Rekrutacja podwójnego rocznika. Nawet średnia 5,2 nie wystarcza. Jest pomysł: liceum online

"Syn - średnia 5,2 - nie dostał się do żadnego z pięciu wskazanych liceów" - alarmuje jego mama. Takich uczniów jest cała masa. - Okazuje się, że nawet ogromny wkład w naukę, dodatkowe zajęcia, to za mało - wyznaje w rozmowie z WP pani Agnieszka, matka nastolatka, który również nigdzie się nie dostał. Z problemu zrodził się pomysł. Liceum online.

Rekrutacja podwójnego rocznika. Nawet średnia 5,2 nie wystarcza. Jest pomysł: liceum online
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Władysław Czulak

10.07.2019 | aktual.: 10.07.2019 13:25

Średnia 5,2 i… brak miejsca w żadnej z pięciu wskazanych szkół. Taki koszmar przeżył uczeń podwójnego rocznika aplikujący do szkoły średniej. Jego mama napisała: "Wiadomość dostał na obozie, nie mógł uwierzyć… Mamo, ale nigdzie? Nigdzie synku. W takim miejscu żyjemy".

Jej wpis udostępniła grupa zrzeszająca rodziców, którzy sprzeciwiają się reformie edukacji.

Takich uczniów jest cała masa.

Za mało

Syn pani Agnieszki również nie dostał się do żadnego z wybranych pięciu gdańskich liceów. Uczył się dobrze, bo - jak zapewnia jego mama - na świadectwie miał nawet piątki i szóstki. Chciał dostać się na profil matematyczno-informatyczny. Chodził na dodatkowe zajęcia w tym kierunku.

Łącznie uzyskał 147 punktów. Wybrał licea, do których w ubiegłym roku progi wynosiły średnio 120. A i tak do żadnego się nie zakwalifikował.

- Okazało się, że ten cały jego wkład w naukę to za mało. Ja nie mam do niego żadnych pretensji, bo widziałam, jak się uczy. Dał z siebie wszystko. I to okropne, że to niewystarczające - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską mama chłopaka.

Uczeń obstawił jeszcze jedno pomorskie liceum, które nie ma rekrutacji elektronicznej. Tam do klasy matematyczno-informatycznej zakwalifikowano… ponad 120 osób. Również jego. Teraz szkoła wybierze 28 osób, które się dostaną. Tu w zeszłym roku próg był 100-punktowy. Ale chętnych jest jak widać dużo, więc i ta szkoła jest dla chłopaka niepewna.

- To nie tak, że dzieci zrobiły źle. Że rzuciły się na szkoły z wysokimi progami. Nie - dodaje pani Agnieszka.

I wyznaje, że jej syn czuje się fatalnie. - Było jedno wielkie niedowierzanie. Ja myślałam na początku, że aplikacja mi się zepsuła. Synowi obniżyło się poczucie własnej wartości. Zaczął się zastanawiać, czy nadaje się w ogóle do liceum. Skoro system powiedział mu, że nie. Dla wielu dzieci jest to koniec świata - podsumowuje.

Liceum online

Tematem braku miejsc dla uczniów, którzy bardzo chcą uczyć się w liceach, zainteresowała się Zofia Lisiecka, znana w Trójmieście ekspertka od edukacji, szefowa Fundacji Edukacyjnej ODiTK.

Proponuje - stwórzmy liceum online. A pomysł opiera również na doświadczeniach swoich dzieci.

- Mój syn zdecydował się w trakcie liceum na edukację domową - uczył się samodzielnie, a tylko egzaminy zdawał w szkole. Przy czym miał wsparcie nauczycieli w Akademii Dobrej Edukacji, czyli szkole, w której zdawał egzaminy. Mógł konsultować się z nauczycielami, ale też miał na platformie internetowej przystępnie zaprezentowany materiał. Dzięki temu łatwo mu było zrozumieć, czego ma się uczyć - mówi Lisiecka w rozmowie z Wirtualną Polską.

I tłumaczy, że ogromna część młodzieży, która nigdzie się nie dostała, to uczniowie "dobrze funkcjonujący w szkołach, z dobrymi i bardzo dobrymi wynikami". - Dowiedli, że potrafią się uczyć, zorganizować sobie tę naukę, więc przy odpowiednim wsparciu zdalne nauczanie jest dla nich opcją do rozważenia - wyjaśnia. Dodaje jeszcze, że na pewno jest to lepsze rozwiązanie, niż wybór nieinteresującej ich szkoły branżowej przy średniej ocen 5,2.

- Liceum online to byłby eksperyment, przyznaję. Ale różne elementy takiego rozwiązania były już testowane, więc jestem optymistką. W przyszłym tygodniu zorganizujemy jako Fundacja Edukacyjna ODiTK spotkanie w Trójmieście z rodzicami, nauczycielami, kadrą uczelni wyższych, dyrektorami i dyrektorkami zaprzyjaźnionych szkół. Chcemy zorientować się, jakie mamy zasoby, możliwości. Czy mamy ludzi, którzy są w stanie to poprowadzić. Chcemy też porozmawiać o tym czego w tej sytuacji chcemy, co najlepiej wsparłoby uczniów, jak sobie to wyobrażają uczniowie, rodzice, nauczyciele - wyjaśnia Lisiecka.

Po rozmowie z rodzicami - a takich telefonów odbiera dziennie dziesiątki - mówi, że ci są chętni na każde rozwiązanie, które spowoduje, że ich dzieci dostaną wysokiej jakości edukację odpowiadającą ich potrzebom i marzeniom. - Żeby nie miały poczucia, że przegrały ze względu na kilka niefortunnych politycznych decyzji - podsumowuje.

Nie dla wszystkich

Jednak, jak mówi pani Agnieszka, mama nastolatka, który nie dostał się do wybranych liceów, to nie jest rozwiązanie problemu. Przynajmniej nie dla jej syna.

- Ważna jest interakcja młodzieży. Wiem, że domowa edukacja ma wielu zwolenników, ale ja nie należę do tej grupy. To są nastolatkowie. Ja pracuję, mąż również. Dziecko zostawione w domu przy komputerze… gdzieś będą zawsze ciekawsze rzeczy, żeby robić coś innego, byle się nie uczyć - tłumaczy.

- W takim wypadku brałabym pod uwagę szkołę branżową, by po roku przenieść się z niej do liceum - podsumowuje pani Agnieszka.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (645)