"To mogła być imponująca burza, a ja byłem łowcą burz"
Ważnym momentem w życiu Reeda było spotkanie z huraganem Katrina. "Chciałem się gdzieś wyrwać i w sierpniu 2005 roku to mi się udało. Wybrałem się na głębokie Południe. Odwiedziłem Luizjanę, ale nie pojechałem tam dla muzyki ani dla kuchni cajun. Wyruszyłem w szaloną podróż, kierując się w stronę Nowego Orleanu, żeby obserwować huragan Katrina.
Uświadomiłem sobie, że narażam własne życie na poważne niebezpieczeństwo, planując obranie kursu kolizyjnego z tak gwałtowną burzą. Uznałem, że jestem hipokrytą, kiedy szczerze się martwię o ofiary gwałtownej pogody, a jednocześnie pragnę się znaleźć na miejscu dokładnie w chwili, gdy burza może wyrządzić największe szkody. Zorientowałem się, że ludzie pomyślą, iż będę filmował huragan dla celów komercyjnych, chociaż to nigdy nie było częścią planu. Kiedy jednak z pozoru niegroźne skupisko burz zmierzające na zachód przez Atlantyk gwałtownie zmieniło się z depresji tropikalnej z 23 sierpnia w burzę tropikalną z 24 sierpnia, a 25 sierpnia w huragan kategorii 1 i dla społeczności meteorologicznej stało się jasne, że żywioł będzie się nasilał, całe to trajkotanie w mojej głowie o tym, kto co sobie pomyśli, ustało. To mogła być imponująca burza, a ja byłem łowcą burz. Chciałem ją zobaczyć - pisze.