WAŻNE
TERAZ

"Łapy precz od żołnierzy". Tusk reaguje na doniesienia o Wyrykach

Prezydenci Niemiec i Polski maja się spotkać 16 września 2025 r. © Agencja Wyborcza.pl, PAP | Adam Warżawa, Filip Radwański, Sven Hoppe

Relacje polsko-niemieckie. "Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie"

Paweł Figurski

Z prof. Andrzejem Romanowskim WP rozmawia o trudnych relacjach polsko-niemieckich i granicach - tych rzeczywistych i moralnych - które nas dzielą. W Polsce krytyczne wypowiadanie się na temat reparacji jest niczym stąpanie po kruchym lodzie. Doświadczył tego sam Romanowski: - Zawsze wspominam komentarz pod jednym z moich artykułów: "Niby profesor, a moralność karła". Nie wiem, jaką karzeł ma moralność, ale to właśnie jest poziom naszych komentatorów.

6 bilionów 220 mld 609 mln złotych - na tyle rząd Prawa i Sprawiedliwości oszacował straty Polski powstałe w wyniku II wojny światowej. 14 września 2022 roku Sejm w uchwale wezwał Niemcy do przyjęcia odpowiedzialności za skutki rozpętania II wojny światowej: "Państwo polskie nigdy nie zrzekło się roszczeń wobec państwa niemieckiego; Sejm RP wzywa rząd Niemiec do przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane w wyniku rozpętania II wojny światowej".

Temat reparacji powrócił za sprawą prezydenta Karola Nawrockiego, który 1 września na Westerplatte powiedział: - Aby móc budować oparte o fundamenty prawne prawdy i dobrych relacji Partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego, których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam - mówił prezydent. - Reparacje nie będą alternatywą dla historycznej amnezji, ale Polska jako państwo przyfrontowe, Polska jako najważniejsze państwo wschodniej flanki NATO, potrzebuje i sprawiedliwości, i prawdy.

O reperacje, jak zapowiedział rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz, Nawrocki ma się upomnieć podczas wizyty w Berlinie 16 września.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nawrocki wkrótce w Berlinie. Rzecznik prezydenta zapewnia: Upomni się o reparacje

Premier Donald Tusk o reperacjach mówił m.in. w 2024 roku na wspólnej konferencji prasowej z ówczesnym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. - Wyrównanie pewnych rachunków byłoby dziejową sprawiedliwością. Nie chcę jednak uczynić z tego frontu wzajemnej niechęci - stwierdził.

Niemcy konsekwentnie stoją na stanowisku, że kwestia reparacji jest prawnie zamknięta i przypominają decyzję rządu Bolesława Bieruta z 1953 roku, który zrzekł się roszczeń. – Nie zapominając o przeszłości, zwracamy się ku przyszłości – stwierdził w maju tego roku nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz.

Paweł Figurski, Wirtualna Polska: "Polska, ojczyzna Niemców. Nikomu nie zawdzięczamy tyle, co im" - to tytuł pańskiego artykułu sprzed czterech lat, który w sierpniu przypomniała "Gazeta Wyborcza". Po publikacji znów zawrzało. Główne tezy sprowadzają się do tego, że przez wieki współtworzyli polską państwowość, kulturę i gospodarkę – i że warto o tym pamiętać w szerszej wizji historii Polski. Mając w pamięci to, co Niemcy zrobili Polakom w czasie II wojny światowej, możemy być im w ogóle wdzięczni za cokolwiek?

Andrzej Romanowski, literaturoznawca, publicysta, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego: Że Niemcy współtworzyli polską państwowość – tego nie napisałem. Zwracałem natomiast uwagę na ich zasadniczy udział we wprowadzaniu nas do Europy. Oraz na ich pomoc w węzłowych momentach naszej historii – w XI i XX wieku. Jeden epizod dziejowy nie może przekreślać tysiąca lat współżycia.

Prof. Andrzej Romanowski
Prof. Andrzej Romanowski © Agencja Wyborcza.pl | Filip Radwański

Epizod? W wyniku polityki okupacyjnej III Rzeszy zginęło około 6 milionów obywateli II Rzeczypospolitej, więc to raczej nie jest odpowiednie określenie.

Pozostanę jednak przy nim. II wojna światowa nie może rzutować na całość stosunków polsko-niemieckich.

Nie trzeba mnie uczyć patriotyzmu. Mój wuj, Jan Bytnar "Rudy", został zakatowany przez gestapowców. Ja naprawdę wiem, czym był hitleryzm. Natomiast upominam się też o dobrą pamięć.

Nie biczuje pan w ten sposób Polaków? W artykule zwrócił pan uwagę na problem moralny związany z wypędzaniem Niemców. Napisał pan, że został skopiowany z ideologii hitlerowskiej. Bo tym razem to Polacy potrzebowali Lebensraumu, a wszystkiemu towarzyszyła kradzież. "Czego Niemcy nie wywieźli, a potem nie zrabowała Armia Czerwona, stało się łupem polskiego szabru". Zostaliśmy ograbieni, zniszczeni, ledwo przetrwaliśmy i powinniśmy sami siebie nazywać szabrownikami?

A jak to inaczej nazwać? To była normalna samowolka.

A nie wyrównanie krzywd? Nie zrobilibyśmy tego, gdyby nie napaść Niemców w 1939 roku.

Jasne, że najpierw była napaść, nikt tego nie neguje. Jasne też, że były potworne niemieckie zbrodnie. Lecz co to znaczy: wyrównanie krzywd? Wypędzenie Niemców było zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej. Czy badano stopień odpowiedzialności za nazizm każdego wypędzanego? Przecież nie. A poza tym: warto zastanowić się, czy jesteśmy chrześcijanami, czy raczej wyznawcami kodeksu Hammurabiego: oko za oko, ząb za ząb.

Po wojnie, gdy Związek Radziecki przejął wschód Polski, my mamy przepraszać Niemców, że zajmujemy Dolny Śląsk? Tak zresztą ustaliliśmy nie my. Zrobiono to ponad naszymi głowami w Jałcie i Poczdamie.

Ależ nikt nie mówi, że mamy przepraszać! Myśmy te tereny niemieckie przejęli, Niemców wypędziliśmy. Przyjmuję, że to była konieczność. Trudno byłoby sobie wyobrazić, że w państwie polskim żyje mniejszość niemiecka, wrogo nastawiona do tego państwa, uważająca, że jest to państwo okupacyjne, które jako łup wojenny przejęło ziemie, gdzie ludność mówiąca po niemiecku żyła od stuleci. Polska by sobie z tym nie poradziła, byłaby rozrywana przez konflikty etniczne.

Dlatego właśnie piszę, że Niemcy jakoś by żyli bez tych 20 proc. swojego przedwojennego terytorium, natomiast Polska bez tego, co nazywamy ziemiami odzyskanymi, a co stanowi prawie 40 proc. obecnego polskiego państwa, byłaby karłem politycznym. W sytuacji, gdy Sowieci wzięli ziemie wschodnie, nasza wędrówka na ziemie zachodnie była koniecznością. Ale to, że to była konieczność, nie powinno nas zwalniać z oceny moralnej. W historii świata, pełnej podbojów, niemal nie spotkamy podboju połączonego z wysiedleniem zastanej ludności. Wypędzenie Niemców było koniecznością, ale równocześnie było zbrodnią.

Naszą polską zbrodnią względem Niemców?

Naszą, bo czyją?

Jesteśmy zbrodniarzami?

A czy Niemcy są zbrodniarzami?

Ograniczając się do okresu II wojny światowej, tak można powiedzieć.

Ale dlaczego mamy się ograniczać do okresu II wojny światowej? O żadnym narodzie nie można powiedzieć, że to naród zbrodniczy. Ewangelie uczą, że trzeba zawsze mówić: "moja wina". Nie bić się w cudze piersi, lecz w piersi własne. Po zakończeniu wojny Niemcy doświadczali wypędzeń, samosądów, gwałtów. Setki Niemców zginęło w Nieszawie czy w Aleksandrowie Kujawskim.

Były obozy koncentracyjne dla Niemców: w Świętochłowicach, Łambinowicach, Potulicach [w opracowaniach naukowych często pojawiają się określenia: "obóz pracy" lub "obóz represyjny" - red.]. Niemcy marli tam tysiącami. Więc czy to nie są zbrodnie? Oczywiście można odpowiedzieć: to przecież nic w porównaniu z Auschwitz. Ale wtedy znów wracamy do kodeksu Hammurabiego.

Prof. Stanisław Obirek powiada, że w Polsce chrześcijaństwo się nie przyjęło, nie przeorało polskiej duszy. Są akty strzeliste do Matki Boskiej Jasnogórskiej, intronizacje Chrystusa Króla i tym podobne rzeczy, natomiast duch wiary chrześcijańskiej jest w narodzie nieobecny. Postawa, że jeżeli ktoś cię uderzy w policzek, nastaw mu drugi, jest w Polsce nie do wyobrażenia.

Tylko w kontekście tego, co robili Niemcy, trudno mówić o uderzeniu w policzek. Czy możemy w ogóle zastanawiać się nad tym, że Polacy zachowali się nie tak, jak należało, gdy po prostu broniliśmy się przed totalnym zniszczeniem?

Po zakończeniu wojny nie staliśmy już w obliczu totalnego zniszczenia.

Pan się zastanawia, czy słusznie oburzamy się, słysząc termin "polskie obozy".

Bo były polskie obozy. Oczywiście nie było to ani Auschwitz, ani Treblinka. Te nie Polacy postawili, tylko najeźdźcy, niemieccy zbrodniarze. Natomiast były polskie obozy dla Niemców, były polskie obozy dla Ślązaków, polskie obozy dla Mazurów i Warmiaków, były polskie obozy dla Ukraińców wysiedlonych po akcji Wisła.

Zgoda, choć jak już wskazujemy, nie były to takie same obozy jak te, które tworzyli u nas Niemcy. Oburzamy się na "polskie obozy", gdy tak określane jest np. Auschwitz.

No i słusznie się oburzamy. Ale nie możemy mówić, że nigdy i nigdzie nie było polskich obozów.

Gdy umawialiśmy się na rozmowę, byłem na wakacjach w Górach Izerskich. Tam jest piękna Hala Izerska: olbrzymia, pusta hala wśród lasu. Ale na tej hali widać fundamenty murowanych domów. To pozostałość po wiosce Gross-Iser. Mieszkali tam jacyś drwale, cieśle, wszyscy zostali wypędzeni. Co oni mieli wspólnego z Hitlerem?

Te wypędzenia dokonywały się w sposób brutalny. Najpierw, w latach 1945-1946, były dzikie wypędzenia. One były najgorsze, bo to była całkowita samowola. Potem to się działo w ramach prawa, ale to prawo było nacjonalistyczne: "Jesteś Niemcem, więc musisz wyjechać".

A przy tym, w całym tym zbiorze, który określamy mianem Niemców, byli też ludzie mówiący po polsku. Bo Mazurzy i Warmiacy mówili językiem, który był odpryskiem języka polskiego. Chociaż byli lojalnymi poddanymi – kolejno - króla Prus, cesarza Niemiec i Adolfa Hitlera, chociaż było tam wysokie poparcie dla NSDAP, to byli nasi bracia. Otóż oni wszyscy albo zostali wypędzeni, albo zmuszeni do wyjazdu. I dokąd? Do Niemiec. W Niemczech było im lepiej niż w Polsce.

My z wypędzeniem Niemców nigdy się nie zmierzyliśmy.

Jak mielibyśmy to zrobić?

Nazywać rzeczy po imieniu.

Również przeprosić?

Pan stale o tych przeprosinach. Chrześcijaństwo uczy, że za winy trzeba przepraszać. Biskupi polscy w liście do Episkopatu Niemiec pisali: "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Otóż rzec można, żeśmy ustami naszych biskupów przeprosili, aleśmy tego przeproszenia w sobie nie przetrawili.

Ale odwrócę pytanie. Czy jesteśmy dumni np. z odsieczy wiedeńskiej?

Oczywiście. I to bardzo.

Pan brał udział w tej odsieczy? Ja brałem w niej udział? No nie braliśmy. A mimo to jesteśmy dumni. Więc z naszych dokonań mamy być dumni, a win i zbrodni nie mamy się wstydzić? Nie myśmy wypędzali Niemców, lecz skoro robili to nasi rodacy, w imieniu Polski, to powinniśmy jako zbiorowość, uderzyć się w piersi.

Nieżyjący już profesor Janusz Tazbir zwracał uwagę, że Polacy nigdy nie przeprosili za wygnanie Arian.

Cofamy się do XVII wieku.

Tak, ale to dobry przykład. Arianie byli rdzennymi Polakami – jeżeli już takich kategorii mamy użyć. To był odłam chrześcijaństwa w dobie reformacji. W roku 1658 konstytucja sejmowa skazała ich na wygnanie z Polski. Nigdy nasze zadowolone z siebie sumienie nie pochyliło się nad tragedią ludzi, którzy musieli opuścić ojczyznę tylko dlatego, że "źle wierzyli", że nie byli katolikami.

Szczycimy się polską tolerancją. Owszem, w XVI wieku byliśmy pod tym względem wzorem dla Europy. Ale później? Słynna na naszym kontynencie sprawa toruńska z roku 1724 ukazała nas jako naród fanatycznych i okrutnych katolików. Przypomnę, że w związku z antykatolickim tumultem, ścięto wtedy dziewięciu mieszczan toruńskich na czele z burmistrzem. Natomiast tumulty antyprotestanckie? Ależ proszę bardzo. Nawet u schyłku tolerancyjnego stulecia, w roku 1591, spalono i zburzono pierwszy w Krakowie zbór protestancki, tzw. Bróg. Nikomu włos z głowy nie spadł.

Mówi pan, że w Polsce chrześcijaństwo się nie przyjęło, a przyjęło się w Niemczech?

W Niemczech? Jak najbardziej.

Tak?

Pan oczywiście zaraz powie o II wojnie światowej. Ale nazizm był pogański, walczył z religią. A wcześniej? Przez tyle wieków? Ostatecznie skąd wzięła się reformacja? Z upomnienia się o źródła chrześcijaństwa, o czystość chrześcijaństwa. To przecież zaczęło się w Niemczech, od wystąpienia Marcina Lutra.

W średniowieczu, w dzisiejszej Polsce, Niemcy założyli miasta: Marienburg i Frauenburg. W pierwszym przypadku było to Miasto Marii, Najświętszej Panny Marii, a w drugim przypadku Miasto Naszej Pani, więc też Maryi. A co zrobili Polacy? Przekształcili te nazwy, lekceważąc ich sakralne pochodzenie.

To Malbork i Frombork.

Właśnie. Więc w którym narodzie chrześcijaństwo było bardziej zakorzenione?

Możemy uciekać w rozliczenia sprzed wieków, ale mamy czasy współczesne i coraz głośniej słychać słowo: "reparacje". Rząd PiS obliczył, że Niemcy powinni nam oddać około 6 bilionów złotych.

I to jest coś nieprawdopodobnego.

Dlaczego?

Bo Niemcy nam już zapłaciły reparacje. To nasze tzw. ziemie odzyskane. Jak PiS, a ostatnio też prezydent Karol Nawrocki, będą tak dalej pogrywać, to się doczekają. Niemcy powiedzą: ok, będą reparacje, lecz oddajcie nam Wrocław i Szczecin.

Z zachodu słyszymy, że temat reparacji prawnie jest już zamknięty, bo przecież rząd Bieruta w 1953 roku z nich zrezygnował. Nie pamiętają, w jakich okolicznościach podejmowano tę decyzję.

No i jakie to okoliczności? Że Polska była zniewolona? Polska była podmiotem prawa międzynarodowego, miała swych ambasadorów na całym świecie, była członkiem ONZ.

Pytam o podejście moralne, etyczne.

Niemcy nie zapłaciły reparacji, a Polska przejęła ich ziemie. Podejście moralne może działać w obie strony. W każdym razie litera prawa jest jednoznaczna, więc po co w ogóle robić te hece?

Litera prawa wygodna dla Niemców. Jakby ten stan rzeczy w 1953 roku był w całkowitym oderwaniu od niemieckiej napaści z 1939 roku. Może nie bylibyśmy pod moskiewskim butem, gdyby Hitler nie postanowił nas zaatakować.

Ależ to wszystko prawda, tylko co z tego ma wynikać dla reparacji?

Prezydent Karol Nawrocki o reparacjach twardo powiedział 1 września podczas uroczystości na Westerplatte: "Aby móc budować oparte o prawdę dobre partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego, których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam".

To jest budzenie demonów. Istnieje w Niemczech partia Alternatywa dla Niemiec (AfD). Ona stosuje bardzo ciekawą terminologię. Mówi "Niemcy Zachodnie" i "Niemcy Środkowe", czyli dawna NRD. No a gdzie "Niemcy Wschodnie"? A to jesteśmy my. Nasze ziemie zachodnie i północne – to są dla AfD Niemcy Wschodnie. W tej chwili to tylko słowa, ale wszystko zawsze zaczyna się od słów. Proszę zwrócić uwagę, że AfD otrzymała wsparcie od Elona Muska i wiceprezydenta J.D. Vance'a. Działania administracji amerykańskiej mają w swoich konsekwencjach charakter chwilami antypolski. Ale polska prawica i tak będzie płaszczyć się przed Trumpem.

To może dlatego trzeba stać dumnie i pokazywać Niemcom krzywdy, które nam wyrządzili, żeby w momencie, kiedy przyjdzie AfD i powie, oddajcie nam nasze ziemie wschodnie, to my im pokażemy zdjęcia zniszczonej Warszawy z 1945 roku.

To gratuluję skuteczności. Na Angelę Merkel, Olafa Scholza, Friedricha Merza, trzeba było i nadal trzeba, chuchać i dmuchać. Bo mogą przyjść Niemcy inni. Którzy inaczej będą z nami rozmawiali. Zwłaszcza gdy będziemy tak słabi, tak wyobcowani z Europy, jak nas wyobcowywał PiS. I jak nas wyobcowuje nowy prezydent, z którym zdaje się, miał pan okazję rozmawiać.

Rozmawialiśmy także o relacji z Niemcami i Karolu Wojtyle, który był w gronie biskupów, którzy pisali do Niemców "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie". Prezydent powiedział, że daleko mu do miłosierdzia Jana Pawła II i z Niemcami trzeba twardo.

Szkoda, że z Amerykanami nie chce twardo.

A dmuchanie na relację z Niemcami, pomijanie kwestii reparacji nie jest stawianiem się w roli lokaja Berlina?

Jakie to lokajstwo? Z Niemcami jesteśmy w unii. W Unii Europejskiej. Takie "lokajstwo" mieliśmy już przed wiekami: w unii Polski z Litwą. Też nieraz Litwie ustępowaliśmy. Pamiętam takie zdanie Pawła Jasienicy: "do unii z Litwą Polska stale dopłacała, i to sporo". Natomiast PiS-owskie lokajstwo wobec Ameryki to coś wstrząsającego. Oni wyprzedają ten dar najcenniejszy, który się nazywa niepodległość.

Z drugiej strony słyszymy, że to rząd Donalda Tuska wyprzedaje naszą niepodległość Niemcom i Unii Europejskiej.

A jakie dowody?

Oddanie części decyzyjności Unii Europejskiej. Oczywiście UE, której jesteśmy częścią, i w której ważną rolę odgrywają Niemcy.

Naród w referendum zgodził się na uczestnictwo Polski w Unii Europejskiej. I myśmy zawsze oddawali część swojej suwerenności, gdy zawieraliśmy z kimś unię. Tak właśnie część swej suwerenności oddaliśmy kiedyś Litwie, o czym właśnie wspomniałem. Nie słyszałem jednak o unii polsko-amerykańskiej.

Obawia się pan rosnących w siłę antagonizmów? Ostatnia zapowiedź Karola Nawrockiego, czyli 800 plus tylko dla pracujących Ukraińców, spodobała się dużej części Polaków.

Nawrocki jest polskim nacjonalistą. A ja jestem wrogiem nacjonalizmu.

A może to nie nacjonalizm, a patriotyzm?

Nacjonalizm nigdy nie jest patriotyzmem. Jest zaprzeczeniem patriotyzmu. Wiek XX był wiekiem nacjonalizmów i omal nie doprowadził do zniszczenia Polski. Gdyby każdy naród zaczął mówić jak Nawrocki, gdyby każdy naród chciał "wstać z kolan"… Czy chcemy obudzić się w trzeciej wojnie światowej?

"Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy" to hasło Karola Nawrockiego z kampanii, które powtarza też teraz. Mówi, że relacje z Ukrainą nie będą dobre, dopóki Ukraina nie rozliczy się z Wołynia. Mówi, że Polska nie może zgodzić się z tym, że "odmawia się nam prawa do pochowania ofiar ludobójstwa wołyńskiego".

Zdaje się, że nikt niczego nie odmawia. Na Ukrainie zaczęły się ekshumacje. A my w odpowiedzi ustanowiliśmy nowe święto państwowe: rocznicę rzezi wołyńskiej. "Dopóki Ukraina się nie rozliczy"? Ukraińcy powiedzą: "dopóki Polska się nie rozliczy z kolonizacji naszych ziem zachodnich". Takie przepychanki to droga donikąd.

Tymczasem zdążyliśmy już zapomnieć, że przed dwudziestu laty Ukraińcy zgodzili się na restaurację cmentarza Orląt we Lwowie. A co to jest cmentarz Orląt? To cmentarz żołnierzy poległych w wojnie z Ukraińcami o polski Lwów, cmentarz chwały polskiego oręża w walce z Ukraińcami. Wobec historii Polacy zawsze stosują podwójną miarę.

A co ze zrozumieniem nas, Polaków? W Berlinie nie ma pomnika polskich ofiar II wojny światowej. Dopiero w tym roku postawiono pomnik tymczasowy. Kamień. To nie jest policzek?

Policzek? Że ustawili kamień? To lepiej, by niczego nie ustawili? Może przestaniemy wreszcie zajmować się sumieniem niemieckim? Dla mnie policzkiem są krzyże z napisem: "Bóg, Honor, Ojczyzna. Katyń 1940, Smoleńsk 2010". Taki krzyż pluje mi w twarz, bo mam wuja, który zginął w Katyniu, i nie godzę się na zrównanie tej sowieckiej zbrodni z katastrofą lotniczą. Kamień, który postawili Niemcy, nikomu w twarz nie pluje.

Czytał pan komentarze pod artykułem w "Wyborczej"? Sporo tam krytyki pod pana adresem.

Rzadko czytam te komentarze. Zawsze wspominam jeden: "Niby profesor, a moralność karła". Nie wiem, jaką karzeł ma moralność, ale to właśnie jest poziom naszych komentatorów.

Mam przyjaciółkę, Żydówkę, rocznik 1935. Ona nie potrafi zrozumieć mojego podejścia do Niemców. I ja to z pokorą przyjmuję, bo to ona przeżyła Holokaust, nie ja. Tak samo spieram się o sprawy ukraińskie z profesorem Bronisławem Łagowskim. Ale zatrzymuję się w tym spieraniu, bo to on przeżył rzezie dokonywane przez Ukraińców, nie ja. Natomiast my, młodsze pokolenia, powinniśmy wreszcie wyjść z zaklętego kręgu nacjonalistycznych uprzedzeń.

Może nam, ludziom, którzy tego dramatu nie przeżyli, którzy siedzą w cieple i żyją w pokoju łatwiej mówić o takich sprawach?

Powinno być łatwiej. A nie jest, bo prawica te rany wciąż rozrywa, nie pozwala im się zabliźnić. Nie można całe życie trwać w nienawiści wobec wszystkiego, co niepolskie.

Hasła o wyrównaniu krzywd, sprawiedliwości, relacjach opartych na prawdzie znajdują jednak posłuch i pomagają wygrywać wybory.

I to jest załamujące. Bo przecież zawsze, choćby z ciekawości, warto wejść w cudze buty, spojrzeć oczami innymi niż polskie. Jacek Kuroń twierdził, że miernikiem polskiego patriotyzmu powinien być stosunek do mniejszości narodowych. Mnie się to wtedy wydawało dziwactwem – dziś widzę, że to istota problemu.

Cieszę się, gdy słyszę wokół język ukraiński. Bo myśmy z Ukraińcami żyli przez stulecia po sąsiedzku. Dom w dom. Mój pradziadek nazywał się Bazyli Załogowicz, był katolikiem, ale obrządku grekokatolickiego, czyli na dzisiejsze kryteria był Ukraińcem. Choć sam uważał się za Rusina, a to była różnica wtedy. No i syn tego pradziadka, brat babci, matki mojego ojca, zginął w polskim mundurze, walcząc z Ukraińcami o polski Lwów. Takie są pogmatwane losy ludzkie. I skomplikowana ludzka tożsamość.

Przestańmy mówić o przepraszaniu, ale też jakiejś wdzięczności i w 2025 roku wyrównajmy relacje do zera i zacznijmy żyć jak dobrzy sąsiedzi. To byłoby rozwiązanie?

Tak, to by było rozwiązanie. Tego bym sobie życzył, oczywiście. Nie może być jednak wyrównania opartego na kłamstwie i przemilczaniu. Takich przemilczeń jest dużo w przypadku Niemców, ale też Ukraińców i – uwaga! - Rosjan.

Każdy powinien bić się w piersi własne, nie cudze. To kwestia sumienia. A nikt nie powinien uważać, że ma czyste sumienie. W tomie Wisławy Szymborskiej "Wielka liczba" znajdziemy wiersz "Pochwała złego o sobie mniemania". Zaczyna się on od słów "Myszołów nie ma sobie nic do zarzucenia", po czym następują przykłady innych drapieżników, które "aprobują siebie bez zastrzeżeń". Po czym następuje puenta: "Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie".

Paweł Figurski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Ostra reakcja Tuska na doniesienia medialne. "Łapy precz od żołnierzy"
Ostra reakcja Tuska na doniesienia medialne. "Łapy precz od żołnierzy"
Wyjątkowe znalezisko w lesie. "Zdarza się naprawdę rzadko"
Wyjątkowe znalezisko w lesie. "Zdarza się naprawdę rzadko"
"Będzie musiał". Trump zdecydowanie o Zełenskim
"Będzie musiał". Trump zdecydowanie o Zełenskim
"To wina Rosji". Mamy głos z rządu w sprawie uderzenia rakiety w dom w Wyrykach
"To wina Rosji". Mamy głos z rządu w sprawie uderzenia rakiety w dom w Wyrykach
Nawrocki o wizycie w Niemczech. "Podkreśliłem oczekiwania Polski"
Nawrocki o wizycie w Niemczech. "Podkreśliłem oczekiwania Polski"
MSWiA: ruch na granicy wróci, dopiero gdy będzie w pełni bezpieczny
MSWiA: ruch na granicy wróci, dopiero gdy będzie w pełni bezpieczny
Niemcy komentują: Polska się zmienia po incydencie z dronami
Niemcy komentują: Polska się zmienia po incydencie z dronami
Resort szykuje zmiany? W planach nowa funkcja alertów RCB
Resort szykuje zmiany? W planach nowa funkcja alertów RCB
10 listopada dniem wolnym. Kto skorzysta z decyzji Tuska?
10 listopada dniem wolnym. Kto skorzysta z decyzji Tuska?
Syreny alarmowe w Warszawie. Wojewoda: "Jest to niezbędne"
Syreny alarmowe w Warszawie. Wojewoda: "Jest to niezbędne"
Robert Redford nie żyje. Miał 89 lat
Robert Redford nie żyje. Miał 89 lat
"Byłoby znacznie łatwiej". Przydacz odpowiada Sikorskiemu
"Byłoby znacznie łatwiej". Przydacz odpowiada Sikorskiemu