość, że trzeba zapomnieć o imporcie węgla z Rosji". Podkreślił swoje zdziwienie, że inaczej traktowani są importerzy rosyjskiej ropy i gazu LPG. - Przecież te surowce w dalszym ciągu bez przeszkód do nas wjeżdżają - dodał na spotkaniu. Burmistrz nie znalazł w ostatnich dniach czasu na rozmowę z WP.
- Tu potrzebna jest rządowa tarcza, która i nas będzie chronić przed skutkami embarga na import rosyjskiego węgla. Widmo zwolnień to nie wszystko. Dwóch przedsiębiorców informowało, że po wejściu w życie zakazu importu jeden stracił 8 mln zł, a drugi 3 mln zł, bo opłacony towar już nie przekroczył granicy - mówi WP poseł Zbigniew Ziejewski z Elbląga. Przypomina, że ustawa wprowadzająca embargo na węgiel zakładała wprowadzenie rekompensat, ale w tej kwestii odsyłała do przepisów, które miały powstać później. Jakoś jeszcze się nimi nie zajęto.
Poseł Ziejewski dodaje, że zbiera w Sejmie podpisy, aby w trybie pilnym zebrać sejmową komisję energii (kieruje nią Marek Suski z PiS). - Jeśli przy blokadzie granicy z Białorusią państwo wypłacało rekompensaty za utracone dochody, to tak samo powinno być i w Braniewie. Musimy jak najszybciej stworzyć rozwiązania, które pomogą mieszkańcom Braniewa, aby nie zostali bez pracy - dodaje.
Na razie Braniewo chwyciło się pomysłu, że trzeba znaleźć jakiś inny towar, który bez kontrowersji i oskarżeń o finansowanie rosyjskiej wojny w Ukrainie, mógłby przekraczać granicę. Według burmistrza może to być import węgla pochodzącego z Kazachstanu. Taki plan ma jednak jedną słabą stronę. - Jeśli taki tranzyt będzie się odbywał przez Obwód Kaliningradzki, to Rosjanie się zorientują, że takie transporty są dla nas ważne. Oni ich nie puszczą. Jak wojna to wojna - mówi WP przedsiębiorca z terminala.
Kolejny lokalny przedsiębiorca opowiada, że po inwazji Rosji na Ukrainę spodziewał się sankcji i ograniczeń w handlu z Rosją. Zawczasu postanowił sprzedać swoje TIR-y - "beczki" do przewozu LNG. Kupili je Kaliningradzcy przewoźnicy, kierowcy, posiadający Kartę Polaka, która umożliwia podróżowanie przez granicę.
- Te nasze ciężarówki zasuwają teraz w takim tempie, że na terminalu aż podnosi się węglowy kurz. Ale embargo jest tylko na węgiel, na gaz nie ma. Patrzę na to i się wkurzam - podsumowuje.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski