Rosyjska sieć rozgrzana do czerwoności. "Nie rozumiesz, głupia?!"
Po orędziu Władimira Putina, w którym ogłosił tzw. częściową mobilizację, Rosjanie dali w internecie upust swojej frustracji i obawom. Nagle okazało się, iż większość z nich doskonale zdaje sobie sprawę, że wyjazd na wojnę w Ukrainie to "prawie pewna śmierć lub kalectwo". - Nie rozumiesz, głupia, że będą pożerać twoje dzieci i mężów kawałek po kawałku?! To jest tragedia! Jeszcze tego nie zrozumiałaś? - napisała w komentarzu na Telegramie Natalia z Kaliningradu.
21.09.2022 | aktual.: 21.09.2022 14:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rosyjskojęzyczny serwis społecznościowy Telegram rozgrzał się do czerwoności od komentarzy pod postami na temat środowego orędzia Władimira Putina i ministra obrony Siergieja Szojgu. Zapowiedzieli "częściową mobilizację" i wysłanie do Ukrainy 300 tys. rosyjskich żołnierzy.
"Jeśli brakuje armii zawodowej, to jak poradzą sobie z takimi zadaniami ludzie, którzy od lat siedzą przy komputerze, pracując w cywilnych specjalnościach. I co najważniejsze, po co to jest?" - pisze o mobilizacji rezerwistów Witia, czytelnik regionalnego serwisu z Kaliningradu.
"Bardzo dobrze! Wszyscy Z-patrioci zrywają się z kanap (chodzi o zwolenników wojny, którzy malują na samochodach symbole Z - przyp. red.). Wreszcie spełniło się wasze marzenie. Teraz możecie nie tylko nabazgrać komentarze do Putina, ale także umrzeć za niego" - komentuje ironicznie kolejny mieszkaniec Kaliningradu.
- Ręce trzęsą się po takim poranku. Nie rozumiesz, głupia, że będą pożerać twoje dzieci i mężów kawałek po kawałku! To jest tragedia! Jeszcze tego nie zrozumiałaś? - napisała w komentarzu na Telegramie Natalia z Kaliningradu. To w odpowiedzi na wpis kobiety, która chwaliła stanowczość rosyjskiego rządu.
Kaliningrad to specyficzny region. Obok Moskwy i Sankt Petersburga odbyły się tam duże antywojenne manifestacje tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Jednak obawy przed mobilizacją widać także na ogólnorosyjskich kanałach jak "Rosja Teraz" (obserwowany przez 845 tys. osób).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To jest nasz koniec, krwawy i powolny"
"Mąż był sierżantem w obronie przeciwlotniczej, czy zostanie wezwany? Czym częściowa mobilizacja różni się od pełnej?" - dopytuje Nadia, pisząc w serwie "Rosja Teraz".
"Zasadniczo nie ma różnicy. Tyle że Putin tchórzliwie zapowiedział małą mobilizację, by zostawić sobie lukę… jakby na pewną śmierć wysyłał tylko lepiej przygotowanych - pada w odpowiedzi.
Podobnych pytań (kto dostanie wezwanie?) padły setki pod opublikowaną przez rosyjskie media tabelą o wieku mobilizowanych mężczyzn. W pierwszej kolejności na wojnę będą wzywani np. szeregowcy i podoficerowie w wieku do 35 lat, którzy odbyli służbę w ostatnich latach. Równocześnie porucznicy w wieku do 50 lat oraz oficerowie starsi: majorzy, pułkownicy przed ukończeniem 65. roku życia.
"Wojna jest ciężka, młodzi ludzie bez doświadczenia, tylko na rzeź. Potrzebujemy doświadczonych i rozstrzelanych, a jest ich dużo. Mamy dużo żołnierzy kontraktowych. Po co straszyć ludzi, doprowadzać matki do zawału?" - czytamy w kolejnym komentarzu.
"Boże, chroń naszych bliskich", "To jest nasz koniec, krwawy i powolny", "Skąd mam wziąć pieniądze, żeby przekupić urzędników?" - to kolejne wpisy Rosjan, którzy ujawniają się jako przeciwnicy wojny.
To początek buntu? Rosjanie doskonale wiedzą, co ich czeka
Rosyjski ruch antywojenny Wiosna wezwał w internecie do protestów przeciwko mobilizacji. Manifestacje miałyby się odbyć w środę o godzinie 19:00 w centrach rosyjskich miast. Eksperci spodziewają się, że milicja i służby zapobiegną demonstracjom.
- Mobilizacja, której dotąd Kreml starał się za wszelką cenę unikać, niesie ze sobą pewien potencjał buntu społecznego. Za wcześnie jeszcze, by ocenić, czy to doprowadzi do przesilenia politycznego w Rosji. Może to stać się nagle, ewentualnie do masowego buntu potrzebna będzie kolejna krwawa katastrofa na froncie - mówi WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, ekspert, który zajmuje się tematyką bezpieczeństwa w Rosji.
- Komentarze w rosyjskim internecie pokazują, że Rosjanie doskonale wiedzą, jaki jest wynik wojny. Przy zapowiedzi poboru 300 tys. żołnierzy właściwie żadna rodzina nie czuje się bezpieczna. Dlatego w rosyjskich wyszukiwarkach zaczęto wyszukiwać hasło "jak wyjechać z Rosji" - dodaje.
- Rosjanie czują też, że ta nowa armia będzie jeszcze gorzej wyekwipowana i uzbrojona od oddziałów, które rozpoczęły inwazję. Skoro ci pierwsi nie mieli odpowiednich butów, mundurów, sprzętu noktowizyjnego, to następcy otrzymają sprzęt z lat 70. - mówi dalej dr Żęgota.
Propaganda szaleje. Szojgu tłumaczy, że Ukraińcy są właściwie pobici
Po orędziu Putina w mediach wystąpił minister obrony Siergiej Szojgu. Jego wystąpienie miało prawdopodobnie uspokoić nerwowe nastroje w społeczeństwie. Szojgu zapewnił, że do wojska nie zostaną wcieleni studenci, że poborowi przed wysłaniem na front zostaną przeszkoleni.
Szojgu przekonywał, że ukraińska armia straciła połowę ludzi: 61 207 zabitych, 49 368 rannych. Tymczasem straty rosyjskie mają wynosić tylko 5937 zabitych. Eksperci jednoznacznie wskazują, że rosyjski polityk zaniżył straty. Według strony ukraińskiej wynoszą one ponad 55 tys. wyeliminowanych żołnierzy.
Według propagandowego kanału na Telegramie "Operacja specjalna Z", w środę przed wojskowymi biurach rekrutacyjnymi w Moskwie utworzyły się już kolejki.
- Byli spadochroniarze, czołgiści i artylerzyści wzywani są do wojskowych urzędów meldunkowych i rekrutacyjnych. Wezwania otrzymują również lekarze. Powołani od jutra zostaną wysłani na zgrupowanie - relacjonuje kanał, zamieszczając materiał wideo.
Do uczestnictwa w wojnie zagrzewa Rosjan wielu polityków. - Każdy ma pragnienie obrony swojego kraju i jest to obowiązek każdego obywatela, a zwłaszcza mężczyzny. To jest historyczny cel człowieka. Jeśli nie chroni swojej rodziny i ojczyzny, to nie jest mężczyzną i nie wiem kim, moim zdaniem nikim - powiedział w zamieszczonym na Telegramie nagraniu Wasilij Piskariew, przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Dumy Państwowej.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski