Szef MSZ Ukrainy alarmuje. Zdradził plany Rosjan
- W styczniu lub w lutym Rosja może rozpocząć w Ukrainie wielką ofensywę - ostrzegł, cytowany przez CNN, szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba. Podkreślił, że armia Putina nieustanie stara się odbudować swój potencjał militarny, by móc ponownie uderzyć z większą siłą.
Zdaniem Kułeby, Rosjanie - mimo wielu miażdżących porażek na froncie - "wciąż mają nadzieję, że będą w stanie posunąć się bardziej w głąb Ukrainy".
Przekonywał, że to właśnie w tym celu we wrześniu Kreml rozpoczął masową mobilizację rezerwistów i nieustannie wysyła do Ukrainy transporty ciężkiej broni.
Moskwa wyklucza też wycofanie swoich wojsk z Ukrainy. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył we wtorek, że taki scenariusz "nie wchodzi w rachubę". Odpowiedział w ten sposób na wezwanie Wołodymyra Zełenskiego o "jak najszybsze zakończenie wyniszczającej wojny".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: ukraińska dywersja niedaleko Moskwy? "Działanie psychologiczne"
Putin wie, że to koniec? "Jeszcze 3-4 lata"
Buńczuczne plany Kremla to prawdopodobnie efekt rozpaczliwej walki reżimu Władimira Putina o przetrwanie. Zdaniem rosyjskiego opozycjonisty Stanisława Biełkowskiego, jego dni są już policzone.
- Aktywna faza agresji na Ukrainę prawdopodobnie potrwa do wiosny, a reżim Władimira Putina może utrzymać się jeszcze przez około 3-4 lata. Kremlowskie elity wiedzą już jednak, że wojna jest przegrana i powoli oczekują końca obecnych władz – ocenił.
Jak dodał, rosyjski przywódca oczekuje, że inwazja na Ukrainę może trwać długo, ponieważ "cierpliwość społeczeństwa jest nieskończona", a Moskwa "ma czas". Putin ma przy tym rozumieć, że klęska w wojnie będzie oznaczała również koniec jego prezydentury, a może też życia.
Źródło: CNN/WP Wiadomości
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski