Religa: muszę pogadać z moimi kotami
Muszę na dwa dni pojechać na wieś, do moich wiejskich kotów które przychodzą i porozmawiać z nimi, zastanowić się, co zrobić, żeby ten sondaż dotyczący mojej osoby był lepszy - mówi w "Salonie Politycznym Trójki" prof. Zbigniew Religa, kandydat na prezydenta RP.
14.07.2005 | aktual.: 14.07.2005 11:25
"Salon Polityczny Trójki": Odetchnął Pan wczoraj, słuchając orzeczenia Sądu Lustracyjnego?
Zbigniew Religa: Nie, nie. Powiem szczerze, że gdyby nie koledzy, to nawet bym jakby trochę zapomniał o tej dacie. Nie, no dlaczego miałem odetchnąć? Znam swoje życie. Wiem co robiłem. W związku z tym traktowałem to jako konieczną formalność, konieczność przejścia przez procedurę, która dla kandydatów jest konieczna. I tyle.
"Salon Polityczny Trójki": A jakie uczucia, Panie profesorze, towarzyszą Panu przy lekturze kolejnych sondaży?
Zbigniew Religa: O wie Pan, to są uczucia człowieka, który bez przerwy czyta różne dane, wyniki badań, analizuje je, zastanawia się dlaczego tak jest.
"Salon Polityczny Trójki": I co sobie odpowiada?
Zbigniew Religa: I sobie odpowiada, że muszę na dwa dni pojechać na wieś, do moich wiejskich kotów które przychodzą i porozmawiać z nimi, zastanowić się, co zrobić, żeby ten sondaż dotyczący mojej osoby był lepszy.
"Salon Polityczny Trójki": Nie jest Pan rozczarowany, że się ludzie nie poznali na Panu?
Zbigniew Religa: Oj nie... W żadnym wypadku bym do tego tak nie podchodził. Nie rozumiem wielu niektórych, innych rzeczy. Natomiast, Panie redaktorze, mnie się wydaje bym był nieuczciwy, gdybym narzekał na swoją pozycję.
"Salon Polityczny Trójki": No tak. Ale w każdych, kolejnych sondażach ma Pan coraz niższe poparcie, zwłaszcza od czasu, kiedy do gry wszedł Włodzimierz Cimoszewicz. I pytanie, czy Pan sobie odpowiada na pytanie, dlaczego Pan traci?
Zbigniew Religa: Muszę taką odpowiedź znaleźć, no bo to jest mój obowiązek i w momencie kiedy taką odpowiedź znajdę - tak, to jest prawdziwa odpowiedź - będę robił, żeby stało się inaczej.
"Salon Polityczny Trójki": Może jest tak, Panie profesorze, że w ten wizerunek polityka-niepolityka, człowieka spoza politycznych salonów, ludzie po prostu nie wierzą. Bo pamiętają pana i w BBWR-ze, bo pamiętają, że Pan w Senacie zasiada przez kolejne kadencje, bo pamiętają, że w 1995 roku, właściwie chyba tylko z szacunku dla Lecha Wałęsy, Pan nie myślał o prezydenturze i o starcie w wyborach?
Zbigniew Religa: Nie, motyw mój był inny zupełnie wtedy. Ponieważ dwukrotnie mnie namawiano na start w wyborach prezydenckich. Ale ja wtedy mówiłem: nie czuję się przygotowany do pełnienia tego urzędu. To jest ta różnica z obecnym okresem, kiedy mówię: teraz jestem przygotowany. "Salon Polityczny Trójki": Panie profesorze, co jest dzisiaj problemem w Polsce?
Zbigniew Religa: O, tych problemów jest mnóstwo. Cały szereg. Natomiast takim problemem, który wymaga natychmiastowej zmiany, już teraz, od jutra, tak naprawdę prawie, system opieki zdrowotnej, który jak widzimy zawalił się całkowicie, tak naprawdę nie funkcjonuje.
"Salon Polityczny Trójki": A Pańscy konkurenci mówią: oczyszczenie życia publicznego, agenci, jawność teczek, korupcja, układy... To nie są ważne problemy?
Zbigniew Religa: Są ważne, ale w mojej ocenie ważności różnych rzeczy na trzecim, czwartym, piątym, szóstym może miejscu. Ważne jest to w tej chwili, żeby ludzie mogli dostać się do szpitala, żeby mogli być leczeni, a nie umierali poza szpitalem, bo nie mogą się do niego dostać. Dla mnie to chyba, i dla wielu, wielu normalnych ludzi ważniejsze jest to, żeby chory mógł otrzymać pomoc w szpitalu, a nie to, co jest tam w czyjejś teczce.
"Salon Polityczny Trójki": Panie profesorze, Narodowy Fundusz Zdrowia ustami prezesa Jerzego Millera twierdzi, że przychody Funduszu mogą być niższe nawet o 700 mln. Czy urzędnicy mogą się pomylić w swoich rachunkach o 700 mln złotych?
Zbigniew Religa: Każdy się może pomylić, bo o ponad mld złotych pomylił się w swoich kalkulacjach minister edukacji w swoim czasie, jak pamiętamy. Więc pomyłki są możliwe. Natomiast ja powiem tak, ja się wcale tym twierdzeniom nie dziwię, ponieważ wiem, co się dzieje w mojej instytucji i wiem, że jest pieniędzy o wiele, wiele milionów mniej w tym roku przeznaczonych.
"Salon Polityczny Trójki": No widzi Pan, a wiceminister zdrowia z kolei uważa, że Fundusz ma nawet nadwyżki finansowe i zastanawiam się skąd ten - przepraszam za język - rozjazd w rachunkach.
Zbigniew Religa: Nie rozumiem tego rozjazdu w rachunkach, natomist rozumiem, że to są nieporozumienia dotyczące już czysto i wyłącznie polityki. Tej polityki, w której nie do końca się zawsze mówi jak jest, jaka jest prawda.
"Salon Polityczny Trójki": No ale w czym jest problem? Zastanawiam się, może jest jednak tak, że NFZ nie bardzo wie co robi, nie potrafi liczyć. Biuro prasowe infromuje, że ściągalność składek jest taka sama. Prezes mówi, że przychody z miesiąca na miesiąc są niższe.
Zbigniew Religa: Panie redaktorze, najbardziej charakterystyczną cechą polskiej opieki zdrowotnej jest chroniczny stan nie-do-fi-nan-so-wa-nia. Ponieważ co roku jest mniej pieniędzy w porównaniu do tego, ile potrzeba, to jeżeli na przestrzeni czasu to się wszystko kumuluje, to widać nieprawopodobne braki w tej ochronie zdrowia, bo chociażby - jako przykład daję - kupiony sprzęt pięć lat temu, w tej chwili właściwie nie nadaje się do użytku. Trzeba go wymienić, na to nie ma pieniędzy, to wszystko się sumuje.
"Salon Polityczny Trójki": Pan ma pomysł na to, skąd te pieniądze wziąć?
Zbigniew Religa: Ja przedstawiłem precyzyjnie i jasno szereg punktów naprawy systemu opieki zdrowotnej. Przy czym to nie jest tak, że należy proponować, żeby każdy obywatel Polski dokładał do tego leczenia. Ponieważ przy tej ogromnej liczbie bezrobotnych, biedy w Polsce istniejącej to jest nie do zrealizowania. Nie można żądać obowiązkowych dopłat do wszystkich obywateli. Jest grupa ludzi, która ma pieniądze i może na zdrowie poświęcić, ale chciałbym to robić w sposób usystematyzowany, w sposób cywilizowany.
"Salon Polityczny Trójki": To są takie pieniądze, Panie profesorze, że mogą zmienić sytuację w całej służbie zdrowia?
Zbigniew Religa: W całej mogą poprawić sytuaucję. Mogą poprawić. Będzie państwo bogatsze, za 10 lat, będą wszyscy bogatsi obywatele, ta składka będzie większa. Będzie więcej pieniędzy na ochronę zdrowia. Na dzień dzisiejszy my starajmy się poprawić tę sytuację, a poprawienie widzę tylko w wyciągnięciu pieniędzy od ludzi, którzy mają na to pieniądze i tutaj widzę konieczność wprowadzenia zdrowotnych ubezpieczeń prywatnych, a również dodatkowych, dobrowolnych ubezpieczeń.
"Salon Polityczny Trójki": Panie profesorze, jak Pan myśli, jaką grupę Polaków stać na to, żeby się dodatkowo ubezpieczyć?
Zbigniew Religa: W granicach 20%. Jest to duża grupa. I o 20 proc, gdyby Pan zwiększył w tej chwili finansowanie opieki zdrowotnej, ja nie mówię, że wszystkie problemy, absolutnie tego nie mówię, ale istotną część problemu byśmy poprawili.
Przeczytaj całą rozmowę: "Salon Polityczny Trójki"