Lekarz stwierdził zgon. 27‑letni rezydent w areszcie

Młody lekarz z Ukrainy, który jeszcze niedawno pracował jako rezydent w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim, przebywa w areszcie. Prokuratura zarzuca mu przyczynienie się do śmierci 86-letniego pacjenta. Według śledczych medyk nie podjął reanimacji chorego mężczyzny, co stało się powodem jego zgonu.

Lekarz stwierdził zgon. 27-letni rezydent w areszcie
Lekarz stwierdził zgon. 27-letni rezydent w areszcie
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczy�ski

14.05.2024 | aktual.: 14.05.2024 16:10

Do szczegółów sprawy, opisanej przez "Politykę" kilka tygodni temu dotarła "Gazeta Wyborcza". Sprawa bulwersuje środowisko anestezjologów.

Starszy mężczyzna miał zator krezki jelita, zawał nerki i śledziony, a także niewydolność serca i nerek, zapalenie otrzewnej oraz sepsę. Z bólem brzucha przyjechał w nocy 9 stycznia na Szpitalny Oddział Ratunkowy Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim.

Jak podaje gazeta, badania RTG i USG wskazywały na niedrożność przewodu pokarmowego. W trybie pilnym zlecono tomografię komputerową brzucha. Badanie wykazało martwicę jelit, niedrożność prawej tętnicy biodrowej zewnętrznej i niewydolność serc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Stan pacjenta wskazywał na konieczność pilnego wykonania zabiegu operacyjnego w celu oceny stopnia i rozległości niedokrwienia jelit" - napisała ordynatorka oddziału chirurgii w gorzowskim szpitalu.

Operacja rozpoczęła się o godzinie 8.55 i trwała do godz. 10.20. Pacjentowi wycięto prawie całe jelito cienkie.

Doktor Andriej K. trafił do aresztu. Prokuraturę zawiadomił polski kolega

"Z uwagi na wyniki badań zarówno laboratoryjnych, jak i obrazowych, których wynik został potwierdzony w laparotomii, nadmierne przedłużanie i skalowanie leczenia po potwierdzeniu operacyjnym diagnozy można rozważać w kategorii uporczywej terapii" - podaje raport, jaki powstał w szpitalu po śmierci pacjenta.

Autorzy opracowania - zespół pod kierunkiem prof. Macieja Żukowskiego, anestezjologa z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, który pracuje także w szpitalu w Gorzowie jako doradca zarządu - podkreślają, że pacjent został przyjęty w bardzo ciężkim stanie. Od początku wskazywano na wysokie ryzyko zgonu. Po operacji podłączony został do respiratora.

Rezydent Andrij K. miał przewieźć chorego na oddział intensywnej terapii. Zanim to zrobił, zbadał pacjenta. Zauważył, że źrenice nie reagowały na światło, nie ma wyczuwalnego tętna. W obliczu wielu objawów śmierci mózgowej pacjenta doktor K. odstąpił od próby reanimacji, odłączył aparaturę i stwierdził zgon pacjenta.

Zespół badający sprawę stwierdził, że Andrij K. nie dopuścił się błędu medycznego. Jednak zawiadomienie do prokuratury złożył inny lekarz z tego samego szpitala, również rezydent. Teraz sprawie przyglądać się będzie sąd. Daty rozprawy jeszcze nie wyznaczono.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lekarzaresztszpital
Zobacz także
Komentarze (392)