Reporter "Faktów" TVN na marszu. W tle okrzyki
- Mniej liczni niż zwykle, bo skłóceni - tak prowadzący "Fakty" TVN Piotr Marciniak zapowiedział relację z Marszu Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy. Reporter stacji, który wszedł w tłum, musiał zmierzyć się z okrzykami ze strony uczestników pochodu.
- To pierwszy taki marsz o wyborczej porażki prawicy i pierwszy bez dotychczasowego szefa Roberta Bąkiewicza - rozpoczął swoją relację w "Faktach" Jacek Tacik.
Przypomniał konflikt w łonie organizatorów Marszu Niepodległości i to, że Bąkiewicz jest oskarżany przez swoich przeciwników o pozostawienie organizacji w długach.
- Dzięki zaangażowaniu naszych sympatyków ludzi, którzy przychodzą z dobrej woli na Marsz Niepodległości, sądzę, że uda nam się wyprowadzić go z długów, które pozostawił Robert Bąkiewicz - powiedział poseł Konfederacji Witold Tumanowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy, co myślą o marszu. Padły mocne słowa
"Idź stąd"
- My tę zdradę zauważyliśmy już około dwa lata temu - powiedział Krzysztof Mulawa z Konfederacji.
- Zanim czoło marszu ruszyło, jego nowy prezes przekonywał, że, tu cytat, "przyszedł czas, żeby się policzyć". Frekwencja jednak, porównując z innymi latami, jest znacznie skromniejsza - podsumował tegoroczny pochód reporter TVN.
Mówiąc te słowa, Jacek Tacik znajdował się w tłumie idących w marszu. - Idź stąd - dało się kilka razy słyszeć z boku od jednej z uczestniczek zgromadzenia.
Czytaj także:
Źródło: "Fakty" TVN