Rezygnują z drugiej dawki szczepionki na COVID-19. Dr Grzesiowski przemówił do wyobraźni
Jak wynika z informacji podawanych przez Ministerstwo Zdrowia, coraz więcej osób przestaje zgłaszać się po drugą dawkę szczepionki przeciw COVID-19. Na chwilę obecną jest to aż 9 tys. takich przypadków. Czy Polacy faktycznie nie chcą się szczepić i dlatego unikają drugiej dawki? Gość "Newsroom" WP, dr Paweł Grzesiowski uważa, że należy spojrzeć na to z zupełnie innej strony. - Z punktu widzenia statystycznego 9 tys. w stosunku do prawie 11 mln to jest bardzo niewielka liczba osób. Ja raczej uważam to za potwierdzenie, że absolutna większość ludzi chce się szczepić drugą dawką. Problem tych 9 tys. wymaga dokładnego sprawdzenia, jakiej szczepionki i z jakiego powodu te osoby odmówiły. Czy to była np. szczepionka firmy AstraZeneca, czy to były jakieś przypadki losowe, czy te osoby np. są ozdrowieńcami i odkładają szczepienia na późniejszy termin. To trzeba sprawdzić dlatego, że każdy przypadek jest indywidualny. Musimy być bardzo ostrożni, żeby na tej podstawie nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków – stwierdził ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej. A co może się stać, jeśli zrezygnujemy z przyjęcia drugiej dawki szczepienia na COVID-19? Jak tłumaczy rozmówca Agnieszki Kopacz, przede wszystkim chodzi o brak kompletnej ochrony i duże ryzyko z tym związane. - Jest problem, przede wszystkim z odpornością i jej trwałością dlatego, że dwie dawki zapewniają praktycznie 100-procentową ochronę przed śmiercią z powodu COVID-19 (…). Więc mamy problem z tym, że osoba, która nie zaszczepi się pełnym schematem, nie osiągnie tej pełnej ochrony. Druga sprawa, że tak naprawdę nie wiemy, jak długo po jednej dawce ta odporność będzie się utrzymywać (…). Nie mamy przecież badań, bo rejestracja dotyczy schematów dwudawkowych. Ktoś, kto ryzykuje, nie przyjmując drugiej dawki, dokonuje pewnego eksperymentu na własnym organizmie. Wolałbym takiego eksperymentu nie prowadzić i nikogo nie zachęcam do takich sytuacji – przekonuje dr Paweł Grzesiowski.