Robert Biedroń: "Nie będę bojkotował TVP. To nie moja wojna"
- Nie będę bojkotował TVP, bo to nie jest moja wojna. TVP to nie jest największy problem Polek i Polaków, a sam bojkot jest dziwaczny - stwierdził Robert Biedroń. To komentarz do wtorkowej decyzji PO oraz partii Teraz! o bojkocie telewizji publicznej.
23.01.2019 | aktual.: 23.01.2019 17:02
Robert Biedroń był w środę rano gościem Radia Zet. Nie chciał zdradzić, jak będzie nazywała się jego nowa partia.
- Kocham Polskę - tak na pewno nie będzie się nazywała. Umowa Biedronia? Również nie, ale to dobry znak, że ludzie chcą o tym rozmawiać i wymyślać nowy ruch, nowe nazwy. Zapraszam 3 lutego na Torwar, tam wszystko powiemy - odpowiedział Biedroń.
Za najważniejsze polityk uznał przedstawienie wartości, które będą budowały jego nowy ruch.
- Wartości powinny budować wspólnotę. Rzeczywistość się zmienia, a wartości są stałe. W polskiej polityce brakuje przywiązania dla wartości - stwierdził. Zapewnił jednak, że oprócz tego, na kongresie przedstawi konkretne rozwiązania programowe oraz kilka projektów ustaw.
- Chcemy być przygotowani, kiedy wejdziemy do Sejmu. Wiele rozwiązań, które zaproponujemy, dotyczy wyrównania szans między większymi i mniejszymi ośrodkami miejskimi. To będzie rozdział państwa od Kościoła, uregulujemy kwestie opodatkowania księży - dodał.
Nie będzie bojkotu
Biedroń stwierdził, że Polacy potrzebują "postępowej partii", która "ucieknie od wojny polsko-polskiej". Zdaniem polityka, jej przejawem jest wtorkowa decyzja partii opozycyjnych o bojkocie TVP. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
- Nie będę bojkotował TVP, bo to nie jest moja wojna. TVP to nie jest największy problem Polek i Polaków, a sam bojkot jest dziwaczny - oznajmił Biedroń.
Lewicowy polityk stwierdził także, że nie wyobraża sobie posiadania ochrony. - Samorządowcy nie powinni mieć ochrony. Esencją naszego działania jest bycie z ludźmi. Zza szyby limuzyny nie zobaczyłbym tego, co widziałem w autobusie. Przykładem jest Jarosław Kaczyński i jego odrealnienie w polityce. On nie czuje tego, czym żyją ludzie, nie wie np. jak się robi przelew przez internet, to jest obce dla Jarosława Kaczyńskiego. Ja byłem kilka razy pobity, także w autobusie. Ale następnego dnia wsiadałem do tego autobusu - powiedział Biedroń.
"Nie obrażać PiS"
Polityk wyraził też nadzieję, że tegoroczna kampania wyborcza będzie łagodniejsza. - Mam nadzieję, że nie będziemy używali mowy nienawiści i będziemy widzieli, że tam, po drugiej stronie jest drugi człowiek - Jarosław Kaczyński, Grzegorz Schetyna, Katarzyna Lubnauer. To są ludzie. Ja wiem, że to, co robi PiS jest fatalne, przyłożę rękę do tego, aby odebrać jej władzę, ale nie przyłożę ręki do tego, aby ich obrażać - powiedział.
Biedroń przyznał, że blokuje adwersarzy i dziennikarzy w mediach społecznościowych. - Mnóstwo osób zablokowałem na Twitterze i Facebooku. To mój fan page. Mam zasadę, że jeśli ktoś mnie hejtuje, to ja tego nie toleruję. Przeżyłem w życiu tyle zła, że otaczanie się złem jest dla mnie bardzo trudne. Nie jestem w stanie znieść tego, co piszą niektórzy redaktorzy, którzy stali się koncesjonowanymi dziennikarzami pewnych partii politycznych. Blokuję ich, bo rozsiewają fake newsy na mój temat, udostępniają wyrwane z kontekstu cytaty. To nie jest dziennikarstwo. Nie jestem w stanie znieść czegoś takiego - wyznał.
"Nie oszukuję wyborców"
Robert Biedroń stwierdził, że popiera Aleksandrę Dulkiewicz na prezydenta Gdańska. - Wszyscy powinniśmy poprzeć Aleksandrę Dulkiewicz. Znam ją, pracowałem z nią i wiem, że będzie rewelacyjną prezydentką. Szkoda, że takich osób nie ma w polityce ogólnopolskiej. Jest konkretna, praktyczna, nastawiona na łączenie, nie dzielenie. Brakuje takich ludzi na Wiejskiej, takie osoby muszą zmienić oblicze polityki - powiedział.
Zastępczyni śp. prezydenta Pawła Adamowicza oficjalnie ogłosiła we wtorek start w uzupełniających wyborach prezydenckich w Gdańsku. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Polityk nie chciał opowiedzieć na pytanie, czy po wyborach do Parlamentu Europejskiego przystąpi do Koalicji Obywatelskiej. Stwierdził jedynie, że nie wyobraża sobie być w koalicji z partią, która zrobi Romana Giertycha ministrem sprawiedliwości. Przyznał, że będzie startował zarówno w wyborach do europarlamentu, które odbędą się 26 maja, jak i w wyborach do Sejmu (październik-listopad).
- Muszę to zrobić, dzisiaj polityka jest liderska. Nie oszukuję wyborców, bo mówię o tym głośno. Będę liderem i nie zostawię drużyny na żadnym z etapów - powiedział na zakończenie.
Źródło: Radio Zet
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także