Rosja planuje wielką ofensywę. "Wszystkie scenariusze możliwe"
- Armia Putina nieustannie stara się odbudowywać potencjał militarny i w styczniu lub lutym Rosja może rozpocząć w Ukrainie wielką ofensywę - ostrzega szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Zdaniem polskich generałów Rosja może uderzyć z kierunku Białorusi. Co wydarzy się zimą na ukraińskim froncie?
18.12.2022 15:10
- W styczniu lub w lutym Rosja może rozpocząć w Ukrainie wielką ofensywę - ostrzegł, cytowany przez CNN, szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Zdaniem Kułeby, Rosjanie - mimo wielu miażdżących porażek na froncie - "wciąż mają nadzieję, że będą w stanie posunąć się bardziej w głąb Ukrainy". Przekonywał, że to właśnie w tym celu we wrześniu Kreml rozpoczął masową mobilizację rezerwistów i nieustannie wysyła do Ukrainy transporty ciężkiej broni.
"Nie wolno ich lekceważyć"
Jak zauważa generał Waldemar Skrzypczak, Rosjanie formułują nowe jednostki na północnej granicy Ukrainy. - To, co się dzieje na Białorusi, nieopodal Kurska i Briańska, to jest tworzenie nowych jednostek. Wszystko, co tej pory wycisnęli z mobilizacji, poszło już na front. Teraz wcielenie październikowe szkoli się, żeby najechać na Ukrainę. Moim zdaniem nie uderzą wzdłuż granicy z Polską, ale wzdłuż Dniepru po wschodniej jego stronie, w kierunku na Donbas - twierdzi były dowódca wojsk lądowych.
Jak dodaje, Rosjanie już raz popełnili szereg błędów, ale tym razem trzeba się spodziewać, że wyciągnęli wnioski. - Nie wolno ich lekceważyć, nie wiemy jak daleko wejdą, tego nie można prognozować, bo nie wiemy jakie zgrupowania uderzeniowe będą mieli - podkreśla Skrzypczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmówca Wirtualnej Polski przypomina, że armia rosyjska nie celuje w jakość, ale w liczbę powoływanych. Prawdopodobnie celem Rosji będzie też to, żeby Ukraina przerzuciła część jednostek na północ.
- Armia ukraińska musi pilnować granicy od Polski, aż po Chersoń, czyli na długości ponad 1000 kilometrów. Oni nie mają takiej swobody strategicznej jak armia Putina. Pamiętajmy, że ta wojna będzie wyczerpująca dla każdej ze stron. Zachód powinien dać Ukrainie wsparcie i najnowocześniejszą broń, żeby możliwa była szybka odpowiedź na kolejne ataki ze strony Rosji. W głowie Putina wszystko jest możliwe i dopuszczałbym każdy wariant - podsumowuje.
Zobacz także
"Rosja próbuje odtworzyć potencjał militarny"
Nieco inaczej słowa Kułeby interpretuje generał Stanisław Koziej. - Po pierwsze to może być tzw. "łapać złodzieja". Ukraina może sama szykuje się na tego typu działania, a z powodów propagandowych wskazuje na Rosję. Na pewno nie będzie chciała utracić impetu aktywności, jaki ma w ostatnich miesiącach i to Ukraina będzie stroną narzucającą dynamikę zimowej operacji - twierdzi były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zaznacza też, że przełom 2022 i 2023 roku nie będzie okresem tzw. leż zimowych, kiedy armie będą wyłącznie odbudowywać swój potencjał i regenerować siły przed wiosną. Ukraina bowiem chce iść do przodu, odnosić kolejne sukcesy na froncie.
- Nie zgodzę się, że Rosja będzie stroną atakującą. Wszystkie oceny wskazują na to, że Rosja próbuje odtworzyć potencjał militarny. Widzimy wyraźnie, że w ostatnich miesiącach Rosji na froncie nie idzie, ma za słaby potencjał wojskowy, aby radzić sobie z Ukraińcami. W efekcie przegrywa kolejne bitwy i walki. Jedynie w minimalnym stopniu prowadzi aktywne działania w Donbasie - mówi Koziej.
Podkreśla jednak, że możliwe będą prowokacje z kierunku Białoruskiego. - Zimą kiedy zamarzną prypeckie błota, Rosjanom i Białorusinom będzie łatwiej robić rajdy. Może nie na tyle, żeby zająć terytoria, ale po to, żeby pokazać aktywność i utrzymać tam siły Ukraińskie. Ukraińcy dają sygnały, że nie wierzą w aktywność na tamtym kierunku. Mówią, że Rosja próbuje ich oszukać. Ale Putin może pokazać, że jednak nie żartuje. Gdyby stamtąd wyszły jednak głębsze uderzenia, to mogłyby zagrozić liniom zaopatrzenia, które idą z Polski - podsumowuje.
W ostatnim czasie pojawia się wiele informacji o atakach Ukrainy na cele w Rosji. Eksperci wojskowi wielokrotnie sugerowali, że Ukraina nie powinna ograniczać się wyłącznie do atakowania wroga na terenie ich kraju. Mówiono, że do ataków powinno dochodzić bezpośrednio na terenie Rosji. Ich sugestie znalazły odzwierciedlenie ze strony działań ukraińskich wojsk.
Ukraińcy atakują cele na terytorium Rosji
W pobliżu rosyjskiego Briańska odnotowano we wtorek potężne eksplozje. Lokalne media donosiły, że do wybuchów doszło na terenie jednostki wojskowej. Jeden z ataków miał miejsce także w miejscowości Swatowe w obwodzie ługańskim. W miejscowym internacie, gdzie zamieszkali najemnicy z Grupy Wagnera, doszło do silnej eksplozji. Wybuch w Swatowem to - jak twierdzą autorzy wpisów w mediach społecznościowych - dzieło HIMARS-ów. Oficjalnie jednak ukraińska armia nie potwierdza tej informacji.
Serwis Ria-Melitopol informował również, że ukraińska armia zniszczyła także bazę Rosjan znajdującą się na terenie przedsiębiorstwa produkującego maszyny rolnicze w miejscowości Połohy oraz zgrupowanie rosyjskich sił w miejscowości Majske koło Melitopola.
Do eksplozji doszło także na rosyjskich lotniskach Engels-2 oraz w Riazaniu. Rosjanie dawali wówczas upust swojej złości, bo nie rozumieli, jakim cudem Ukraina atakuje cele odległe o 700 km od linii frontu. Wybuchy prawdopodobnie zakłóciły przygotowania do kolejnego rosyjskiego ataku rakietowego. Przypomnijmy, że baza lotnicza Engels-2 jest wykorzystywana przez Rosję do przeprowadzania nalotów na Ukrainę.
Mateusz Dolak, Wirtualna Polska