Rosja spogląda na Daleką Północ. Takiej ekspansji militarnej w Arktyce nie widziano od czasów ZSRR
Rosja jest w trakcie największej ekspansji militarnej w Arktyce od rozpadu Związku Radzieckiego. Gra jest warta świeczki, bo Daleka Północ to niezmierzone bogactwa i intratne szlaki handlowe.
31.01.2017 | aktual.: 31.01.2017 14:49
Według różnych szacunków podmorski szelf w rejonie koła podbiegunowego skrywa nawet jedną czwartą wszystkich nieodkrytych światowych zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego. Ale arktyczne bogactwa nie kończą się wyłącznie na surowcach energetycznych. To również obfite łowiska, a także nowe drogi morskie, odkrywane przez topniejącą pokrywę lodową, które skrócą szlaki między Azją a Europą o tysiące kilometrów. Ten, kto będzie kontrolować arktyczne trasy, będzie mógł wpływać na globalny handel.
Nic więc dziwnego, że Daleka Północ staje się obiektem coraz zacieklejszej rywalizacji, przede wszystkim między Rosją a pozostałymi krajami tzw. arktycznej piątki, czyli państw, których granice znajdują się bezpośrednio w strefie arktycznej. Chodzi o USA, Kanadę, Norwegię i Danię, ale w ostatnich latach w tę rozgrywkę coraz aktywniej włączają się także Chiny. Niektórzy wskazują, że to właśnie Arktyka może stać się areną przyszłych wojen.
Rosja na czele
W tym wyścigu od początku przoduje Moskwa, posiadająca w rejonie bieguna północnego najdłuższą strefę przybrzeżną (6,2 tys. km). Nie tak dawno przyznawali to sami Amerykanie. - W tej chwili nie gramy nawet w tej same lidze, co Rosja. W ogóle nie jesteśmy w grze - oceniał półtora roku temu admirał Paul F. Zukunft, dowódca Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Wzmożona aktywność militarna Rosjan na Północy trwa od co najmniej 2013 roku, gdy Władimir Putin oficjalnie nakazał sformowanie grupy wojsk i rozbudowę infrastruktury w Arktyce. Teraz eksperci oceniają, że jesteśmy świadkami największej ekspansji Kremla w tym regionie od rozpadu Związku Radzieckiego. Mało tego, według analityków, na których powołuje się agencja Reutera, w niektórych obszarach Moskwa będzie miała większy potencjał bojowy niż w czasach sowieckiego imperium.
W tym duchu na Dalekiej Północy wre praca - remontowane są stare radzieckie bazy oraz budowane są nowe, w tym lotniska i stacje radarowe. Rosyjskie siły zbrojne regularnie ćwiczą w warunkach arktycznej zimy. Rosjanie rozbudowują również swoją flotę lodołamaczy, która i tak jest największa na świecie. W jej skład wchodzi ok. 30 jednostek, w tym sześć o napędzie nuklearnym (cztery oceaniczne i dwa rzeczne). Dla porównania Kanadyjczycy mają 11 działających lodołamaczy, USA - 3, Chiny - 4. Wszystkie o napędzie dieslowskim.
Bezprecedensowa ekspansja
Reuters tłumaczy, że różnica między obecną ekspansją a czasami sowieckimi jest taka, że ZSRR nie przygotowywał się za kołem podbiegunowym do wojny konwencjonalnej, lecz do globalnej konfrontacji nuklearnej z USA. Arktyka była tylko przystankiem dla bombowców strategicznych i atomowych okrętów podwodnych, skąd miały uderzyć na Amerykę Północną.
Teraz Kreml stawia na bardziej klasyczne zdolności. Otwiera bazy, które pomieszczą setki żołnierzy, lotniska z myśliwcami MiG-31 i najnowszymi bombowcami taktycznymi Su-34, stacje radarowe, systemy obrony powietrznej i pociski przeciwokrętowe. Jednocześnie modernizuje sprzęt i uzbrojenie, przystosowując je do warunków panujących na Dalekiej Północy.
Rosyjski ekspert wojskowy Michaił Barabanow wskazuje, że już utworzono dwie specjalne brygady arktyczne, a trzecia jest w trakcie formowania. Podobnych jednostek w czasach Związku Radzieckiego nie było nigdy. - Modernizacja sił i infrastruktury militarnej w Arktyce jest prowadzona na skalę bez precedensu nawet w czasach sowieckich - mówi Barabanow, cytowany przez Reuters. Przyznaje zarazem, że "rosyjska aktywność militarna jest trochę prowokacyjna i może rozpętać wyścig zbrojeń".
W Moskwie mają też nadzieje na korzyści gospodarcze. Liczą, że odsłonięte przez cofającą się pokrywę lodową tzw. Przejście Północno-Wschodnie, łączące Ocean Spokojny z Europą wzdłuż północnych wybrzeży Eurazji, stanie się dla Rosji tym, czym Kanał Sueski dla Egiptu. Dlatego starają się rozbudowywać infrastrukturę portową, drogową i kolejową, choć ciężko ocenić, czy pogrążone w kryzysie państwo będzie na to wszystko stać.
Na razie państwa arktycznej piątki wciąż w miarę zgodnie współpracują ze sobą, choć kooperacja ta podszyta jest coraz większą nieufnością. Teraz najwięcej zależeć będzie od polityki przyjętej przez nowego prezydenta USA Donalda Trumpa, który sygnalizował reset w stosunkach z Rosją.
W Moskwie patrzą jednak jeszcze dalej w przyszłość. Przed kilkoma laty znany z nacjonalistycznych i antyzachodnich poglądów rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin ostrzegał publicznie, że jeśli Rosja w przeciągu najbliższych 40 lat nie zabezpieczy narodowych interesów w Arktyce, może stracić swoją suwerenność.