Rosja straciła miliony. Odgrażała się, ale nie odwołała
- Moskwa odpowie na decyzję Warszawy - zapowiedział pod koniec kwietnia rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Tak zareagował na zajęcie przez polską prokuraturę ok. 5 mln zł, należących do rosyjskiej ambasady w Polsce. Żadnej reakcji jednak dotychczas nie było. Co więcej, ambasada nawet nie odwołała się do sądu od decyzji prokuratury.
10.05.2023 | aktual.: 10.05.2023 09:21
Jak przypomina "Rzeczpospolita", polska prokuratura ponad rok temu zablokowała blisko 800 tys. złotych i ponad 912 tys. dolarów (co odpowiada 5 mln zł) na kontach bankowych ambasady Rosji. Miało to związek z próbami wypłaty na początku marca ubiegłego roku, tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, dużych kwot z konta ambasady w banku Santander.
Wypłaty te zablokował generalny inspektor informacji finansowej i zawiadomił prokuraturę. Ta zablokowała konta placówki dyplomatycznej, podejrzewając, że pieniądze te mogły służyć finansowaniu działalności terrorystycznej lub praniu brudnych pieniędzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Rosyjski ambasador Sergiej Andriejew stwierdził wówczas, że złamano prawo międzynarodowe. Zaskarżył decyzję prokuratury. Jednak warszawski sąd w czerwcu 2022 r. uznał, że śledczy mieli podstawy do zajęcia kont, i nie naruszało to konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych.
Ambasador nie zaskarżył decyzji prokuratury
Prokuratorzy, jak przypomina "Rzeczpospolita", mogli blokować konto rosyjskiej ambasady jedynie przez rok. Pod koniec kwietnia śledczy zmienili więc rodzaj zabezpieczenia. Prokuratura uznała je za dowody rzeczowe w śledztwie i przelała na swój rachunek
Jak ustaliła "Rz" tym razem rosyjski ambasador nie skorzystał z możliwości zaskarżenia decyzji prokuratury.
– Postanowienie o zmianie formy prawnej przechowywania środków objętych blokadami nie zostało zaskarżone do sądu. Jest prawomocne - potwierdził w rozmowie z dziennikiem prok. Dariusz Żądło, naczelnik Mazowieckiego Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, prowadzącej śledztwo w tej sprawie.
Pieniądze, ok. 5 mln złotych, pozostaną więc na koncie prokuratury aż do zakończenia śledztwa.
Źródło: "Rzeczpospolita"