"O Boże! Uderzy w nas"
Dalej autor pisze: "Nie dało się już zapanować nad niewielkim dżipem Matta. Na drodze było coraz więcej wody. Zobaczyliśmy jakąś rodzinę kryjącą się w zakamarkach wiaduktu i uznaliśmy, że jeśli się do niej przyłączymy, będziemy mieli największe szanse uniknąć niebezpieczeństwa.
Zaparkowaliśmy samochód i pobiegliśmy. Potem tornado ruszyło wprost na nas. Grube konary drzew trzaskały jak zapałki, tyle że wydawały dźwięki podobne do strzałów karabinowych przebijające się przez barytonowe wycie tornada. Wszędzie fruwało błoto. Zasysane przez tornado powietrze błyskawicznie przeciskało się przez każdą spoinę wiaduktu. - O Boże! - jęknął Rick, gdy tornado się zbliżyło.
Przyjrzałem się przyjacielowi i zobaczyłem na jego twarzy i w jego nieruchomym spojrzeniu prawdziwy strach. Zdałem sobie wtedy sprawę, że pościg przestał być zabawą. Przypływ adrenaliny i przeciążenie sensoryczne należały do przeszłości. W ślad za nimi pojawiło się przerażenie.
Wiedziałem, że musimy się stamtąd wydostać. Jednak nie chciałem odchodzić. Strach, ale i dreszczyk emocji związany z tym, że znalazłem się tak blisko, całkowicie mną zawładnęły. Potem znów spojrzałem na Ricka i zobaczyłem w jego oczach łzy. - Uderzy w nas! - krzyknął, patrząc na ogromny klin, który był coraz bliżej. - O Boże!"