Ratował ludzi po katastrofie na A6. Ukrainiec żali się, że wciąż nie dostał obywatelstwa
Andrej Sirowatski po wypadku pod Szczecinem był wychwalany i stawiany za wzór. Obiecano mu, że procedura przyznania jego obywatelstwa zostanie przyspieszona. "Gdy szum medialny się zakończył, wszystko ucichło" - pisze teraz na Facebooku Ukrainiec.
23.07.2019 21:15
9 czerwca pod Szczecinem doszło do tragicznego karambolu. Kilka aut stanęło w ogniu. - Pan Andriej wyciągnął mnie przez szybę - relacjonowała później jedna z kobiet biorąca udział w kolizji. Jak się okazało, mężczyzna wyciągnął z aut znacznie więcej poszkodowanych. Potem został wyróżniony.
Otrzymał podziękowania i prezenty od marszałka województwa zachodniopomorskiego, prezydenta Szczecina, wojewody lubuskiego i burmistrza Strzelec Krajeńskich.
Zobacz także
"Zapewniano mnie i moją rodzinę o przyśpieszeniu nadania obywatelstwa. Gdy cały szum medialny się zakończył, wszystko nagle ucichło. Dziennikarze pytają mnie, czy chciałbym otrzymać polskie obywatelstwo? Tak" - pisze teraz Andrej Sirowatski.
Karta pobytu, dzięki której Andrej i jego rodzina mogą mieszkać w Polsce, kończy się w czerwcu 2020 roku. Mężczyzna obawia się, że do tego czasu nie uda mu się uzyskać polskiego obywatelstwa i z całą rodziną będą musieli wrócić na Ukrainę. A jak podkreśla Andrej, przyszłość swoich dzieci widzi tylko w Polsce.
"Mój synek otrzymał propozycję przesłuchania do szkoły muzycznej. Jako 7-latek bardzo się z tego powodu cieszył. Okazało się, że nauka w tej szkole kosztuje 3000 euro rocznie. Powodem tak wielkiej sumy jest brak obywatelstwa. Był to wielki zawód dla mojego syna i dla mnie" - podkreślił Ukrainiec.
Po wypadku Andrej Sirowatski otrzymał list gratulacyjny i karnet na tygodniowe wczasy w uzdrowisku w Kołobrzegu dla całej rodziny. Teraz okazuje się, że m.in. przez problemy z obywatelstwem, będzie miał poważne trudności, by w ogóle wykorzystać nagrodę.
Przypomnijmy, że do wypadku na drodze A6 w kierunku Świnoujścia doszło 9 czerwca - na wysokości Szczecina, między węzłem Kijewo a węzłem Dąbie. W wyniku zderzenia samochodów część z nich zapaliła się. Zginęło sześć osób.